Morderca, potwór - to i tak zbyt łagodne określenia dla Andersa Breivika. W trakcie procesu oskarżony przyznał, że "w normalnych warunkach jest miłą osobą". Nie uważa się za szalonego, wręcz przeciwnie - mordu na prawie 70 osobach dokonał z zimną krwią i świadomie. Za swój czyn chce odpowiadać, ba, jest z niego dumny. Co powoduje, że "faceci z sąsiedztwa" zabijają niczym w amoku? I czy można w ogóle być miłym, będąc bestią?
Breivik to przypadek wyjątkowo brutalny i poruszający. Serce ściska już sama skala jego zbrodni: zabił 69 osób, a kolejne 8 zmarło w wyniku wybuchu przygotowanej przez niego bomby. Wydarzenie to wprawiło Norwegów w kompletny szok. Spokojny, bezkonfliktowy kraj, który uchodzi za jeden z najszczęśliwszych i najlepiej rozwiniętych na świecie, padł ofiarą straszliwego aktu terroryzmu. Aktu, dodajmy, podyktowanego wyłącznie abstrakcyjnym, politycznym ekstremizmem. Reszta świata była tak samo zaskoczona, że akurat w Norwegii mogło dojść do takiej sytuacji. I że w ogóle mogło do niej dojść.
Gdy tylko złapano Breivika, jasnym stało się, że zbrodniarz musi zostać skazany. Niektórzy mówili o nim: psychopata, szaleniec. Nic bardziej mylnego. Breivik, w trakcie procesu, raz za razem szokuje opinię publiczną trzeźwością swojego umysłu i ślepym oddaniem swoim chorym ideom. Najpierw wprawił w osłupienie, gdy popłakał się w trakcie oglądania swojego manifestu zamieszczonego na YouTube. W sobotę zaś przyznał, że jest absolutnie poczytalny, co więcej - tłumaczył, że jest różnica między politycznym ekstremizmem, a szaleństwem. - Jeśli chcecie mnie oceniać jak osobę, musicie mnie oceniać jako sprzedawcę. Sprzedaję przesłanie - mówił morderca.
Zdradził też, że na co dzień jest zupełnie miły.
Typ sympatycznego psychola
To nie pierwszy raz, kiedy "ktoś miły" zabija bestialsko i z zimną krwią. Niedawno pisaliśmy o przypadku Mariusza Trynkiewicza: pedofila-mordercy, który molestował i zabił 4 chłopców. Ze zdjęć i relacji rodziców zabitych chłopców wynika, że aparycję Trynkiewicz miał całkiem przyjemną. Mimo to, nie wahał się zabijać.
- Istnieje taki typ psychopaty. Osobnicy tego rodzaju często wykazują się dużymi zdolnościami do manipulowania ludźmi - tłumaczy dr Paweł Moczydłowski, ekspert od kryminologii. - Potrafią oni dokładnie kreować swój wizerunek, to, jak będą ich widzieć inni. Taki typ miłego, grzecznego, robi dobre wrażenie - opowiada dr Moczydłowski.
Zdaniem eksperta, u Breivika to kreowanie wizerunku jest wręcz narcystyczne, co morderca okazuje na każdym kroku. Widać to było chociażby wtedy, kiedy płakał, oglądając swój film na YouTube.
Co, w takim razie, sprawia, że Breivik i inni jego pokroju potrafią zabijać z zimną krwią? - Nie mają poczucia krzywdy u innych. Nie wiedzą, że innych to boli, kompletny brak empatii - wyjaśnia nasz rozmówca.
I samotnik z innej rzeczywistości
To jednak nie jedyne elementy, które decydują o powstawaniu takich potworów jak Breivik. W masakrze w Columbine High School z 1999 roku, jednej z najgłośniejszych takich spraw w USA, zginęło trzynaście osób. Dwunastu nastolatków i jeden nauczyciel, 24 inne osoby zostały ranne. Mordu dokonało dwóch nastolatków, Eric Harris i Dylan Klebold. Obaj mieli opinię wyjątkowo zdolnych, dobrze uczących się, grzecznych. Obaj też byli samotni i nikt nie interesował się ich losem. Rodzice zajmowali się głównie edukacją swoich synów, ale nie poświęcali im więcej uwagi, uznawali za "cichych i nieśmiałych". Obaj sprawcy byli też niezsocjalizowani. Tak samo jak Breivik.
- Jego wyobrażenie o rzeczywistości jest mylne - ocenia dr Moczydłowski. - W jego świecie istnieją zastępy żołnierzy, gotowych walczyć z multikulturowością w Norwegii, nienawidzących islamu. Wydawało mu się, że ich poprowadzi, że jest ich przywódcą, a oni po prostu nie mają odwagi, by wprowadzić swoje słowa w czyn - opisuje psychikę mordercy nasz rozmówca.
Skąd takie mylne przeświadczenie? Breivik wychował się w dziczy, bez kontaktu z ludźmi, nie uległ procesowi socjalizacji, nie zgrał się ze społeczeństwem.
- Częściej komunikował się z ludźmi w internecie, gdzie poglądy typu "zabić wszystkich muzułmanów" albo "Żydzi do gazu" są powszechne, bo anonimowe. Ludzie, którzy normalnie nigdy by nikogo nie skrzywdzili, w internecie nie mają hamulców - wyjaśnia kryminolog. - I on tę internetową rzeczywistość, z zastępami walecznych rasistów, przyjął jako prawdziwą.
Problemem, jak podkreśla dr Moczydłowski, nie jest jednak sama Sieć, a fakt, że Breivik prawie nie miał kontaktu z ludźmi poza internetem. - U większości z nas takie radykalne myśli pozostają w sferze fantazji, bo mamy styczność ze światem, i wiemy, że nie możemy krzywdzić innych. On tego poczucia nie ma, jest socjopatą - dodaje ekspert.
Zdrowy czy szalony?
Rozbieżność - nawet wśród psychologów i naukowców - co do poczytalności norweskiego mordercy nie powinna dziwić. Z jednej strony bowiem, trudno uwierzyć, by normalny, zdrowy człowiek mógł dokonać takiej zbrodni. Z drugiej - nic nie wskazuje na to, by Breivik był głupi czy umysłowo chory. Wręcz przeciwnie.
- Część badaczy ocenia go jako schizofrenika paranoidalnego, który nie rozumie rzeczywistości i widzi ją inną, niż tak, jak faktycznie ona wygląda - przywołuje dr Moczydłowski. - Ale drugi zespół obserwuje go na co dzień, w celi. I ci ludzie widzą, że Breivik dobrze czyta świat, poprawnie go interpretuje i komunikuje się z innymi i musi go uznać za zdrowego.
- Ja uważam, że jest normalny, ale ma zaburzenia osobowości - podsumowuje nasz rozmówca. Jak zaznacza, te zaburzenia to właśnie socjopatia, której efektem było przyjęcie internetu jako realnej rzeczywistości. Co, oczywiście, w żaden sposób nie usprawiedliwia zbrodniarza. Niezależnie bowiem od psychicznej konstrukcji, Anders Breivik dla większości z nas pozostanie po prostu potworem w ludzkiej skórze.
Media wybrały sobie za bohatera nienawistnego mordercę. To on będzie lansowany, pokazywany, komentowany. Uwaga mediów skupi się na tym, kogo zdrowy odruch etyczny każdego człowieka odrzuca, kto nikogo nie interesuje, kto na nic innego nie zasługuje, niż na sprawiedliwą karę. CZYTAJ WIĘCEJ