
Dzisiaj rusza 7. edycja Berlin Biennale, wielka impreza sztuki o międzynarodowym statusie. Tym razem kuratorem jest Polak, Artur Żmijewski. Nie mylcie go z dobrotliwym aktorem, którego Polacy pokochali za serialowe role: lekarza z Leśnej Góry i księdza Mateusza. Żmijewski-artysta to postać co najmniej kontrowersyjna. To on rozebrał Kampanię Reprezentacyjną Wojska Polskiego, powtórzył więzienny eksperyment Philipa Zimbardo, zorganizował mszę świętą w teatrze. „Czy sztuka ma polityczne znaczenie – inne niż bycie chłopcem do bicia dla populistów?” – pyta sam artysta na kartach wydanego niedawno „Przewodnika Krytyki Politycznej” po jego twórczości. Czy ma znaczenie? – powtarzamy, jak echo.
Wydana niedawno przez Krytykę Polityczną publikacja, stanowiąca przewodnik po „żmijewskim świecie”, naświetla źródła takich przekonań artysty. W rozmowie z Piotrem Kosiewskim deklaruje on: „Kultura to miękka polityka. Jak odejmiemy sztuce wieloznaczność i zredukujemy ją do najprostszej z jej gramatyk, to otrzymamy propagandę”. Żmijewski dostrzega, że u źródeł sztuki oraz polityki znajdziemy to samo: perswazję. Nie zgadza się także z eskapizmem, który prezentują niektórzy artyści. Dlaczego? „Kiedy artyści uciekają od polityki, to politycy sięgają po sztukę, by jej użyć, na przykład do zbierania punktów w kampaniach wyborczych” – konstatuje Żmijewski.
Kurator 7. Edycji Berlin Biennale jest przywiązany do jednej konkretnej formy artystycznej wypowiedzi. To sztuka wideo, utrzymana w stylistyce surowego „home made”. Żmijewski jest reportażystą wstydu: chętnie zajmuje się tym, co budzi powszechny wstręt. Działa niczym tajny agent: rejestruje, pozornie bez emocji, sytuacje, które u widzów rodzą skrajne reakcje. W swoich filmach dotyka tematów tabu: niepełnosprawności, antysemityzmu, nacjonalizmu, patriarchatu.
Artur Żmijewski nie grywa ojca Mateusza, ponoć ikony dzisiejszego Sandomierza, ale blisko mu do kapłana. Niedawno w Teatrze Dramatycznym wyreżyserował mszę świętą, w skali 1:1. W kapłanów wcielili się profesjonalni aktorzy. Publika podążyła za tym zamysłem – niektórzy modlili się, wczuli w scenariusz obrzędu i z teatralnych widzów przekształcili się w wiernych. Czy artysta jest dzisiaj kapłanem? W książce „Żmijewski. Przewodnik Krytyki Politycznej” znajdziemy do tego odniesienie. Artur Żmijewski cytuje Joannę Tokarską-Bakir: „W osobach dzisiejszych artystów można by, na modłę nieco XIX-wieczną, dopatrzyć się zeświecczonych kapłanów, którzy działając poprzez medium symboliczne, którym jest materialne ludzkie ciało, próbują odegrać rytualnie pewną formę nierozpoznanych relacji społecznych, jakie opanowały świat”. Samą sztukę Żmijewski sytuuje w triadzie: sztuka-polityka-religia.
W rozmowie ze Sławomirem Sierakowskim Żmijewski deklaruje: „Berlin Biennale było przez poprzednich kuratorów konsekwentnie trzymane z dala od polityki, a jeśli były z nią związki, to polegały raczej na estetyzacji. Tak jak w przypadku całej sztuki artyści są politycznie bezsilni”. Joanna Warsza, która współpracuje ze Żmijewskim kuratorsko przy Berlin Biennale, wykład o organizacji wydarzenia, wygłoszony dla studentów uczelni artystycznej w Niemczech, zaczęła od cytatu z Bertolda Brechta: „Prawda jest konkretna”. To motto, które przyświeca wszelkim działaniom Żmijewskiego, a pośrednio również tegorocznej edycji Berlin Biennale.
