
W końcu im się udało. Niemcy po raz czwarty w swojej historii zostali mistrzami świata. W finale brazylijskiego mundialu po zaciętym (choć niemal bezbramkowym) meczu pokonali Argentyną 1:0. Gola na wagę pucharu świata dopiero w 113 minucie zdobył Mario Goetze.
REKLAMA
Emocji i walki na boisku nie brakowało, ale po tym, co Niemcy pokazali w półfinale chyba wszyscy kibice na świecie spodziewali się większej ilości bramek. Tymczasem pierwsze 90 minut - choć bardzo zacięte - nie przyniosło rozstrzygnięcia. Nie zabrakło jednak trafień do siatki - niestety Gonzalo Higuain strzelał w pierwszej połowie z ewidentnego spalonego.
Mecz był wyrównany i momentami brutalny. W pierwszej połowie Christoph Kramer musiał opuścić boisko po tym jak zderzył się z jednym z Argentyńczyków i był wyraźnie zamroczony. Po interwencji lekarzy próbował jeszcze grać , ale w 31. minucie dwóch pracowników sztabu szkoleniowego musiało sprowadzić go z murawy.
Groźnie wyglądała interwencja Manuela Neuera, który przed polem karnym w pełnym rozpędzie powalił Higuaina. Krwią zalał się także Bastian Schweinsteiger, którego przypadkowo uderzył argentyński piłkarz.
Pod koniec regulaminowego czasu gry na boisko za Miroslava Klose wszedł Mario Goetze. To właśnie on, gdy wszyscy kibice byli już chyba myślami przy rzutach karnych, pokonał Sergio Romero. W 113. minucie Niemcy prowadzili 1:0 i do końca nie oddali już prowadzenia. Tym samym pogrzebali marzenia Leo Messiego i Argentyńczyków o pucharze świata.
Gratulujemy, w końcu się doczekali. I śmiało można powiedzieć, że się im należało. W 2006 roku podczas mundialu w Niemczech, mimo fantastycznego składu, zajęli trzecie miejsce. Cztery lata później w RPA scenariusz był identyczny. Mówi się, że do trzech razy sztuka. Jak widać nie bez powodu.
