Ewa Kopacz po nieudanym debiucie na prezentacji rządu zaszyła się na dwa tygodnie w Kancelarii Premiera i jej następnym wystąpieniem publicznym będzie dopiero expose. Wszystko przez to, że odchodzi cudotwórca Tuska, Igor Ostachowicz. Ekipa Kopacz gorączkowo poszukuje więc jego następcy. To od niego w dużej mierze zależy powodzenie jej rocznej misji ratunkowej szarganego sztormem okrętu o nazwie PO.
Środowy poranek, przejście graniczne Braniewo-Mamonowo. Grupa 200 górników blokuje transport węgla z Rosji, tym samym mówiąc "sprawdzam" obietnicom, jakie tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego złożył im Donald Tusk. Premier obiecał wtedy "program rehabilitacji węgla". To pomogło uniknąć ogólnopolskiego protestu tuż przed głosowaniem, który przekreśliłby szanse PO na wygraną (przewaga nad PiS wyniosła tylko 24 tys. głosów).
Górnicy mają jednak poczucie, że od maja nic w tej sprawie się nie dzieje. Postanowili więc zająć się sprawą na własną rękę, blokując import węgla z Rosji. To pierwszy tak poważny kryzys, z którym musi sobie poradzić Ewa Kopacz. Ale nie pierwszy w ogóle, bo lista wpadek od ogłoszenia, że to ona zastąpi Donalda Tuska jest długa.
Wyraźnie widać, że komunikacja ze społeczeństwem i mediami nie jest najmocniejszą stroną nowej premier i że nikt nie panuje nad spójnym przekazem.
Już samo tworzenie rządu wyglądało chaotycznie, a skrywana pod dywanem walka partyjnych frakcji była aż nadto widoczna. Na samym starcie ustawiło to Kopacz jako słabą premier. Później przyszła wizerunkowa katastrofa z prezentacją rządu. Całe wystąpienie nowej premier sprawiało wrażenie nieprzygotowanego, bez pomysłu, napisanego w drodze z Sejmu na Politechnikę Warszawską. Pytania o Ukrainę były tylko gwoździem do trumny.
Co z tym Ostachowiczem?
Wyraźnie dziś widać, że premier Kopacz pilnie potrzebuje kogoś, kto zastąpi Igora Ostachowicza. Tymczasem jego status jest nadal niepewny. – W Platformie zdziwienie wzbudziło odejście z Kancelarii Premiera Tuskowego speca od propagandy Igora Ostachowicza – pisze w "Rzeczpospolitej" Andrzej Stankiewicz, jeden z najlepiej poinformowanych dziennikarzy politycznych w kraju.
– Po lekturze tekstu "Rz" o PO, aż mi ręce opadły. Z tego co wiem to Igor Ostachowicz zostaje w Polsce, nie wyjeżdża z PDT. Ma doradzać Ewie Kopacz – przekonywała z kolei na Twitterze Joanna Miziołek z "Polski The Times". – Proszę dzwonić do pana Ostachowicza – ucina Konrad Niklewicz, były dziennikarz "Wyborczej", dziś wiceszef Centrum Informacji Rządu. A co z nim samym? Po długim milczeniu odpowiada: – Jestem doradcą ministra Pawła Grasia i w momencie kiedy on zostaje w Kancelarii Premiera, ja również.
Porażka jest sierotą
Tymczasem według najnowszych informacji Graś zostaje w Polsce głównie po to, by pilnować ekipy Kopacz. Bo nowa wyraźnie nie daje rady. Mają do niej należeć marketingowiec Eryk Mistewicz, wspomniany Konrad Niklewicz, szef Instytutu Obywatelskiego, platformerskiego think tanku Jarosław Makowski oraz tylko oficjalnie odsunięci od rządu Sławomir Nowak i Bartłomiej Sienkiewicz. Tak przynajmniej twierdzi Niezależna.pl.
Niby to tylko doniesienia niepokornie prawicowego serwisu, ale coś jest na rzeczy. Kiedy dzwonimy w tej sprawie do Eryka Mistewicza, ten nagle po usłyszeniu pytania musi kończyć rozmowę. Niklewicz jest już bardziej stanowczy: – Nie komentuję bzdur – ucina. W podobnym tonie wypowiada się Jarosław Makowski: – To kompletna bzdura, nie ma o czym rozmawiać. To przejaw bujnej wyobraźni autora.
Nowa-stara rzecznik
Żadnego wyjaśnienia nie przyniosło też "wyjazdowe" posiedzenie klubu PO w jednej z warszawskich restauracji, na którym partia żegnała Donalda Tuska.
– Nie było Igora Ostachowicza, nie było też rozmów o jego odejściu – relacjonuje Jerzy Fedorowicz, poseł PO. – Decyzje w sprawie doradców pani premier zostaną podjęte w ciągu kilku dni. Zgadzam się, że wizerunek jest ważny, każde wystąpienie powinno być przygotowane – mówi o prezentacji rządu. Jednak słabą formę Kopacz zrzuca na karb emocji. – Pani premier już ma albo będzie miała dobrych doradców, tylko to wymaga czasu, aby wszystko zaczęło działać – zapewnia poseł PO.
Oczywistym kandydatem na spin doktora Ewy Kopacz wydaje się być jej dotychczasowa rzeczniczka Iwona Sulik. Ale to chyba za duże buty dla byłej dziennikarki sejmowej TVP. We wtorkowe popołudnie dziennikarze polityczni największych stacji i gazet zaczęli dostawać telefony z zaproszeniem na spotkanie w Kancelarii Premiera. Na zorganizowanym na ostatnią chwilę "evencie" było ok. 20 osób. To, co zobaczyli i usłyszeli nie wywołało wrażenia, że medialna twarz rządu wie, co robi.
Trudne początki
Małgorzata Kidawa-Błońska przedstawiła swoją następczynię, ta powiedziała kilka słów i zapadła niezręczna cisza. Także dlatego, że Sulik przyznała, że zdaje sobie sprawę, że jej dotychczasowa praca była źle oceniana. To automatycznie ustawiło ją w defensywie. Zapewniła jednak, że będzie starała się być twarzą nowego rządu, prezentując jego program i dokonania w mediach. Kiedy jednak przyszło do konkretów, Sulik nie mogła przedstawić konkretów. – Muszę to skonsultować z panią premier – powiedziała.
A rola spin doktora szefa rządu jest niezwykle ważna, to w czasach medialnej polityki osoba obok premiera kluczowa. W otoczeniu Kazimierza Marcinkiewicza tę rolę sprawowali Adam Bielan i Michał Kamiński. I to bez sentymentów i "konsultowania z panem premierem". Piotr Mieśnik, autor "Wyznań hieny", opisywał w wywiadzie dla naTemat, że kiedyś zmusili premiera do ubrania idiotycznie wyglądającego kapelusza góralskiego. Szef rządu się opierał. – Ale wtedy Kamiński czy tam Bielan powiedział do niego: Kazik, co ty pie***lisz? Zakładaj ten kapelusz:". I on pokornie założył i pozował – opisuje były dziennikarz tabloidu.
Spin doktor przygotowuje też swojego podopiecznego do publicznych wystąpień, ważnych starć parlamentarnych czy debat telewizyjnych. To sztab doradców przez kilka dni przygotował Donalda Tuska do debat telewizyjnych w 2005 r., łącznie z tą z Jarosławem Kaczyńskim. Dlatego jeśli Kopacz dobrze przepracuje czas do swojego expose, może zatrzeć złe wrażenia z prezentacji na początku swego urzędowania. Ale do tego potrzebny jest dobry trener. Na razie w otoczeniu Kopacz po prostu go nie widać. Albo robi to bardzo źle.