Dużo mówi się o kobiecym orgazmie. O tym, że to wszystko siedzi w głowie, że nasze uszy i oczy też są strefami erogennymi, że potrzebujemy zarówno gry wstępnej jak i afterplay. O łechatczce powstają kolejne dokumenty, punkt G interesuje już nie tylko naukowców, ale także kochanków. To wszystko znacznie więcej niż tylko anatomia i fizjologia. Jeśli jednak chcemy wzbić się ponad to, podstawy musimy mieć przerobione. Dlatego zaczynam krótki elementarz orgazmu. Dziś część pierwsza podstawowa, o kobietach.
Cała przyjemność po stronie łechtaczki
To legenda, że kobiety potrzebują penetracji do orgazmu. W poprzednim artykule wspominałam, że tylko 25% kobiet doświadcza czegoś takiego jak orgazm pochwowy i tak naprawdę do tej pory nie do końca wiadomo czy nie ma on nic wspólnego ze stymulacją łechtaczki, której wewnętrzna część jest dużo większa, niż wcześniej zakładano. Tak, to nie tylko ten mały farfocel (?), który widać na zewnątrz. Chcecie wiedzieć więcej? Pozycją obowiązkową jest dokument „Łechataczka, piękna nieznajoma”
To, czy jest ona pobudzana w trakcie klasycznego stosunku waginalnego zależy zresztą od pozycji i anatomii kobiety. Sama pochwa nie jest jakoś szczególnie mocno unerwiona. Kobiecie najłatwiej jest osiągnąć orgazm w pozycji, która pozwala jej na ocieranie się łechtaczką np. o brzuch mężczyzny. Pobudzana łechtaczka powiększa się (tak jak penis), jest w niej więcej krwi i w konsekwencji staje się coraz bardziej wrażliwa.
Często zmieniacie prześcieradła?
Jeżeli udało wam się znaleźć punkt G i wiecie jak skutecznie go pobudzać, to prawdopodobnie też musicie często zmieniać prześcieradła, bo to właśnie stymulacja tego miejsca może prowadzić do mokrej, kobiecej ejakulacji. To dość dobrze przerobiony już w mediach (i w sumie w porno) temat, ale mi ciągle zdarza się słyszeć historie o facetach, którzy raczej z przerażeniem reagują na kobiecy wytrysk, przekonani, że to po prostu mocz. Mechanika tego rodzaju orgazmu nie jest jednak wcale szczególnie skomplikowana, chociaż być może niespodziewana.
Orgazm z punktu G
Punkt G, to dość rozległe, trochę chropowate w dotyku miejsce które znajduje się kilka centymetrów od wejścia po pochwy, zaraz nad twardą kością miedniczą. Penetracja, połączona z dość mocnym wciskaniem tego miejsca, pobudza kobiecą prostatę, która z czasem powiększa się i wypełnia płynem, który może (lecz wcale nie musi), razem z orgazmem (albo chwilę przed/po) po prostu wytrysnąć z kobiety.
To bardzo głęboki, mocno relaksujący rodzaj orgazmu, dlatego warto poznać jego mechanikę i zrozumieć, że kobiecy ejakulat nie ma nic wspólnego z moczem. Udowodniono to już w latach 70., jednak wciąż nie jest to podstawowa wiedza seksualna i squirterki XXI wieku skarżą się na kochanków, którzy uciekają z pokoju, przekonani, że dziewczyny zwyczajnie posikały się im na brzuchy/podłogi/prześcieradła.
Kochanie posikałaś się?!
Same kobiety, nieświadome tej mechaniki, mogą zresztą powielać to przekonanie, zawstydzone swoim „nietrzymaniem”. Ponieważ prostata sąsiaduje z pęcherzem moczowym, jej powiększenie można odczuwać jak parcie na pęcherz. Kobiety które nie wiedzą do końca co się dzieje, instynktownie będą zaciskać mięśnie jak przy wstrzymywaniu moczu.
Jeżeli jednak przeżycia będą wystarczająco intensywne, to mięśnie pochwy mocno się zacisną (czasem nawet wypychając penisa kochana ze środka waginy!), a ejakulat wytryśnie, lub wycieknie ze zdezorientowanej i być może zawstydzonej kobiety, która będzie przekonana, że siła jej orgazmu spowodowała nietrzymanie moczu.
W rzeczywistości byłoby nam dość trudno faktycznie posikać się w trakcie seksu. Analogicznie zresztą jak facetom, którym erekcja praktycznie to uniemożliwia. Po prostu nasze narządy, w trakcie seksu trochę zapominają o swoich funkcjach wydalniczych, wypełniają się krwią i zmieniają codzienne kształty i funkcje (łechtaczka też ma swoistą erekcję!).
Bywa też, że akurat w tej przestrzeni nagromadziły się napięcia emocjonalne i na jej pobudzanie, kobieta będzie reagować płaczem, albo inną emocjonalną, raczej niespodziewaną reakcją To ważne, żeby nie wstrzymywać tych reakcji i pozwolić sobie zdjąć niepotrzebne blokady. Więcej o tym pisałam w tekście o płaczu.
Jak znaleźć i pobudzać punkt G?
Jest kilka całkiem prostych i sympatycznych pozycji, które możecie przetestować razem. Tutaj całkiem przyzwoity wideo-przewodnik.
W samodzielnych poszukiwaniach punktu G przydaje się odpowiednio przystosowany wibrator. Nie jest niezbędny, ale na pewno ułatwi zabawę. Bo to wcale nie jest takie łatwe, żeby odpowiednio długo i ze stałym natężeniem siły, pobudzać to miejsce własnymi palcami. Warto jednak to miejsce wyczuć, znaleźć i zrozumieć jak się zachowuje i powiększa od dotyku.
Wszystko o czym napisałam było super oczywiste i dawno to wiedzieliście?
Ekstra, gratuluję! Następnym razem pogadamy o orgazmie strefowym, macicznym analnym i totalnym. Może wtedy was zaskoczę. W przyszłym tygodniu także o męskich orgazmach (tak, tak, wytrysk to nie wszystko!) Mam nadzieję, że także łóżkowi specjaliści dowiedzą się z tych tekstów czegoś nowego i być może dodadzą coś od siebie w komentarzach.
Kobiety w czasie życia gromadzą wiele napięć emocjonalnych związanych z ich seksualnością. Ich źródłem może być trening czystości, zawstydzanie, traumy lub nawet stosunki w parze, na które kobieta nie była gotowa, lub które podejmowała pomimo odczuwanej niechęci.