PGNiG inwestuje w Norwegii. Za złoża zapłaci ponad pół miliarda złotych
PGNiG inwestuje w Norwegii. Za złoża zapłaci ponad pół miliarda złotych Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta

PGNiG Upstream, spółka zależna gazowego giganta, nabyła udziały w czterech złożach w Norwegii – na szelfie kontynentalnym. Już w tej chwili mówi się o tym jako największej polskiej inwestycji za granicą zaraz za kopalnią KGHM w Chile. Polska spółka wiąże z Norwegią spore nadzieje, bo za „jedyne” ok. 550 milionów złotych otrzyma złoża mające zapewnić wzrost zagranicznej produkcji aż o 60 proc.

REKLAMA
Od 1 stycznia 2015 PGNiG Upstream wejdzie w posiadanie trzech złóż produkcyjnych w Norwegii i jednego „w fazie zagospodarowania”. W tej części złóż, do których prawa nabyła polska spółka, tylko w 2014 roku wydobyto ok. 320 tysięcy ton ropy i 90 mln metrów sześciennych gazu ziemnego, co daje firmie większe o 60 proc. zasoby w tym kraju – i według prognoz poziom ten ma się utrzymać przez najbliższe 14 lat.
Grupa PGNiG sprzedała w 2013 roku łącznie 16,1 mld metrów sześciennych gazu ziemnego i wydobyła 1,1 mln ton ropy naftowej.
O wiele więcej wydobycia...
– Transakcja pozwoli nam utrzymać zwiększony poziom wydobycia ropy przez co najmniej dziesięć lat – stwierdził w informacji prasowej Mariusz Zawisza, Prezes Zarządu PGNiG SA. Co jednak istotne, norwerskie złoża nie tylko oferują już gotowe zasoby, ale są też perspektywiczne pod względem wydobycia. Polski gigant ma zamiar podjąć tam współpracę z „wiodącymi firmami naftowymi” nad dalszym poszukiwaniem złóż. Dalsze poszukiwania będą finansowane z bieżącej działalności PGNiG w Norwegii. Firma podkreśla przy tym, że szczególnie jedno złoże, Gina Krog, jest „jednym z najbardziej perspektywicznych obszarów na norweskim szelfie”. W tej chwili i tak PGNiG prowadzi prace poszukiwawcze już na 9 swoich koncesjach – z 12, które posiada w Norwegii.
Dla rodzimego giganta skandynawski kraj to znany teren – spółka działa tam od 2007 roku, gdy zakupiła złoża Skarv od ExxonMobil. W 2014 roku ma tam wydobyć aż 400 tysięcy ton ropy, czyli niemal połowę całego swojego rocznego (1,1 mln ton) wydobycia ropy i 430 mln metrów sześciennych gazu ziemnego.
Trzeba jednak podkreślić, że Norwegia to pożądany kierunek inwestycji nie tylko ze względu na zasobne i obiecujące złoża, ale też szereg innych uwarunkowań, bardzo istotnych dla spółek poruszających się w tak trudnej materii, jaką jest wydobycie. Chodzi przede wszystkim o system prawny i podatkowy – oba są dość jasne i proste, a przy tym Norwegia jest krajem bardzo stabilnym politycznie. Dlatego spółki, tak jak PGNiG, mogą spokojnie planować tam inwestycje na wiele lat do przodu – bo warunki prowadzenia działalności są stabilne i przewidywalne.
... To większe bezpieczeństwo Polski
Dlatego też decyzję PGNiG Upstream chwalą też niezależni eksperci. - Transakcja jest ważna z uwagi na znaczenie spółki dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski – mówi w rozmowie z Portalem Górniczym dr Robert Zajdler, ekspert ds. energetyki z Instytutu Sobieskiego. Jak podkreśla, dzięki norweskiej inwestycji „PGNiG będzie w większym zakresie gwarantem tego bezpieczeństwa”.
Warto przy tym przypomnieć, że przyjęta niedawno przez rząd strategia energetyczna do 2050 roku po macoszemu traktuje sprawy gazu, który wbrew pozorom mógłby być jednym z najważniejszych źródeł polskiej niezależności energetycznej. PGNiG przekonuje o tym od dawna, ale nie dostaje dostatecznego wsparcia. Gdyby PGNiG odniosło sukcesy poszukiwawcze w Norwegii, co jest bardzo prawdopodobne, mógłby to być wyraźny sygnał dla rządzących, że to właśnie gaz może być jednym z najważniejszych surowców polskiej energetyki.
Przyszłościowa inwestycja
Jednocześnie polska spółka dokonała inwestycji, która jest nie tylko sensowna z punktu widzenia zasobów, ale też finansów. – Spodziewamy się szybkiego okresu zwrotu z tej inwestycji, a to dobra wiadomość dla akcjonariuszy – przekonywał prezes zarządu PGNiG Mariusz Zawisza. Dr Zajdler z kolei w swojej opinii zaznaczał, że to, jak szybko inwestycji zacznie się zwracać, zależy w dużej mierze od samego PGNiG. Jak jednak ocenia, „inwestycja ma potencjał”.
Ekspert Instytutu Sobieskiego dodaje przy tym, że wbrew medialnym doniesieniom, PGNiG nie zapłaci za złoża miliarda złotych – jak wszyscy o tym piszą. Rzeczywistym wydatkiem poniesionym przez Upstream ma być wspomniane na początku ok. 550 milionów złotych. Skąd ta rozbieżność?
Faktycznie cena zakupu wynosi dokładnie 996 milionów złotych (1 950 mln norweskich koron), to datą wyceny złóż, jak i transakcji, był 1 stycznia 2014 roku. To od tego dnia PGNiG posiada prawa do złóż, a więc także do wszystkiego, co z nich wyprodukowano. Jak przewiduje spółka, produkcja za 2014 rok ma pokryć około 45 proc. ceny zakupu – a więc ostatecznie PGNiG wyłoży ze swoich pieniędzy „tylko” 550 mln zł.