"Radosław Sikorski powtórzył tylko to, o czym wszyscy słyszeli już dawno" - pisze w najnowszym "Newsweeku" Michał Krzymowski. Jak przekonuje dziennikarz, propozycje rozbiorowe padały z ust Władimira Putina wielokrotnie. W tym podczas słynnych rozmów Władimira Putina z Donaldem Tuskiem, do których doszło w Trójmieście w 2009 roku.
Wpadka spowodowana frustracją?
Mówił więc szczerze i z najlepszą wolą chciał dziennikarzowi pomóc w stworzeniu dobrego materiału o polityce prowadzonej przez Władimira Putina na światowych salonach. Były szef polskiej dyplomacji nie miał pojęcia, że Judah poda go jako źródło takiej wiedzy.
– Radek jest sfrustrowany, brakuje mu adrenaliny. Kilka miesięcy temu spotykał się z Johnem Kerrym, a dziś jego politycznym partnerem jest Jerzy Wenderlich – przyznają jego współpracownicy. Podkreślają natomiast, że marszałek Sikorski " wie, że poza Platformą nie ma dla niego życia".
Znowu ten Schetyna?!
Jak zwykle, gdy w Platformie Obywatelskiej pojawiają się kłopoty, pojawia się też scenariusz, w którym za wszystkim stoi Grzegorz Schetyna. To nowego ministra spraw zagranicznych ludzie Sikorskiego podejrzewają o nakręcenie afery w Polsce.
- Jestem zupełnie wstrząśnięty polską reakcją na to, co powiedział Sikorski. Szokujące jest przecież nie to, co powiedział on czy Tusk, ale to, co powiedział Putin - oceniał przecież sam Ben Judah. Część jego kolegów po fachu znad Wisły najwięcej zarzutów kieruje jednak pod adresem marszałka Sejmu, a nie "cara XXI wieku".
Michał Krzymowski przypomina, że Grzegorz Schetyna o wszystkim prawdopodobnie dowiedział się jednak dopiero podczas jednej z podróży zagranicznych i rozmawiający z nim wówczas korespondenci donosili o jego wyraźnym zaskoczeniu.
Zaskoczeni tajemnicą poliszynela
W ocenie "Newsweeka", o prawdziwym zaskoczeniu historią na temat propozycji rozbioru Ukrainy wśród polskich polityków i dziennikarzy nie może być mowy. Legendy o tym krążyły bowiem od dawna i powtarzało je wielu wpływowych ludzi. Były tylko różne wersje co do tego, gdzie i kiedy prezydent Rosji zaproponował Polakom podzielenie się Ukrainą.
Krzymowski przypomina, że najbardziej prawdopodobny trop prowadzi do którejś z rozmów Tuska z Putinem w Trójmieście. Być może Putin proponował Tuskowi zabawę granicami na molo, ale niewykluczone, że ta propozycja przyszła mu do głowy na Westerplatte. To z tego miejsca pochodzi zastrzeżona notatka MSZ, w której przewija się relacja na temat wywodów prezydenta Rosji o polskości nie tylko Lwowa, ale i Wilna.
Lech Kaczyński i PiS też o tym wiedzieli
Ten trop wskazuje też na kłamstwo polityków Prawa i Sprawiedliwości. Dziś oburzają się, iż Radosław Sikorski zbyt długo zwlekał z ujawnieniem rosyjskiej propozycji, a okazuje się, że musiał o niej wiedzieć... prezydent Lech Kaczyński i jego ekipa na Krakowskim Przedmieściu. Notatka z Westerplatte trafiła bowiem na prezydenckie biurko wkrótce po gościnie Putina nad Zatoką Gdańską.
Na pewno też nie przeszła w ówczesnej Kancelarii Prezydenta bez echa, bo jak informuje "Newsweek", jeden z zaufanych wówczas współpracowników prezydenta Kaczyńskiego od lat z propozycji Władimira Putina robi... anegdotę, która służy mu podczas prowadzenia zajęć ze studentami.