Od prawa do lewa, czy to w Polsce, czy za granicą, panuje zgoda, że Radosław Sikorski to polityk wybitny. Ale choć jeszcze wczoraj wróżono mu świetlaną karierę, dziś płaci wysoką cenę za swój największy defekt - niedojrzałość. I to już nie kwestia polityki, a psychologii.
Wybitna wpadka
Najpierw udziela wywiadu, w którym mówi o rozbiorze Ukrainy, potem się wycofuje, arogancko wykręca od wyjaśnień, gani dziennikarza, by w końcu wyjść na konferencję, przeprosić i przyznać się do konfabulacji. Tylko Sikorski mógł sobie i nam zafundować taki rollercoaster. A miało być tak pięknie...
– Wybitny szef dyplomacji – mówił o nim ledwie kilka dni temu Jan Rokita. – Nie widać nikogo na horyzoncie, kto by miał takie kompetencje i taką pozycję międzynarodową. Jest wybitnym dyplomatą – przekonywał niedawno Aleksander Smolar z Fundacji Batorego.
– Jeden z najwybitniejszych talentów politycznych w Europie. Typ, który wymusza zmianę naszego myślenia o liderach w Europie. Iskierka nadziei dla wszystkich zawiedzionych przeciętnymi politykami – pisał w czerwcu "New York Times".
Te komentarze dobrze pokazują, jaką opinią cieszył się w Polsce i na świecie obecny marszałek Sejmu. Tym łatwiej zrozumieć zdumienie jednego z jego kolegów, który pytany przeze mnie wczoraj o to, dlaczego Sikorski nagle "wyskoczył" z rozbiorem Ukrainy, stwierdził: "Nie mam, ***, pojęcia". Bo tego się po prostu nie da racjonalnie wytłumaczyć, a już na pewno nie używając argumentów politycznych.
Rozstanie z mężem stanu
Dr Ewa Marciniak, psycholog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z naTemat stawia tezę, że chodzi raczej o "kompetencje psychologiczne". Wyjaśnienia zachowania Sikorskiego trzeba szukać w jego charakterze. A to nie tylko megalomania, z której były szef dyplomacji jest znany.
– Dla mnie to jest klasyczny przypadek oswojenia się z rolą w polityce. Jeśli dana osoba przez kilka lat pełni daną rolę, dającą jej prestiż, poczucie kreowania debaty publicznej, to potem trudno jej przyzwyczaić się do zmiany, do pełnienia mniej prestiżowej funkcji. Ambicje Sikorskiego mocno urosły, miał poczucie politycznego sprawstwa. Potem musiał wszystko przewartościować, bo marszałek Sejmu ma role głównie organizacyjne – komentuje ekspertka.
Dyplomata w krótkich spodenkach
To jednak tylko jedna z wielu wpadek byłego szefa polskiej dyplomacji. Wpadek, które świadczą o drzemiącej w nim sprzeczności – z jednej strony dyplomata i wizjoner (tak nazwało go "Deutsche Welle"), z drugiej – polityk o niewyparzonym języku, co z dyplomacją bardzo się gryzie.
Przykłady? 2007 rok - w czasie kampanii wyborczej proponował "dorżnąć watahę" (czyli PiS-owców). 2010 rok - na wiecu, którym rozpoczynał przygotowania do prawyborów w PO, namawiał do skandowania "były prezydent Lech Kaczyński" i stwierdził, że "prezydent wolnej Polski może być niski, ale nie może być mały". 2011 rok - przed wyborami parlamentarnymi skonfrontował się w Białymstoku z kibolami, którzy krzyczeli "Sikorski frajerze...". "Słabi jesteście, słabo, słabo" – prowokował z uśmiechem na ustach.
Jakoś trudno sobie wyobrazić, by coś takiego mógł zrobić np. Donald Tusk. No i jeszcze cała ta "twitterowa dyplomacja", z której Sikorski słynął, a za którą był krytykowany m.in. przez byłego premiera.
– Sikorski pokazał, że jest politykiem emocjonalnie niedojrzałym i że bardzo łatwo go wyprowadzić z równowagi, że emocje biorą u niego górę. To z kolei przejawia się w agresywnych i nieracjonalnych wypowiedziach – ta wypowiedź posła PiS Joachima Brudzińskiego sprzed czterech lat pasuje tutaj jak ulał.
– Osoby, które mają tendencje narcystyczne, muszą wkładać sporo wysiłku w to, by nie ulec pokusie okazywania swojej wszechmocy, wyższości. Stąd np. sytuacja z kibicami. Narcyzom potrzeba dużej dojrzałości emocjonalnej – twierdzi psycholog.
Marszałkowi Sejmu ewidentnie tej dojrzałości brakuje. – Jest takim dużym chłopcem, któremu się coś wymyka, a później tego żałuje – napisał o nim publicysta "Polityki" Daniel Passent. Chłopcem, który chce zaistnieć, kiedy czuje się odsunięty na boczny tor (wywiad dla Politico). Który musi mieć ostatnie słowo, kiedy jest atakowany (kibice). Który musi błysnąć i wyróżnić się w swoim środowisku, by potwierdzić swoją pozycję ("dorzynanie watahy").
– Co nie znaczy, że to go dyskwalifikuje. Niedojrzałość to dla niego duży problem, ale równoważy ją kompetencjami, zdolnościami dyplomatycznymi, talentem politycznym – podkreśla dr Marciniak.
Tyle że Sikorski właśnie pokazał, co się dzieje, kiedy ten "gen autodestrukcji" wygrywa z tymi atutami. Niewykluczone, że nie po raz ostatni.
Reklama.
Dr Ewa Marciniak
Człowiek, który ma silne poczucie własnej wartości, nie może pogodzić się z tym, że opuszcza stanowisko, na którym przypisywało mu się cechy męża stanu i dyplomaty. Wciąż chce zaistnieć. Sikorski dał temu wyraz.
Dr Ewa Marciniak
Egocentrym jest typowy dla polityków, często występuje o osób, które pełnią wiodące role. Tyle że zawsze jest pytanie o to, czy dana osoba ma kompetencje psychologiczne, które pozwalają okiełznać ego. Jeśli ich brak, bardzo łatwo o nieodpowiedzialne słowa i zachowania.