
Po co chodzimy do restauracji? Aby zjeść coś smacznego, w miłej, czasem nawet odświętnej atmosferze i fajnym miejscu. Mam wrażenie, że czasem robimy to również po to, aby uprzykrzyć życie obsłudze lokalu. Bo choć wydawałoby się, że to czasy walki o klienta, w niektórych lokalach obsługa zachowuje się jakby walczyła z klientem, który powinien być wdzięczny za to, że ma dokąd pójść.
Po odczekaniu w kolejce kilkunastu minut wszedłem do restauracyjnego ogródka i zająłem miejsce przy stoliku. Przy wejściu nie było nikogo, kto by nas poprowadził (lub zatrzymał), a nieco zmęczeni upałem i z tłumem ludzi za plecami postanowiliśmy zaczekać przy stoliku. Wydawało nam się, że za chwilę obsługa podejdzie, uprzątnie stolik i dostaniemy karty.
– Większość osób, które są restauratorami, traktują to jedynie jako sposób na biznes. W ramach tego otrzymujemy dobrą kuchnię i odpowiedni wystrój sali, a sama obsługa pozostawia wiele do życzenia – mówi ekspert. Braki widać nie tylko na technicznym poziomie obsługi, ale i tym jak rozmawia się z gościem.
Z dość dużą grupą znajomych poszedłem do pewnego stołecznego lokalu. To jedno z tych miejsc, gdzie niezależnie od wszystkiego są tłumy, a skracająca dystans młoda obsługa mówi do gości per "ty". Nie mam z tym problemu, wręcz przeciwnie, nie lubię "panowania". Ale nie o tym.
Wrocławiu, jedna z restauracji na samym rynku. Było nas czterech, usiedliśmy przy dwóch złączonych kwadratowych stolikach. Gdy siadaliśmy, były już złączone (nie zrobiliśmy tego sami), mogło przy nich usiąść 6 osób, ale pół ogródka było puste, więc problem nie istniał. Do czasu.
Jak mówi Szymon Kohut, kwestia nakrzyczenia na gościa to sprawa braku kultury osobistej kelnera. Może jednak być również tak, że dany pracownik jest przemęczony i przez to nie jest sympatyczny dla gości.
Podobne problemy na linii klient - kelner mają miejsce na całym świecie. Natalia, która pracowała w brytyjskim hotelu 5-cio gwiazdkowym opowiedziała mi, jak wyglądało to z jej perspektywy. Jak wspomina, obsługiwała klientów z grubym portfelem, więc jej zachowanie musiało być perfekcyjne. – Bardzo szybko zrozumiałam też, że jeśli nie zacisnę zębów i nie będę się szeroko uśmiechać do klienta, stracę pracę, a bez niej nie poradzę sobie z utrzymaniem na uczelni – słyszę od swojej znajomej.
Biegając między 15-20 stolikami miałam „wydeptane” na pamięć ścieżki, i w momencie, gdy ktoś mi ten stolik przestawi, muszę znaleźć inną trasę, przez co czasem wpadałam na innych kelnerów. Tace są ciężkie, i ten jeden przestawiony STOLIK przez który musiałam zrobić parę dodatkowych kroków SERIO robił różnicę. Zwłaszcza, gdy tych kursów robisz jednej nocy…nie wiem, nie zliczę.
Ekspert radzi, abyśmy nie spodziewali się dobrego serwisu w miejscach sezonowych. – Właściciele wielu lokali nad morzem, na deptakach i przy plażach, nastawieni są tylko na to, że gość ma przyjść i dać im zarobić w cztery-pięć miesięcy na cały rok. Również karczmy przydrożne raczej nie zagwarantują nam najwyższych standardów – słyszę.
