
To finał prawie 4-letniej batalii rodziny Ewy Trautman o sprawiedliwość. Warszawski Sąd Okręgowy potwierdził, że pacjentka zmarła w wyniku błędu lekarskiego. Zasądził dla męża zmarłej Ewy Trautman ponad milion złotych zadośćuczynienia i odszkodowania.
REKLAMA
To bezprecedensowy wyrok w bezprecedensowej sprawie. Sąd stwierdził, że zebrany materiał dowodowy, zeznania świadków i biegłych wykazały, że cały proces leczniczy i diagnostyczny był sprzeczny z zasadami sztuki medycznej. Pacjentkę można było uratować, gdyby wdrożono właściwe leczenie. Do tego potrzebna była jednak właściwa diagnoza, której zabrakło.
– Sąd przyznał, że odpowiedzialność za śmierć pacjentki ponosi szpital, w którym doszło do rażących zaniedbań. To był trudny proces, bo bardzo ciężko jest otrzymać od lekarza obiektywne i rzetelne zeznania. Mam nadzieję, że ten wyrok będzie przestrogą dla innych szpitali, które nie dbają o swoich pacjentów – mówi adwokat rodziny zmarłej pacjentki Beata Bosak.
Ewa Trautman zasłabła na ulicy i trafiła do Szpitala Czerniakowskiego w piątek. Tam przez cztery dni nie wykonano opisu zdjęć z tomografu komputerowego mózgu. W sobotę i niedzielę w lecznicy nie było radiologów, choć umowa z NFZ nakładała na szpital obowiązek obecności lekarzy tej specjalności. Zdjęcia mózgu pacjentki wysłano MMS-em na komórkę lekarza konsultanta, który przebywał na Mazurach na urlopie. Lekarz „obejrzał” w ten sposób 2 z 56 wykonanych zdjęć. Pacjentka zmarła na udar mózgu na szpitalnym łóżku.
Nieprawidłowości w placówce potwierdziły dwie kontrole stołecznego ratusza i NFZ. W szpitalu nie było radiologa ani specjalisty z odpowiednim stażem neurologicznym. Kontrolerzy wykryli też, że w placówce leczyli lekarze, których nie było w umowie z NFZ, a ci za których NFZ płacił nie pojawiali się na dyżurach. To wszystko działo się na oddziałach, na których nie potrafiono właściwie zdiagnozować, że pani Trautman ma zator żylny w mózgu.
Sprawę bada prokuratura ale do tej pory zarzuty postawiono tylko niedoświadczonej lekarce, która przyjmowała Ewę Trautman do szpitala. Joanna R. była rezydentką z 6-miesięcznym stażem w specjalizacji, do której przygotowania trwają 5 lat.
Obrońcy szpitala zapowiedzieli odwołanie od wyroku. – Dyrekcja placówki została już dawno wymieniona. Obecnie Szpital Czerniakowski jest dobrze zarządzany. Będziemy jednak chcieli, aby dyrekcja przedstawiła analizę sytuacji po wyroku sądu – mówi rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk.
Do tej pory najwyższe w Polsce odszkodowanie od szpitala wygrała pani Grażyna Garboś-Jędral. Kobieta na skutek błędów lekarskich, m.in. wszczepienia bakterii salmonelli do kręgosłupa, nabawiła się niedowładu kończyn i nieuleczalnych problemów z trawieniem. Sąd pierwszej instancji przyznał jej 5 mln złotych odszkodowania od warszawskiego szpitala przy ul. Banacha. Ale szpital się odwołał. Teraz walka toczy się przed sądem apelacyjnym. Pani Grażyna procesuje się ze szpitalem już ponad 8 lat