
Atak terrorystyczny – jak nazwała to prokuratura generalna Ukrainy – wstrząsnął w południe Dniepropetrowskiem. W wybuchach w środkach komunikacji miejskiej i ruchliwych miejscach miasta ucierpiało kilkanaście, albo nawet kilkadziesiąt osób.
REKLAMA
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz na konferencji obiecał – Sprawą zajmą się najlepsi śledczy – i dodał – Wiem to, co wy. Udało mi się tylko porozmawiać z szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i ministrem spraw wewnętrznych. Nie mam żadnych nowych informacji. Wiemy, że są ofiary, i że jest to główne wyzwanie dla służb państwa.
Rzecznik prasowy prokuratury generalnej Jurij Bojczenko powiadomił, że wszczęto śledztwo z paragrafu Kodeksu Karnego oznaczającego atak terrorystyczny. Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Witali Zacharczenko opuścił posiedzenie Rady Ministrów i poleciał do Dniepropetrowska, by tam osobiście nadzorować pracę śledczych.
Wybuchy miały miejsce około południa. Pierwszy o 11:50 (czasu lokalnego) na przystanku tramwajowym. Tam ucierpiało prawdopodobnie sześć osób, które z poparzeniami odwieziono do szpitala. Część przechodniów miała też skaleczenia, które spowodowane zostały przez odłamki szkła z tramwaju i zaparkowanego obok samochodu.
O 12:20 niedaleko kina Rodyna wybuchła kolejna bomba umiejscowiona w koszu na śmieci. Ranne w tym zdarzeniu zostało, jak wiemy na razie, siedem osób. Trzeci wybuch, niedługo po drugim, blisko parku ranił jedną kobietę. Czwarty, w pobliżu miejsca pierwszego zdarzenia, nie spowodował u nikogo uszczerbku na zdrowiu. Nieoficjalnie mówi się też o piątym wybuchu.
W mieście nie działa telefonia komórkowa, która albo została przeciążona, albo służby wyłączyły ją, by uniemożliwić ewentualne kolejne detonacje. Na ulicach pojawiły się wozy opancerzone. Opozycja obawia się, że władza może wykorzystać te wydarzenia, by ograniczyć wolności obywatelskie, wprowadzając stan wyjątkowy.

