"Cała ta dyskusja była obok tego spektaklu. Mówili na jego temat głównie ci, którzy go nie widzieli" – komentowała na antenie TVN 24 minister kultury Małgorzata Omilanowska. Jak stwierdziła, jest przekonana, że "Golgota Picnic" nie obraża Boga.
Minister zabrała głos po kilku tygodniach od awantury o "Golgotę Picnic". Podała ją jako przykład na potwierdzenie tezy, że polska scena radykalizuje się ideologicznie, a kultura jest w to coraz bardziej uwikłana. Tym bardziej zdziwiło ją to, że wiele osób wypowiadało się na temat sztuki, choć jej nie widziało.
"Kultura i sztuka nieźle dają sobie radę, nawet w okresie wojen ideologicznych, pod warunkiem, że nie jest manipulowana. Natomiast jeśli zaczyna się angażować ideologicznie, to bardzo na tym traci" – oceniła w programie "Fakty po Faktach" TVN 24.
Z podobnym zdziwieniem przyjmuje też to, co dzieje się wokół tęczy zainstalowanej na warszawskim Placu Zbawiciela. "Mało kto już dzisiaj, patrząc na nią, wie, jakie były jej początki. Bo tak naprawdę Julita Wójcik zrobiła tęcze w Wigrach na pożegnanie ośrodka pracy twórczej. Wówczas, budując tęczę posługiwała się symboliką, jako symbolu spółdzielczości" – skomentowała.
"Długą drogę przeszła ta tęcza, przez Brukselę do Warszawy. I chyba wtórnie nabywane definicje nie służą jej" – dodała.
W ostatnim tygodniu tęcza znów została podpalona. Mimo monitoringu i ochrony straży miejskiej udało się to zrobić dwóm pijanym mężczyznom.