"Co was tak tam śmieszy? Powiedzcie głośno, to wszyscy się pośmiejemy". Tekst, który w szkole słyszał każdy, niezależnie, jak dawno to było. Jak widać, mimo kolejnych pokoleń, język polskich nauczycieli nie zmienia się za bardzo. No bo kto nie słyszał słynnego już "wyciągamy karteczki"? - To tylko frazy i powiedzenia. Język nauczycieli się zmienia - mówi naTemat, profesor Jerzy Bralczyk, językoznawca.
Wydaje się, że język szkolny jest wiecznie żywy i prawie niezmienny. Wyrażenia takie jak "pała do dziennika", "wyjmujemy karteczki", "do tablicy" są nierozerwalnie związane z pobytem wszkole. Co ciekawe, pomimo zmian ustrojowych, cywilizacyjnych, kulturowych, te drobnostki wciąż pozostają na swoim miejscu. Czy rzeczywiście jest to element niezmienny, czy może to tylko wrażenie, swego rodzaju złudzenie, któremu ulegamy?
Ci, których drażni wciąż obecna "pała" czy "wyjmowanie karteczek" muszą się przyzwyczaić do ich stałej obecności w "slangu" nauczycieli. Takie określenia powodują jednak, że zastanawiamy się, czemu w szybko zmieniającym się świecie, jakakolwiek "reforma" szkolnego słownictwa przebiega dosyć opieszale. Ma to swoje przyczyny.
Język to nie tylko informacja, ale wzór do naśladowania
Język jakim posługują się nauczyciele jest bardzo specyficzny i nietypowy. Ma na to wpływ nietypowa funkcja jaką pełni. Nie jest ona prostym komunikatem, który ma na celu przekazanie informacji, ale jest zarazem nośnikiem norm, wartości, ocen i wzorców zachowań (za E. Kern-Jędrychowską, "Zjawisko aktywności metajęzykowych"). Dlatego słuchając rozmowy nauczyciela z uczniami zauważamy specyficzne konstrukcje zdaniowe, kultowe już powiedzenia, które w każdych innych warunkach brzmiałyby groteskowo. Ich karykaturalność jest związana jednak ściśle z pełnioną przez nie funkcją.
Komunikacja międzypokoleniowa
Drugi czynnik, który kształtuje język jakim posługują się nauczyciele, jest potrzeba, zejścia w kontakcie do poziomu dziecka, któremu przekazujemy wiedzę (za A. Czapiga, "Znaczenie kontaktu z dorosłymi dla rozwoju małych dzieci"). Stąd bardzo jasne i klarowne sentencje, wyrażane w sposób prosty i często obcesowy, prostacki, ale jasny i nie sprawiający trudności w odbiorze. Jest silnie naładowany emocjonalnie, tak, by być jasnymi i nie wprowadzać odbiorcy w konsternację lub nie zmuszać go do snucia domysłów.
Jakiekolwiek zmiany języka na linii nauczyciel-uczeń spowalnia fakt, że obie strony należą do różnych pokoleń. Wszystkie słowa są używane w sposób kontrolowany, bardziej przemyślany, trochę nienaturalny, czasami wręcz teatralny.
Język wzorem dla młodych
Nauczyciel ma też świadomość, że stanowi swego rodzaju wzorzec językowy dla dzieci (za J. Wójtkowiczowa, "O wychowaniu językowym"). Nauczyciel z reguły stara się, by jego język był poprawny, wyraźny i wyrazisty. Prosty w odbiorze, zrozumiały dla uczniów.
Ewolucja ma jednak miejsce?
Innego zdania na ten temat jest profesor Jerzy Bralczyk, językoznawca. Uważa on, że język nauczycieli nie jest taki sam, ale ewoluuje, jak w każdej innej sferze - Nie podzielam tego stanowiska. W moich kontaktach z nauczycielami wydaje mi się, że ten język się zmienia. Nauczyciele przede wszystkim myślą dzisiaj inaczej, a więc mówią inaczej. Może są rzeczywiście jakieś frazy czy sentencje wciąż obecne w języku szkolnym, ale wraz ze zmieniającym się językiem polskim zmienia się też mowa nauczycieli. Nie prowadziłem jakich precyzyjnych badań w tym temacie, ale taką tezę postawiłbym na dzień dzisiejszy - mówi nasz rozmówca.
Językowe anegdoty
Te specyficzne uwarunkowania językowe, nietypowy sposób wyrażania się nauczycieli do uczniów, niezależnie od tego czy niezmienne, czy ewoluujące, mają swój wyraz w anegdotach, którymi internauci dzielą się z chęcią na forach w sieci. Oto niektóre z wypowiedzi zasłyszanych w szkolnej ławce:
Polubiłem waszą klasę od pierwszego wejrzenia, ale teraz widzę, że tylko dlatego, iż mam bardzo słaby wzrok.
Nad twoją pracą domową myślała chyba cała rodzina, bo jeden człowiek takich głupot by nie wymyślił.
Jedyne, co wyraźnie słyszę zamiast odpowiedzi, to twoje milczenie.
Bulska, nie ziewaj tak otwarcie, nie robiłam specjalizacji z laryngologii.
Twoje lenistwo ciągnie się jak smuga za odrzutowcem.
Wykujecie te wartości na blaszkę i jak ktoś przyjdzie jutro bez tej blaszki, to go wyrzucę.
Bądź, Paszkowski, łaskaw zmoczyć sobie ścierkę i rekultywować tablicę. Rekultywacja jest to odzyskiwanie powierzchni utraconej.
Mazurze, tu na pierwszą ławkę szybko chodź. Lubię, jak siedzisz blisko ołtarza.