Wygląda na to, że sporo młodych Polaków powinno gruntownie zrewidować swoje życiowe plany na najbliższe lata. W typowanym od miesięcy do zwycięstwa w najbliższych wyborach parlamentarnych Prawie i Sprawiedliwości nie ukrywają już, że powrót do władzy Jarosława Kaczyńskiego będzie prawdopodobnie zapowiedzią powrotu przymusowego poboru do wojska. - Zawodowa armia nie zdała w Polsce egzaminu - przekonuje poseł Bartosz Kownacki, który reprezentuje PiS w sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Pomysł na problem z... bezrobociem wśród młodych
- To tylko 34 proc., (...) zwłaszcza w kontekście wydarzeń za naszą wschodnią granicą, to wcale nie jest tak dużo - tak w rozmowie z Fronda.pl poseł PiS Bartosz Kownacki komentuje najnowsze dane na temat niechęci Polaków do przywrócenia zasadniczej służby wojskowej. I przekonuje, że najwyższy czas porozmawiać o powrocie do przymusowej armii, bo ta zapewniłaby nam nie tylko większe bezpieczeństwo, ale i... "częściowo rozwiązywać problem bezrobocia wśród młodych".
Zawieszony w 2008 roku powszechny pobór był realizacją jednej z podstawowych obietnic wyborczych Platformy Obywatelskiej z kampanii 2007 roku. Z takiego obrotu spraw cieszyli się wówczas nie tylko ci, którzy obawiali się rychłego wezwania do jednostki oznaczającego wielomiesięczną rozłąkę i pokrzyżowane często plany zawodowe. Od lat pozbycie się z armii dziesiątek tysięcy amatorów, których trzeba było na każdym kroku tylko pilnować, chwalą sobie też zawodowi wojskowi.
"Z niewolnika nie ma pracownika"
- Budowanie ogromnych formacji wojskowych nie ma już najmniejszego sensu. Nie chodzi przecież o to, by później tych ludzi rzucać do walki niczym mięso armatnie - komentował dla naTemat już kilka miesięcy temu Wojciech Łukczak z magazynu "Raport". Jeszcze dosadniej spekulacje o powrocie od wielkiej armii ze łapanki mówił były dowódca GROM, gen. Roman Polko. - Z niewolnika naprawdę nie ma pracownika - tłumaczył wprost w jednym z wywiadów.
W Prawie i Sprawiedliwości przekonują jednak, że armia takich niewolników lepiej zapewni nam bezpieczeństwo w tych gorących czasach niż wysiłki mniej liczebnego ale w pełni profesjonalnego wojska, które rekrutuje dzisiaj tylko i wyłącznie ochotników.
PiS: Zawodowa armia nie zdała egzaminu
- Zawodowa armia, choć jest to rozwiązanie dość ciekawe, nie zdała w Polsce egzaminu. Nie doprowadziliśmy do sytuacji, w której mamy silną i sprawną armię zawodową w zamian za dużą, ale niesprawną i źle wyposażoną armię z powszechnego poboru. Dziś mamy słabą, choć nieco lepiej wyposażoną armię, która tak naprawdę zmieściłaby się na jednym stadionie. To pokazuje fiasko zmiany na armię zawodową - ocenia poseł Kownacki.
Członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej zapewnia jednak, że w planach ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego nie ma powrotu do poboru w formie znanej sprzed pięćdziesięciu lat. Za wzór nowoczesnej armii z przymusowego poboru Bartosz Kownacki stawia natomiast... Estonię. A to dość odważne, bo to chyba jedyny dotąd kraj NATO, z terytorium którego Rosjanie bez większych problemów porwali funkcjonariusza tamtejszych służb specjalnych.