Ismael Blanco zagra w Legii - poinformował Marek Joźwiak, dyrektor sportowy zespołu. Po Hiszpanie Nacho Navo to nie ostatni znany, rozpoznawalny na świecie piłkarz, który zasili warszawską Legię. Argentyński napastnik rozwiązał kontrakt z meksykańskim Club San Luis. Zawodnik jeszcze kilka lat temu robił furorę w Grecji. Warto go zatrudniać? Będzie wzmocnieniem przy Łazienkowskiej? Zadzwoniliśmy do Michała Borowego, blogera, specjalisty od futbolu południowoamerykańskiego. Nasz rozmówca nie ma wątpliwości...
Zaraz ci powiem. O, już wiem. 700 tys. dolarów na rok.
300-400 tys.? a może jednak trochę więcej... spekulujemy (legionisci.com)
29-latek już wcześniej porozumiał się ze stołecznym klubem. Prasa spekuluje, że będzie zarabiał w Warszawie 600 tys. euro. Być może Blanco będzie do dyspozycji Macieja Skorży już w najbliższym meczu ze Śląskiem Wrocław.
Myślisz, że był skłonny zejść z takiej sumy? Do, powiedzmy, 400 tys. euro na rękę, bo na tyle zapewne stać by było Legię?
Powrót do Europy jest dla takich ludzi bardzo ważnym czynnikiem. Więc tak, tak uważam. Myślę, że suma, którą wymieniłeś, zadowoliłaby obie strony.
Novo to trochę taka kopia Ljuboi. Świetny technicznie, może się cofnąć po piłkę albo atakować ze skrzydła. Blanco to raczej klasyczny napastnik, który umie świetnie zastawić piłkę i doskonale gra głową. Trochę taki Drogba. Ja go pamiętam jeszcze z czasów gry w Argentynie, występował wtedy w Colonie. A przecież później on poszedł do Grecji i w AEK-u Ateny co rok zdobywał po kilkanaście goli.
Novo czy Blanco? Gdybyś miał wskazać jednego to kto bardziej przyda się Legii?
Jeżeli chodzi o same umiejętności, to uważam ich za porównywalnych, może z lekkim wskazaniem na Blanco. Ale wiesz co, patrząc na wady i zalety Legii, na jej skład, to sądzę, że Blanco przydałby się dużo bardziej.
Argentyna to ciekawy rynek dla polskich dyrektorów sportowych. Legia od miesięcy szuka ludzi, którzy przeszliby za darmo i zadowoliliby się pensją między 200 a 400 tys. euro. Znalazłbyś w tamtej lidze kogoś takiego?
Przychodzi mi do głowy jedno nazwisko. Juan Manuel Martinez. Chłopak gra w Velezie Sarsfield. Świetnie się prezentuje, jest w ciągłym ruchu. Zgadnij ile zarabia.
Pół miliona dolarów rocznie?
Też z piątką, ale mniej. Pięć tysięcy dolarów miesięcznie
Wiele jeszcze musi się nauczyć (blog Michała Borowego)
Jakie zatem zadania czekają piłkarza, gdy już przyleci do Polski? Intensywna nauka polskiego. Wpierw zaczynając od "cześć", "podaj piłkę" i "k... mać". To powinno na dobry początek wystarczyć. Miejmy nadzieję, że chłopak złapie w mig wspólny język z resztą nowych kolegów z drużyny. Jest to szczególnie ważne, bo gracz znany jest z dość gorącego temperamentu. A w Polsce aktualnie zima.