
Związek Pracodawców i Przedsiębiorców w swoich najnowszych informacjach prasowych stwierdza, że w Singapurze jest sporo rozwiązań podatkowych, które Polska mogłaby u siebie wprowadzić. Głównie po to, by ułatwić życie przedsiębiorcom, czyli wspomóc biznes. Singapur faktycznie w kilkadziesiąt lat stał się jednym z biznesowo-finansowych centrów świata, ale w Polsce warto by zaimplementować stamtąd nie tylko rozwiązania podatkowe. Oto 5 rzeczy z Singapuru, które przydałyby się i u nas.
Singapur to jeden z najbardziej spektakularnych przykładów na to jak można skutecznie rozwijać gospodarkę, jednocześnie dając obywatelom dobrobyt i nie czyniąc z nich taniej siły roboczej. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu PKB per capita wynosiło tam nieco ponad 2 tysiące dolarów, dzisiaj jest to ponad 50 tys. USD, podczas gdy w Polsce kwota ta wynosi obecnie ok. 15 tys. dolarów i do 2020 urośnie raptem do 19,4 tysięcy.
1. Powszechna nauka angielskiego
2. Postawienie na rozwój nauki, szczególnie dziedzin ścisłych
Sukces nauki tam to także ściąganie wybitnych fachowców z całego świata. Państwo o tym myśli i dba o to, by za wszelką cenę edukacja funkcjonowała dobrze. Spotkałem tam pewnego naukowca, świetnego fizyka, który mógł pracować wszędzie: Cambridge, Oxford... Wybrał Singapur. Wie Pan dlaczego? Bo uznał, że to tutaj ma najlepsze warunki do prowadzenia działalności naukowej: laboratoria, wyposażenie i tak dalej..
3. Kary dla urzędników
4. Wysokie pensje dla polityków i urzędników
5. System podatkowy
Wszystkie te rzeczy nie są same w sobie niesłychanie odkrywcze, ale połączone mogłyby dać Polsce porządnego „kopa” gospodarczego. Niestety, prawdopodobnie za życia nie doczekamy wprowadzenia takich rozwiązań. Do tego bowiem potrzeba polityków myślących na jakieś 30-40 lat do przodu, strategicznie, a nie ludzi, którzy walczą o przetrwanie od wyborów do wyborów.
