
Sporem i ponownym skierowaniem do komisji skończyła się debata i głosowanie nad ratyfikacją konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. Za jej przyjęciem byli członkowie: PO, SLD i TR. Przeciwny był PiS, PSL i klub SP. Głosowanie poprzedziła burzliwa debata. – Równość szans tak, ale równość płci to są po prostu herezje. Nie ma równości płci – przekonywała Beata Kempa z Solidarnej Polski.
REKLAMA
Członkowie Platformy argumentowali, że jest to pierwszy dokument odnoszący się kompleksowo do problematyki przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Posłowie rządzącego ugrupowania przekonywali, że zjawisko przemocy jest związane z płcią.
Robert Biedroń z Twojego Ruchu apelował, aby głosować za przyjęciem ratyfikacji. Zwrócił się do posłów PiS, twierdząc, że nie godzi ona w tradycję i religię chrześcijańską. – Jeśli państwo rzeczywiście uważacie się za chrześcijan, to dzisiaj waszym obowiązkiem jest zrobić wszystko, by przemoc wyeliminować - mówił.
Nie przekonało to drugiej strony. Beata Kempa z Solidarnej Polski podkreślała, że konwencja ma jedynie "ładne opakowanie". – Równość szans - tak, ale równość płci to są po prostu herezje. Nie ma równości płci – grzmiała posłanka. – Jak facet urodzi dziecko, pogadamy o równości płci. Póki co nie ma czegoś takiego - biologia mówi nie, natura mówi nie, prawo Boże mówi nie – zaznaczyła.
O tym, że konwencja wzbudza ogromne emocje i o politycznych podziałach w jej sprawie, pisała w naTemat Agata Komosa. Polska podpisała Konwencję Rady Europy zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r. W kwietniu rząd podjął uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjął projekt odpowiedniej ustawy.
Źródło: gazeta.pl
