Kongres Nowej Prawicy nie może zaliczyć wyborów samorządowych do udanych, chociaż Janusz Korwin-Mikke stara się robić dobrą minę do złej gry. Tymczasem już zaczęły się rozliczenia. Odsunięty od władzy wiceprezes Jacek Wilk wylicza błędy partii, oskarża Przemysława Wiplera i jego „spółdzielnię” o przejęcie KNP i zdradę ideałów, by zdobyć stołki.
Po dużym sukcesie w wyborach do Parlamentu Europejskiego Kongres Nowej Prawicy dostał zadyszki i z kretesem przegrał wybory samorządowe. Głosowanie z 16 listopada poprzedziły upublicznione spory o przywództwo w partii. Pisaliśmy już w naTemat o walce młodej gwardii na czele z Przemysławem Wiplerem z działaczami współpracującymi z Januszem Korwin-Mikke od dawna.
To nie tylko efekt chaosu w partii, który zniechęcił wielu wyborców, pokazując, że KNP nie różni się od innych ugrupowań politycznych, ale i wina chaosu na listach. W wyniku wewnętrznych zawirowań na miesiąc przed wyborami wymieniono kandydata na prezydenta Warszawy.
Przemysław Wipler, krótko po tym, jak został wiceprezesem KNP, zastąpił w stołecznym wyścigu Jacka Wilka. To warszawski adwokat, lubiany i szanowany wśród zwolenników KNP, dobrze wypadający w mediach. Uzasadniano, że jest zbyt mało znany i nie ma wystarczająco dużo czasu na kampanię, bo prowadzi kancelarię prawniczą.
Już po wyborach Wilk wydał zapowiadane od dawna oświadczenie, w którym rozlicza partię z ostatnich miesięcy działalności. Ocenia, że to efekt działania „spółdzielni”, czyli działaczy żądnych stanowisk i stołków. Dlatego właśnie odchodzą oni od linii konsekwentnie wyznaczanej przez partię.
Wilk jasno, choć nie z nazwiska wskazuje winnego: to Przemysław Wipler i jego ekipa. Krytykuje też jego kampanię, nazywając ją „tabloidalną i po prostu żenującą”. Ocenia, że to, co zrobiono podczas Konwentu (gdzie wybrano Wiplera na wice-Korwina) było „niezłą pożywką dla wrogich nam mediów”. Za nielogiczne uważa poparcie Jacka Sasina w drugiej turze wyborów.
Odsunięty na boczny tor polityk zapewnia, że z partii nie odejdzie aż do chwili, kiedy zostanie usunięty. Jego ostatni wpis na pewno go do tego przybliża. Ale jak przekonuje, liczy też, że partia wróci na „właściwy tor”, co pozwoli jej powtórzyć dobry wynik z maja w wyborach parlamentarnych w 2015 roku.
Na razie musi jednak poradzić sobie z wewnętrznymi problemami, które skutecznie dewastują działalność partii skierowaną do wyborców.