Warszawa, Stadion Narodowy. Specjalna projekcja filmu Jana Komasy Miasto 44.
Warszawa, Stadion Narodowy. Specjalna projekcja filmu Jana Komasy Miasto 44. Fot. P. Wierzchowski / Agencja Gazeta

Filmy, książki, komiksy, klocki, płyty, gry komputerowe, ubrania i konkursy na stylizacje – a wszystko to z motywami Powstania Warszawskiego, które skutecznie opanowało popkulturową wyobraźnię. O ile przedsięwzięcia artystyczne są zrozumiałe jako próby rozliczenia historii, o tyle „patriotyczne koszulki powstańcze” czy konkursy na „powstańczą stylizację”z wzorami imitującymi krwawiące rany postrzałowe budzą niesmak. Popstanie – powiedział Tomasz Lis w radiu TOK FM. Jak Powstanie, temat nieustających od 70 lat sporów rozgrzewających Polaków, stało się "popstaniem"?

REKLAMA
„Kolumbowie. Rocznik 20” Romana Bratnego, „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego” Mirona Białoszewskiego, , „Ziele na kraterze” Melchiora Wańkowicza to tylko niektóre z książek poświęconych powstaniu. „Kanał” Andrzeja Wajdy, „Eroica” Andrzeja Munka, ostatnio – „Powstanie 44” czy „Miasto 44”. To filmy. Nie brakuje i twórców sztuk wizualnych, którzy lubią temat Powstania. Podobnie jak muzycy. I dobrze, że pamięć o tamtej Warszawie żyje także poza minutą ciszy o 17. upamiętniającej godzinę W. i uroczystymi obchodami kolejnych rocznic.
– Inicjatywy, które wychodzą poza szablon akademii ku czci i uroczystości "pomnikowych" wnoszą zawsze pewien powiew świeżości i pozwalają dotrzeć z pamięcią o ważnych wydarzeniach do szerszej grupy odbiorców – także młodszych czy mniej dotąd zainteresowanych tematyką historyczną – mówi Adam Kaliszewski, autor bloga o Warszawie.
Zaznacza jednak, że granicy dobrego smaku przekraczać nie wolno, a o to – co widać na przykładzie tandetnych gadżetów czy tatuaży wykorzystujących tematykę Powstania – nietrudno. – Należy pamiętać o proporcjach i o pewnej, dość intuicyjnej, granicy dobrego smaku. Na przykład koncerty z różnorodną muzyką, nawiązujące do wydarzeń sierpnia 1944, oceniam bardzo pozytywnie, podobał mi się także niegdysiejszy konkurs na komiks związany z Powstaniem Warszawskim, czy wystawa fotomontaży "Miasto Feniksa", której koncepcja powróciła w tym roku jako inicjatywa "Teraz44" – dodaje bloger.
Nawet lodówka może promować patriotyzm
Eksploatowanie symbolu Polski Walczącej, umieszczanie na kubkach i koszulkach wizerunku Małego Powstańca czy stylizowanie się na sanitariuszkę z pistoletem jest jednak przekroczeniem tej cienkiej granicy, która oddziela pragnienie zachowania pamięci o Powstaniu od komercyjnego wykorzystania symbolu ważnego dla wielu Polaków.
Adam Kaliszewski, bloger

Inicjatywy czysto komercyjne, takie jak np. "powstańcza moda" - czy to w postaci kolekcji projektantów "nawiązujących" do tradycji Powstania, czy opaski z kotwicą rozdawane widzom na premierze "Miasta 44" to moim zdaniem zdecydowane przekroczenie tej granicy. O historii z "powstańczymi klockami" nawet szkoda już mówić, może lepiej, aby została szybko zapomniana.

Klocki dla dzieci powyżej sześciu lat wypuściła na rynek firma Cobi. W zestawach do zabawy są uśmiechnięci powstańcy i zadowoleni, uzbrojeni Niemcy. Nie mogło też zabraknąć symbolu Polski Walczącej. Za zestaw „Barykada” trzeba zapłacić – w promocji – 33,49 zł.
logo
Fot. Cobi.pl
Internauci nie zostawili na pomyśle producenta klocków suchej nitki, krytykując chęć "nabijania sobie kabzy", jak napisał jeden z nich, Powstaniem które pochłonęło 200 tys. istnień.
Kontrowersje wzbudziła też kolekcja Roberta Kupisza inspirowana Powstaniem – „Miasto 44 by QПШ Robert Kupisz”. Za chustę z napisem Miasto 44 trzeba zapłacić 79 zł, za koszulkę – prawie 100 zł. Z kolei w jednym z internetowych sklepów można kupić termoaktywną koszulkę do treningu z symbolem Polski Walczącej za jedyne 119 zł, a magnes na lodówkę – bo „nawet twoja lodówka może promować patriotyzm” – za jedyne 10 zł.
logo
Koszulka z raną postrzałową. Screen z mytshirtdress.pl
Stylizacja "na łączniczkę"
Najwięcej negatywnych komentarzy wzbudził jednak organizowany przez serwis szafiarenka.pl konkurs „W sukienkach na barykady. Moda lat 40-tych”, którego rozstrzygnięcie zaplanowano na 1 sierpnia. „Zbliża się 70. rocznica Powstania Warszawskiego, wielkiej akcji zbrojnej, w której brała udział zarówno wojskowa, jak i cywilna ludność Warszawy. Do powstania szły również kobiety - młode, piękne, odważne, które stanęły do walki w zwiewnych sukienkach i sandałkach” – napisali organizatorzy na swojej stronie.
logo
Zdjęcie jednej z dziewczyn, które wzięły udział w konkursie. szafiarenka.pl
Fotografie uśmiechniętych dziewczyn, pozujących do zdjęć z karabinami, udających łączniczki na moment zrobienia selfie oburzyły panią Halinę Jędrzejewską, jedną z sanitariuszek w Powstaniu.
– Nie rozumiem, jak ktoś mógł wyjść z taką propozycją. Jest tyle rzeczy, o których warto mówić, a które dotyczą dziewczyn. Relacje między żołnierzami a ludnością cywilną, walka w szpitalach, konkretne postawy... Tysiące innych tematów – mówiła z rozmowie z naTemat.
Obiekcje powstańców rozumiem dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, który był gościem poranka Radia Pin.
Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum powstania Warszawskiego

Powstańcy tego nie lubią, nie lubią na przykład tatuaży z Polską Walczącą, czy z Małym Powstańcem, a czasami młodzi ludzie takie tatuaże noszą. Oni wiedzą, że to jest też taki efekt uboczny różnych działań, pamięci o Powstaniu Warszawskim.(...)Popularność tematu powoduje, że wchodzi on też do popkultury, natomiast trzeba tylko przypominać, żeby osoby używające tych znaków, symboli, skojarzeń nie urażały uczuć Powstańców.

Martyrologia czy popkulturowa papka?
Otwarte dziesięć lat temu Muzeum Powstania przyczyniło się do odświeżenia pamięci o nim, choć organizowane przez nie projekty nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem – tak jest choćby w przypadku rekonstruowanego kanału.
– Wyraźnie widać, że wśród młodszego pokolenia patriotyzm i zainteresowanie historią przestały być "obciachem". Z drugiej strony coraz częściej prowadzi to do pomysłów kuriozalnych, takich jak np. "powstańcze selfie" – mówi Kaliszewski. Dodaje, że identyfikowanie się z bohaterami Powstania czasem prowadzi do przekroczenia granic - tak jak w przypadku "szafiarek", które ogłosiły konkurs na najlepszą "powstańczą stylizację".
Antropolog i badacz kultury Damian Muszyński zwraca uwagę, że upamiętnianie historii, będące „pracą na pamięci”, jest bardzo intymnym rytuałem, który wymaga delikatności, rezygnowania ze wścibstwa i nieuzasadnionej wnikliwości. To udało się twórcom aplikacji na smartfony "Minuta dla Warszawy" – aplikacja z sygnałem syreny alarmowej uruchomi się o 17. I jest darmowa.
– Martyrologiczne, pełne patosu symboliczne przedstawienia – apele, literatura, pieśni – lub próby opowiadania o przeszłych wydarzeniach współczesnym językiem – w grach komputerowych czy filmach fabularnych, będą zawsze tylko narracjami z pogranicza patriotycznego blichtru i popkulturowej papki. Nie odnajduję w tych inicjatywach tego, co według mnie w pamięci najważniejsze - współodczuwania. To empatia decyduje bowiem, że historię rozumiemy, że jesteśmy nią na serio – co nie oznacza oczywiście, że musimy opowiadać o niej śmiertelnie poważnie wyjaśnia badacz.
Posłuchaj Powstańca

Boję się, że ta identyfikacja jest znikoma. Nie wiem, czy taki patriotyzm jest nam potrzebny, jeśli w ogóle ta kategoria coś jeszcze współcześnie tłumaczy. Zobaczmy jak prezentowane jest Powstanie Warszawskie w mediach: przekaz zdominowany jest przez ikonę bohaterskiego patrioty, walecznego młodzieńca, pełnego wigoru i szlachetności. Taki obraz nie tylko nie mówi prawdy o tragicznym wystąpieniu zbrojnym sprzed kilkudziesięciu lat, ale też nie pozwala na przyjęcie dziedzictwa pamięci przez młodych ludzi.

Adam Kaliszewski jest podobnego zdania, dlatego dla tych, którzy rzucają się na koszulki i magnesy na lodówkę z symbolami Powstania, ma jedną radę. – Osobom, które wybierają taką formę "uczczenia" Powstańców, radziłbym raczej, aby posłuchali, co uczestnicy zrywu, którzy są jeszcze pośród nas, mają sami do powiedzenia o tamtych czasach, swojej motywacji, uczuciach i tamtych dniach – konkluduje.