
Nieco ponad rok po słynnej nocy na Mazowieckiej wyciekło nagranie pokazujące akcję policji wobec Przemysława Wiplera. Wiceprezes Kongresu Nowej Prawicy od początku przekonywał, że to policja była agresywna, a on padł ich ofiarą. Nagrania zdają się potwierdzać wersję posła.
REKLAMA
Przemysław Wipler wielokrotnie domagał się ujawnienia nagrań z zajść pod klubem Enklawa, w których brał udział nieco ponda rok temu. Następnego dnia media obiegły zdjęcia zakrwawionego i oblanego gazem pieprzowym posła. Policja przekonywała, że to Wipler zaatakował funkcjonariuszy, polityk przekonywał, że było odwrotnie.
Na 10 dni przed wyborami, w których kandyduje Wipler nagrania z nocy pod Enklawą publikują oba polskie tabloidy. „Z nagrań monitoringu – do których dotarł „Super Express” – wynika, że policjanci interweniowali wyjątkowo nieudolnie, nie szczędząc przy tym siły. Jedna z policjantek połamała nawet na pośle pałkę” – czytamy.
W podobnym tonie filmy opisuje „Fakt”: „Całkowicie obala on pierwotną wersję policji, a także opis zdarzenia, który znalazł się w akcie oskarżenia! A tym samym potwierdza wersję Wiplera, który – stając przed kamerami w zakrwawionej koszulce i z poranioną twarzą i ręką – od początku twierdził, że jest ofiarą, a nie sprawcą”
Wipler nie kryje zadowolenia z takiego obrotu spraw, szeroko komentując wyciek w mediach społecznościowych. Cieszą się też prawicowi publicyści, wykorzystując sytuację do krytykowania policji. – Teraz wszyscy mogą zobaczyć, że WCzc.Przemysław Wipler mówił prawdę: to On został pobity przez policjantów – pisze Janusz Korwin-Mikke.
