- Jestem zwolenniczką posyłania dzieci do pracy jak najwcześniej. Studenci mają sporo wolnego czasu, wolne weekendy, mogą pracować. W innym przypadku są trochę darmozjadami - mówi naTemat mama studentki z Krakowa. Tą dyskusję zaczął, już nazywany manifestem pokolenia, nowy serial HBO "Girls". Jego twórcy pokazują czwórkę nowojorskich dwudziestoparolatek, spędzających czas na "osobistym rozwoju", bezpłatnych stażach i mimo skończenia studiów, oczekujących życia z pensji rodziców.
Czy rodzice powinni oczekiwać finansowej pomocy w utrzymaniu studiujących dzieci? Kiedy powinni zakręcić kurek mówiąc "od teraz radzisz sobie sam"?
24-letnia Hannah siedzi z rodzicami w restauracji. Jedzą, rozmawiają, aż nagle z ust rodziców pada wyrok: "nie będziemy dawać ci już pieniędzy". Dziewczyna (dwa lata temu skończyła szkołę, teraz odbywa staż i pisze książkę) jest przerażona. Bo kto będzie jej teraz płacił czynsz, rachunki i fundował drobne przyjemności? Nie, ta historia nie wydarzyła się naprawdę. To tylko scena z nowego serialu komediowego "Girls" produkcji HBO. opowiadającego o perypetiach - także tych finansowych - młodych dziewczyn z Nowego Jorku.
Ale przy okazji to także pretekst, by sprawdzić, jak mają się relacje finansowe polskich studentów czy świeżo upieczonych absolwentów i ich rodziców. I zapytać, w którym momencie polscy rodzice-sponsorzy, śladem tych serialowych, powinni wygłosić przed dziećmi ceremonialne "koniec z pieniędzmi", albo chociaż zaproponować podzielenie się finansowym wysiłkiem.
52 proc. - taka część studentów rozpoczyna pracę już na pierwszym roku studiów (InfoPraca.pl)
Można sobie wyobrazić, że w bardziej delikatnym wariancie deklaracja o przykręceniu (nie zakręceniu!) kurka mogłaby paść z ust rodziców już w trakcie studiów dziecka. A czy powinna? - Życie studenckie to są imprezy, rozrywki, spotkania, a nie praca - mówi mi jeden z kolegów studentów. Jego zdaniem (i zapewne wielu innych) na pracę przyjdzie jeszcze czas, a jeśli nie ma takiej konieczności, bo rodzice dzielnie radzą sobie z finansowymi zobowiązaniami, po co zabierać sobie wolny czas.
To przekonanie popularne zresztą nie tylko wśród żaków, ale także ich rodziców, którzy - jak się okazuje - chętnie znoszą trudy utrzymania studenta. - Nie powinniśmy zmuszać dzieci do pracy w czasie studiów. Powinny wykorzystać ten czas na zabawę i przyjemności, przygotować się do obowiązków, jakie czekają je w dorosłym życiu - mówi naTemat Pani Renata z Krosna, która swoją córkę posłała na studia do Warszawy.
Podobnego zdania jest Katarzyna Hall, była minister edukacji i mama trzech dorosłych synów. Z tym zastrzeżeniem, że bywają sytuacje, w których studenci po prostu muszą wspomóc rodziców. - Mamy bardzo różne sytuacje materialne w rodzinach. Bywają przecież rodzice w złej sytuacji zdrowotnej czy zawodowej. Czasem jest potrzeba pracy studenta i koniec. Czasem można poświęcić się tylko nauce - mówi Hall.
Statystyki wskazują jednak na to, że wcale niemała część studentów pracuje jednocześnie ucząc się w szkole wyższej. Wyniki sondażu przeprowadzonego przez portal InfoPraca.pl pokazują, że aż 52 proc. żaków rozpoczyna pracę już na pierwszym roku studiów.
Zapewne część z nich to dzieci rodziców takich jak Pani Małgorzata z Krakowa (mama 22-letniej studentki politologii), która na pytanie o pracę podczas studiów odpowiada: "Jestem zwolenniczką posyłania dzieci do pracy jak najwcześniej. Studenci mają sporo wolnego czasu, wolne weekendy, mogą pracować. W innym przypadku są trochę darmozjadami".
Czasem bywa jednak tak, że od ukończenia studiów minęło już kilka dobrych lat, a młody człowiek wciąż nie kwapi się, by odciąć finansową pępowinę. Pojawia się więc pytanie, w którym momencie i po spełnieniu jakich warunków rodzice powinni powiedzieć "od teraz radzisz sobie sam"? - Finansować dziecko musimy do momentu aż znajdzie pierwszą pracę, która pozwoli mu się całkowicie usamodzielnić - stwierdza Renata z Krosna.
Katarzyna Hall zwraca uwagę, że groźba "zakręcenia kurka" może być nawet pomocna, by młodym ludziom pomóc stanąć na nogach i wziąć odpowiedzialność za własną skarbonkę. - Tak powinno być, że kończąc studia, młodzi biorą sprawy finansowe w swoje ręce. Znów jednak pojawia się zastrzeżenie, że czasem okoliczności skłaniają do tego, by pozostać na utrzymaniu rodziców - dodaje.
Z przepisów prawa też możemy wysnuć wniosek, że kurek wypadałoby zakręcić jak najszybciej po zakończeniu nauki. Rodzice nie mogą odmówić pomocy finansowej pełnoletniemu dziecku, które wciąż się uczy. To jednak tylko teoria. Jak jest w praktyce? W Europie prawie połowa mężczyzn i ponad jedna trzecia kobiet w wieku 25-34 lata wciąż jest na utrzymaniu rodziców.
"Jestem zwolenniczką posyłania dzieci do pracy jak najwcześniej. Studenci mają sporo wolnego czasu, wolne weekendy, mogą pracować. W innym przypadku są trochę darmozjadami"