
Jest w naszym kraju dziwny, moim zdaniem, zwyczaj i nic nie wskazuje na to, aby coś się w tej kwestii miało się zmienić. Dzień dobry pani, panu, witam państwa, co państwu podać i oczywiście: "będzie pan zadowolony". Nie jestem zadowolony, bo jaki tam ze mnie PAN? Dajmy spokój, przejdźmy na ty.
REKLAMA
Mam na imię Krzysiek. I choć znajomi zwracają się do mnie po nazwisku, wolę "Krzysiek" niż, pan. Wszedłem ostatnio do pewnego baru mlecznego w Warszawie. Na kasie siedziała dziewczyna w moim wieku i zapytała: co dla pana? Ok. Wszystko rozumiem. Klient nasz pan itd. Ale na miłość boską, czy nawet dwudziestoparolatkowie w barze mlecznym muszą okazywać wzajemny szacunek mówiąc do siebie per pan/pani? Nie wystarczy zwykły uśmiech, serdeczność i niezawodna uprzejmość? Zaledwie metr za progiem tego lokalu mówienie na pan byłoby już absurdalne.
Czy naprawdę musimy budować mury tam, gdzie ich nie ma? Forma grzecznościowa, która została przyjęta w naszym kraju, oddala ludzi od siebie. O ile znacznie bardziej zrozumiałe wydaje się zwracanie się per pan do osób starszych (za granicą też mówi się do nich na ty), to mówienie na pan do ludzi w podobnym wieku wydaje mi się być co najmniej archaiczne i najzwyczajniej w świecie zbędne.
No dobrze. Być może zaczęło doskwierać mi to, że ludzie młodsi ode mnie zaczęli mówić do mnie per pan. Nie ma bardziej obiektywnej wskazówki upływających lat, niż ostracyzm z powodu wieku. Gdyby jednak nie było takiego zwyczaju, czy nie byłoby nam wszystkim przyjemniej?
Aleksandra Różdżyńska napisała w tym tygodniu, że zaczęli mówić do niej na pani. To "wyraz szacunku, którego wcale nie chcę. Znaczy, że jestem już stara" – stwierdziła. Czy ma prawo czuć się źle? Biorąc pod uwagę polską kulturę, nie powinna. Wielu czytelników stwierdziło w komentarzach pod wpisem Różdżyńskiej, że nie mają zamiaru mówić do nikogo inaczej niż pan / pani, dopóki nie przejdą na ty. Ot, taki zwyczaj, taka kultura i już.
Jednak czy historyczno-kulturowe zaszłości są wyrocznią i nie można ich zmieniać? Bardzo interesującey był komentarz czytelniczki naTemat, która wskazała na feudalne zaszłości językowego "Panowania", które jest pozostałością podziału klasowego społeczeństwa. Jej zdaniem, nie jest ono niczym dramatycznym, ale nadal powoduje szkody.
Pani czy Pan są kompletnie niepotrzebnym klasyfikantem, który do komunikacji nie wprowadza wiele. A w zasadzie nic. Ale jakoś się go kurczowo trzymamy. I co gorsza często uważamy, że jest świadectwem dobrego wychowania. Na pewno jest świadectwem nawyków, które nam wpajano w dzieciństwi, ale czy dobrym? CZYTAJ WIĘCEJ
Byłem kiedyś świadkiem sytuacji, gdy jeden z kolegów w firmie awansował. Minęło kilka tygodni, a koleżeńskie relacje zamieniły się w naturalny sposób w układ pracownik-szef. Któregoś dnia, ów awansowany kolega stwierdził, że na tyle odstaje od grupy swoich dawnych "towarzyszy broni", że warto by podwładni zwracali się do niego z powrotem per pan, jak to bywało przed laty. Co chciał zyskać? Prawdopodobnie respekt. Co udało mu się zyskać? "Pan" raczy wiedzieć. Historia ta pokazuje jednak, że "panowanie" może niekiedy przynieść więcej szkód niż pożytku, a forma grzecznościowa nie jest sposobem na zyskanie szacunku innych.
Gdybyśmy przeszli na ty, dałoby się również uniknąć innych niekomfortowych relacji. Najgorsza jest sytuacja, gdy tylko jedna ze stron przejdzie na ty, a druga pozostaje "panem". Często przekonują się o tym dziennikarze. Podczas konferencji Donalda Tuska nie ma bowiem żadnego "państwa". Premier zwykł mawiać "wyście przyszli", "ja wiem, że wolelibyście". Czy w związku z tym dziennikarze powinni pytać: Co sądzisz ostatecznie o tym OFE, Donald?
Pewne zmiany trudno sobie wyobrazić, bo te są często efektem wieloletnich procesów. Czy jednak nie byłoby przyjemniej, gdybyśmy tak, jak w dużych firmach, zaczęli mówić do siebie na ty? Jak mówi Adam Jarczyński, dyrektor generalny Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety w rozmowie z logo24, zasada mówienia do siebie na ty w korporacjach ma na celu upłynnienie komunikacji między pracownikami. I choć czasem zdarzy się komuś powiedzieć do starszego "kolegi" per pan, nikt się powinien się obrażać bo wszystko jest zgodne z etykietą. Współczesną etykietą.

