Historia, która wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych zdumiewa cały świat. Kobieta spodziewająca się bliźniaków zmarła, a lekarze miesiąc później wywołali narodziny jej zdrowych dzieci.
Półtora miesiąca temu Christine Bolden wyszła na spacer ze swoim partnerem i trzyletnim synkiem. Pozornie zwykły poranek spędzony z rodziną okazał się być najtragiczniejszym dniem w życiu rodziny z Michigan. Christine nagle poczuła ostry ból głowy i straciła przytomność. Doszło do pęknięcia tętniaka. Na ratunek było już za późno. Pięć dni po wypadku uznano ją za zmarłą. Jej mózg był martwy, lecz lekarze zdecydowali się sztucznie podtrzymać jej ciało przy życiu. Christine w momencie wypadku była w ciąży, dlatego lekarze podjęli wysiłek, aby uratować bliźniaki, których się spodziewała. Sztuczne podtrzymywanie przy życiu trwało czterdzieści dwa dni.
Ponad miesiąc po śmierci matki na świat przyszli Nicholas i Alexander. Matka zdążyła wybrać dla nich imiona niedługo przed śmiercią. Rodzina zmarłej przeżywała przez ponad miesiąc podwójny dramat. Spędzili ten czas przy sztucznie podtrzymywanej przy życiu Christine. Gładzili ją po brzuchu i mówili do dzieci z nadzieją, że urodzą się żywe i zdrowe. Oczekując na ich pojawienie się na świecie, mieli świadomość, że ten moment będzie oznaczał odłączenie Christine od aparatury sztucznie podtrzymującej życie. Bliźniaki urodziły się 5 kwietnia przez cesarskie cięcie.
Gdy lekarze chcą organów bliskiego trzeba walczyć do końca?
Nie można jeszcze powiedzieć, czy dzieci będą żyć. Siedemdziesiąt procent wcześniaków urodzonych w dwudziestym piątym tygodniu ciąży przeżywa, choć wymagają specjalistycznej opieki. Lekarze mówią, że jest jeszcze zbyt wcześnie na jakiekolwiek prognozy.
Przypadek narodzin zdrowych dzieci zmarłej matki jest wydarzeniem bez precedensu. - Ja sobie nie przypominam takiego przypadku - mówi prof. Mirosław Wielgoś, Kierownik I Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii WUM w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus w Warszawie. Według niego, jest to przypadek unikatowy, gdyż doszło do śmierci mózgu, a kobieta była sztucznie podtrzymywana przy życiu, by uratować dzieci. Ginekolog zauważa, że do zakończenia tej niecodziennej sytuacji sukcesem musiały wystąpić sprzyjające okoliczności. - To niezwykle trudna sprawa, by kontynuować ciążę u zmarłej kobiety. Była to bardzo heroiczna próba amerykańskich lekarzy. Sam zamysł podjęcia próby podtrzymania ciąży u zmarłej kobiety jest niestandardowym, nieszablonowym - mówi prof. Wielgoś.
Według Mirosława Wielgosia, to co zrobili lekarze było ryzykowne pod wieloma względami, zarówno medycznymi jak i moralnymi - nie wiem czy sam bym się podjął tego zadania, gdybym miał do czynienia z takim przypadkiem w swojej klinice - mówi.
Podobne przypadki zazwyczaj kończą się śmiercią dziecka. - W wyjątkowych przypadkach, gdy ciąża jest zaawansowana, a śmierć matki przebiegła w warunkach szpitalnych, robi się na zwłokach cięcie i udaje się uratować dziecko - wyjaśnia prof. Mirosław Wielgoś. Ma to jednak miejsce w bardzo niedługim czasie od śmierci matki.
O ile sytuacja z Michigan jest absolutnie wyjątkowa, to trauma, którą mogą przeżywać cudownie narodzone bliźniaki może być typowa, dla dzieci których matka zmarła przy porodzie. - Najważniejsze w tej sprawie jest to, w jaki sposób rodzina przekaże tym dzieciom, co tak naprawdę się wydarzyło - mówi psycholog Matka Rotkiel. Według niej, może to zaważyć na ich całym dalszym życiu. - Ta historia może być opowiedziana w sposób piękny, o tym jak wiele ktoś poświęcił dla ich życia. Przypadki, gdy matka umiera przy porodzie, to opowieść o miłości matki do dziecka, która dała mu życie - mówi Rotkiel. W tym przypadku, jest to również historia o ogromnym zaangażowaniu lekarzy, aby uratować życie tych dzieci.
Świadomość dziecka, że przyszło na świat dzięki miłości swojej matki, która oddała to, co miała najcenniejsze, może paradoksalnie dobrze wpłynąć na jego psychikę. - Dobrze przekazana historia narodzin, bez używania słowa "poświęcenie", może dać dziecku poczucie własnej wartości, poczucie sensu życia, pomóc odnaleźć jego wielką wartość w trudnych chwilach - komentuje psycholog.
Dzieci, których matki umierają przy porodach, często świadomie poświęcając własne życie, mogą do końca życia obwiniać się za tą śmierć. - Jeśli w zły sposób dorośli przekażą dziecku informację o śmierci matki przy porodzie, utkwi w jego świadomości jako martyrologia, poświęcenie jednego życia dla drugiego. To bez wątpienia wywoła poczucie winy - podsumowuje Maria Rotkiel