- Jesteśmy po to, by walczyć o wolne media, Telewizję Trwam i Radio Maryja - takie głosy, wśród 20 tysięcy zebranych osób, można było usłyszeć podczas dzisiejszego marszu, zorganizowanego na Placu Trzech Krzyży w Warszawie. Demonstracja odbyła się w proteście przeciw nieprzyznaniu Telewizji Trwam koncesji na cyfrową telewizję naziemną. Jak wynikało z naszych rozmów z uczestnikami - nie tylko po to.
Od południa na Placu Trzech Krzyży w Warszawie zbierały się osoby w różnym wieku, o różnych przekonaniach i wizjach, aby zaświadczyć swoją obecnością o poparciu dla katolickiej Telewizji Trwam. Przyjechali z różnych zakątków Polski - począwszy od Krakowa a skończywszy na Olecku - tylko po to, aby wziąć udział w Mszy Świętej i wyrazić swój sprzeciw, jak mówią, wobec złych praktyk rządu:
Podczas mszy kazanie wygłosił biskup drohiczyński, Antoni Drycz, w którym to podkreślał jak ważną rolę w dzisiejszych czasach pełnią media, które "zajmują się plotkami politycznymi,
szczują ludzi przeciw drugim, dzielą nasz naród". Poglądy kapłana podzielał Eugeniusz, warszawiak z Wilanowa, który uważa, że przyszedł z grupką znajomych, ponieważ ktoś stara się zamknąć usta wolnym mediom:
Wśród zebranych znalazła się Elżbieta, mieszkająca w Warszawie. Na demonstrację przyszła wspólnie z rodziną, gdyż, jak twierdzi, każdy wierzący człowiek powinien tu być. Zwróciła też uwagę na to, że swoich wnuczków chce wychować właściwie, a nie na przemocy i seksie, dlatego musi bronić dostępu do katolickiej telewizji:
Uczestnikami marszu byli też ludzie, sympatyzujący z Radiem Maryja: - Kilka lat temu słuchałam w mediach o Rydzyku, jaki on jest podły, jakim on jest biznesmen. Stwierdziłam, że muszę sama sprawdzić, czy jest to prawda i zaczęłam słuchać Radia Maryja. Teraz wiem, że to co słyszałam, jest nieprawdą - powiedziała w rozmowie z naTemat Eugenia, emerytka, która uczestniczyła w dzisiejszym marszu. Jak sama przyznała, jest tu, bo kocha Polskę:
- Chciałam zamanifestować swoją osobą, że nie tu nie są jedynie moherowe berety, bo jest taka zbitka myślowa, że jeżeli Trwam to starsze panie po sześćdziesiątce w
berecie, które siedzą przy starym radiu - twierdzi Marta, która jak sama podkreśla, nie należy do grona moherowych beretów, a wyszła na ulicę w obronie pluralizmu mediów.
Na marszu spotkaliśmy uczniów, którzy pomimo kilkunastu lat, mają już wyraźnie ukształtowane poglądy na temat Kościoła i polityki. Razem są zgodni, że przyjechali tu z Ostrołęki, ponieważ walczą o to, aby Telewizja Trwam była programem darmowym:
Nie zabrakło też studentów, którzy, nie godzą się na to, żeby ktoś ponad nimi decydował o tym, skąd ludzie będą czerpać informacje. Twierdzą, że niezależnie jaka byłaby to telewizja, to i tak pojawiliby się na marszu:
Wśród organizatorów manifestacji byli politycy PiS i Solidarnej Polski, Stowarzyszenie Solidarni 2010, klubu "Gazety Polskiej" i społeczny komitet w obronie TV Trwam. Demonstracja jest odpowiedzą na decyzję Krajowej Rada Radiofonii i Telewizji, która nie przyznała fundacji Lux Veritatis - nadawcy TV Trwam - koncesji na nadawanie na multipleksie cyfrowym. KRRiT tłumaczyła się złą sytuacją finansową fundacji. Odwołanie od tej decyzji zostało także odrzucone przez radę.