Okazuje się, że atak Janusza Korwin-Mikkego na Michała Boniego nie był pierwszym przypadkiem, gdy przemocą szef Kongresu Nowej Prawicy odpowiadał na krytykę ze strony przeciwników politycznych. Już w roku 2009 ofiarą tego człowieka paść miała także Katarzyna Piekarska z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Przed pięcioma laty Piekarska publicznie zaapelowała bowiem, by Januszowi Korwin-Mikkemu ludzie przyzwoici nie podawali ręki. Była to reakcja na słowa Korwina o niepełnosprawnych dzieciach, które wygłosił podczas prawyborów we Wrześni z 2007 roku. Już tam przekonywał, że niepełnosprawnością można się zarazić, więc odradza posyłanie dzieci pełnosprawnych do klas integracyjnych.
Zamiast spalić się ze wstydu po wygadywaniu takich głupot, Korwin-Mikke podczas dorocznego "Reality Shopka Show" w Krakowie postanowił wymierzyć Katarzynie Piekarskiej sprawiedliwość za obrazę jego rzekomego honoru. - Stałam w kuluarach i rozmawiałam z kimś, a Janusz Korwin-Mikke podszedł i klepnął mnie w pośladek - wyznała w sobotę Piekarska w programie "Babiniec" na antenie TVN24.
- Po samym klepnięciu byłam zdezorientowana i oburzona, z perspektywy czasu żałuję jednak, że nie nagłośniłam tej sprawy. Znajomi pytali mnie, czemu nie oddałam, ale aż boję się myśleć, jak wtedy zareagowałby Korwin-Mikke - tłumaczyła była posłanka.