Jak bronić morderców i gwałcicieli? O ciężkiej walce sumienia z etyką zawodu prawnika
Michał Mańkowski
16 kwietnia 2012, 14:42·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 kwietnia 2012, 14:42
Ruszył proces Andersa Breivika, jednego z najbardziej znanych terrorystów na świecie. Choć Norweg sam się do wszystkiego przyznał i jego wina jest oczywista to i tak przysługuje mu prawo do obrony. Obrony, która jest odwiecznym powodem dylematów zawodu prawnika. Prawnicy, jednego dnia walczą w sprawie ofiar, drugiego bronią morderców. - Wyrzuty sumienia to za mało, żeby odrzucić sprawę - o ciężkiej walce własnej moralności z powołaniem opowiadają nam sami zainteresowani.
Reklama.
W lipcu zeszłego roku, Anders Breivik z zimną krwią zabił 77 osób. 69 zastrzelił osobiście, 8 kolejnych zmarło w wyniku wybuchy podłożonej przez niego bomby. Terrorystę złapano na gorącym uczynku, ba - sam przyznał się do winy. Mimo to czeka go uczciwy proces, podczas którego będzie mógł się bronić. To oczywiście demokratyczne - choć zastanawiające - standardy. Bo jak i właściwie dlaczego "ratować skórę" komuś kto dopuścił się takich okrucieństw.
To niewdzięczne zadania przypadło Geir'owi Lippestad'owi, którego sam Breivik wskazał na swojego obrońcę. Lippestad nie kwestionuje winy terrorysty i zapewnia, że podjął się sprawy w imię wartości, w które wierzy.
- Najprościej byłoby powiedzieć ta sprawa jest tak trudna i pełna okrucieństwa, że Breivikowi nie należą się żadne prawa, nawet prawo do obrony. Moim zdaniem, skoro fundamenty naszej demokracji wystawiono na próbę to musimy trzymać się litery prawa - mówił we wczorajszych "Faktach TVN". Breivik przed sądem to najważniejszy proces w Europie. Czy będzie reklamą nacjonalistów?
Lippestad nie zdecydował się bronić Breivika od razu, bo sprawę uważał za zbyt… trudną. Przekonała go rozmowa z żoną, która jest pielęgniarką. Ta, powiedziała mu: "Zastanów się. Jeśli Breivik zostałby postrzelony, to lekarze i pielęgniarki pomogliby mu, zrobiliby po prostu swoje. Jesteś prawnikiem, dlaczego nie chcesz wiec wykonać swojej pracy?"
Moralność to za mało, żeby odmówić
Ta historia idealnie podsumowuje istotę zawodu prawnika, dylematy moralne nie mogą, a przynajmniej nie powinny być powodem odmówienia obrony. - Adwokat nie może odmówić dlatego, że jest przekonany o winie oskarżonego, a popełniony czyn wydaje mu się moralnie naganny i sprzeczny z jego przekonaniami - wyjaśnia Bartłomiej Niewczas, radca prawny z kancelarii Bird&Bird.
I dodaje: - Trudno nawet dywagować, jak konkretnie adwokat uzasadniałby odmowę. W tym zawodzie nie powinno odmawiać się z tego powodu, że ma się wątpliwości czy dylematy.
Misją adwokatury jest udzielanie pomocy prawnej, niezależnie od własnej, subiektywnej oceny. Według prawa jedynie ważne powody osobiste mogą być powodem do odmowy obrony. Względy moralne niestety nie wpisują się te ramy.
Podobnego zdania jest adwokat Piotr Pawłowski. - Odmówić udzielenia pomocy prawnej można tylko z ważnej przyczyny. Przekonania moralne nie są ową ważną przyczyną. Trzeba je zostawić na boku, od oceniania jest kto inny. Sąd, nie prawnicy - mówi.
Trzeba bronić, jak najlepiej
Paradoksalna sytuacja ma miejsce, gdy oskarżony przyznaje się swojemu prawnikowi do popełnienia morderstwa. Potrzeba niesamowitej odporności psychicznej, żeby bronić osoby o której wiemy, że jest np. seryjnym mordercą.
- Adwokat powinien bronić klienta tak, żeby ta obrona była jak najbardziej skuteczna. Jeżeli doszedłby do wniosku, że nie ma szans na uniewinnienie wtedy trzeba zmienić taktykę. Walczyć o jak najmniejszy wyrok - wyjaśnia Bartłomiej Niewczas. - Jeżeli rzeczywiście dowody są niezbite to walczy się o najniższy wymiar kary - potwierdza adwokat Pawłowski. Skazani za niewinność dostają odszkodowania. W 2011 roku państwo wypłaciło 13,5 miliona złotych
Laik doradziłby obrońcy z rozterkami moralnymi, żeby przyjął jak najsłabszą linię obrony i po prostu potajemnie działał na niekorzyść oskarżonego. Prawnicy zapewniają, że takie działanie jest nie tylko nieprofesjonalne, ale i wbrew prawu. - To sytuacja niedopuszczalna, żeby zaszkodzić klientowi - wyjaśnia Bartłomiej Niewczas.
Grozi za to odpowiedzialność karna, a nawet wykluczenie z zawodu. - Jeżeli podejmuje się pomocy prawnej, to nigdy nie można działać na szkodę klienta. Niezależnie czy chodzi o zwykłą poradę czy obronę w sądzie - mówi drugi prawnik.
Jedno wyjście - brak zaufania
Drogi obrońcy i klienta mogą rozejść się właściwie tylko w jednym przypadku.
- Wtedy, gdy klient stracił zaufanie do swojego prawnika - wyjaśnia Piotr Pawłowski. Zdarza się tak, gdy linia obrony, którą zaleca prawnik jest diametralnie różna od tej, której żąda oskarżony. - Co prawda wielokrotnie jest tak, że adwokat musi podejmować działania nieco wbrew swojemu klientowi, bo są obiektywnie korzystniejsze. Jednak nie można doprowadzić do utraty zaufania - wyjaśnia adwokat.
"Diametralną różnicą" jest na przykład sytuacja, gdy oskarżony chce walczyć o całkowite uniewinnienie, a adwokat sądzi, że korzystniej byłoby walczyć po prostu o mniejszy wyrok. W Norwegii wystawią sztukę na podstawie "manifestu Breivika
Wydawałoby się, że adwokat, który przestał pracować dla danego klienta może już ulżyć swojemu sumieniu i zeznawać w tej sprawie przed sądem. Nic bardziej mylnego. - Tajemnica adwokacka obowiązuje na zawsze. Nie można ujawniać szczegółów nawet małżonce i dziecku, a tym bardziej przed sądem, tak żeby działać na szkodę klienta. Nawet byłego - zapewnia Piotr Pawłowski.
Praca jedno, moralność drugie
Jak w takim razie poradzić sobie z sytuacją, gdy prestiż zawodu nie pozwala nam na odmowę wzięcia sprawy, która jest całkowicie sprzeczna z naszym sumieniem? - Jedynym środkiem jest sztywne rozdzielenie i odseparowanie sfery osobistej od zawodowej - tłumaczy Bartłomiej Niewczas, radca prawny.
Praca adwokata bywa niesamowitym obciążeniem psychicznym, a moralne rozterki należą do chleba powszedniego. Zwłaszcza w sprawach karnych. - To jest wpisane w specyfikę tego zawodu. Jeżeli ktoś decyduje się na bycie adwokatem to powinien zdawać sobie sprawę, że zasady etyki zawodowej zabraniają mu uchylania się od niesienia pomocy prawnej tylko dlatego, że ma trudności moralne - dodaje Niewczas.
- To jest po prostu pewna misja związana z tą pracą - kończy adwokat Pawłowski.
Jedynym środkiem na poradzenie sobie w takiej sytuacji jest sztywne rozdzielenie i odseparowanie sfery osobistej od zawodowej.
Bartłomiej Niewczas
radca prawny z kancelarii Bird&Bird
Adwokat powinien bronić klienta tak, żeby ta obrona była jak najbardziej skuteczna. Jeżeli doszedłby do wniosku, że nie ma szans na uniewinnienie wtedy trzeba zmienić taktykę. Walczyć o jak najmniejszy wyrok.
Piotr Pawłowski
adwokat
Tajemnica adwokacka obowiązuje na zawsze. Nie można ujawniać szczegółów nawet małżonce i dziecku, a tym bardziej przed sądem, tak żeby działać na szkodę klienta. Nawet byłego.