
Robią tłumaczenia biznesowych dokumentów, dokonują analiz, organizują czas prezesom, a połowę ich zadań przeciętny człowiek uznałby za niewykonalne. Zarabiają od kilku nawet do kilkunastu tysięcy. – A i tak, kiedy poznaję kogoś nowego i powiem, że jestem asystentką prezesa, to ludzie patrzą na mnie jak na połączenie ekspresu do kawy i prostytutki – żali się Agata, asystentka szefa dużej kancelarii prawniczej. Jak wiele innych przedstawicielek tego „zawodu”, wykonuje bardzo poważną i trudną pracę, ale cały czas musi walczyć z krzywdzącym stereotypem.
Agata ma 29 lat, swoją karierę zaczynała od bycia asystentką w dziale marketingu. Pięła się po kolejnych szczeblach tego zawodu: od szefów działów, przez dyrektorów, aż do zarządu. Jej praca jest nie tylko poważna merytorycznie, ale też bardzo odpowiedzialna. Jeden błąd może przekreślić miesiące starań.
Jak wyjaśnia, jej praca to nie jest ani przynoszenie kawy, ani tym bardziej romansowanie z prezesem. Z drugiej jednak strony, Agata nie potrafi określić zakresu swoich obowiązków. Na tym właśnie polega trudna sztuka bycia asystentem: czasem trzeba tylko zawieźć jakieś papiery, czasem przyjąć zagranicznego gościa, innym razem dokonać analizy i przedstawić z niej wnioski szefowi.
Ja w swojej karierze tłumaczyłam już umowy biznesowe, analizowałam wyniki spółki, zorganizowałam co najmniej kilkanaście konferencji i spotkań biznesowych na najwyższym szczeblu. Do tego dochodzą liczne, codzienne obowiązki: trzeba być poinformowanym co się dzieje w firmie. Jak prezes zapyta „o co chodzi?”, to nie mogę mu powiedzieć: nie wiem. Jeśli zarząd zwoła spotkanie na za 20 minut, bo pojawił się jakiś temat, to zapewne ją będę osobą, która ma przygotować do tego prezentację.
Jak podkreśla, od 9 lat, czyli momentu, gdy zaczęła pracę, nikt – czy to dyrektor czy prezes – nie składał jej żadnych propozycji matrymonialnych, nie podrywał. – Oczekiwano ode mnie, że będę fachowa, szybka, sprawna. Na tym polega praca asystenta czy asystentki. Od podawania kawy są inni ludzie – zaznacza 29-latka.
– Mój jeden błąd mógłby skutecznie przekreślić miesiące ustaleń, negocjacji. To praca dla ludzi o mocnych nerwach i chłodnych głowach. Nie ma tu miejsca na panikę – dodaje moja rozmówczyni. To dlatego tak irytują ją opinie, że asystenci to „podawacze kawy” albo kochanki prezesów, niemal utrzymanki.
Obsługiwanie na przykład zarządu wymaga bardzo różnych umiejętności. Operacyjnych: zorganizowania konferencji, spotkania, przelotu z miejsca na miejscu w pilnym trybie. Sama znam przypadek asystentki, która miała za zadanie pogodzić udział prezesa w dwóch spotkaniach jednego dnia, które odbywały się w różnych miejscach Polski. Było to w zasadzie nie do pogodzenia, bo podróż z miejsca na miejsce zajęłaby zbyt dużo czasu. Asystentka w końcu zorganizowała przelot jakimś prywatnym środkiem transportu, helikopterem, i udało się.
Do tego, podkreśla ekspertka, asystent powinien potrafić współpracować z ludźmi, mieć wysokie umiejętności interpersonalne. Nie tylko po to, żeby w razie czego móc porozmawiać z gościem prezesa jak równy z równym – również dlatego, że asystent, jak już wspominałem, musi wiedzieć.
– Zadanie takiej osoby polega również na tym, by zbierała informacje z różnych części firmy. Ale wiemy, że nie może to polegać na zastraszaniu czy korzystaniu z autorytetu „osoby prezesa”, tylko na budowaniu dobrych relacji – opowiada ekspertka Kongresu Kobiet.
Praca asystenta na pewno więc nie jest łatwa i przyjemna. Jest za to zdecydowanie stresująca, ale przy tym na pewno satysfakcjonująca i rozwijająca. Jak mówi mi Karolina, asystentka zarządu w dużej sieci handlowej, „nie da się tego porównać z niczym innym”.
Poznaję inspirujących ludzi, mądrych, pracujących na szczytach biznesu czy polityki. Moje zadania są różne, więc na pewno się nie nudzę. To praca, która cały czas stymuluje intelekt, rozwój, a w tym samym czasie uczy wielu „miękkich” rzeczy: cierpliwości, komunikacji. Jeśli ktoś myśli, że tylko przekładamy papiery, robimy kawę albo dajemy dokumenty prezesowi do podpisania, to chyba nigdy nie widział na oczy prawdziwego asystenta.
Jednym z minusów pracy asystenta może być fakt, że w przyszłej karierze zawodowej będą postrzegani zawsze jako asystenci. Zdaniem moich rozmówców, warto jednak się pomęczyć.
Posiadanie asystenta, który jest z nami całkowicie związany, sprawia, że możemy zdążyć ze wszystkim. Ludzie często pytają mnie, jak to się dzieje, że jestem w stanie utrzymać utrzymać swoją firmę na szczycie, w dziesiątkach różnych krajów. Cóż, posiadam asystentkę, która jest ze mną 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. To jeden z głównych powodów, dlaczego jest to możliwe. Czytaj więcej
