
Janusz Korwin-Mikke i Przemysław Wipler z radością poinformowali o zakończeniu sporu prawnego o skład zarządu Kongresu Nowej Prawicy. Ale to nie oznacza, że konflikt między starą gwardią a nowymi działaczami zwerbowanymi przez Wiplera wygasł. Wręcz przeciwnie, wycięci z zarządu działacze przegrupowują siły.
REKLAMA
“Koniec paraliżu KNP !!” - obwieścił nocą na Facebooku Janusz Korwin-Mikke. Wcześniej o wpisaniu do sądowego rejestru wyników październikowego Konwentu partii poinformował Przemysław Wipler. To on jest pierwszym wiceprezesem partii, drugim został Konrad Berkowicz, a trzecim poseł do Parlamentu Europejskiego Michał Marusik. Tym samym odrzucono uwagi tzw. starej gwardii, która została wycięta z władz partii.
Teoretycznie wyrok sądu kończy spór. Ale tylko w wymiarze prawnym, bo w politycznym nadal wiele będzie się działo. Jak dowiadujemy się w Kongresie Nowej Prawicy usunięci z władz działacze przegrupowują siły i przygotowują do kontrnatarcia. Najbliższą okazją będzie wybór kandydata na prezydenta. Coraz częściej słychać, że Korwin-Mikke jednak nie wystartuje, a to otworzy walkę o zajęcie jego miejsca.
Według Konrada Piaseckiego przyczyną rezygnacji Korwin-Mikkego są powody osobiste. - Usłyszałem dziś że Korwin nie wystartuje w wyborach prezydenckich. Z powodów powiedzmy prywatnych. I w tej sytuacji KNP wystawi Wiplera - napisał na Twitterze. Dodał, że nie ma to nic wspólnego ze sprawą córki polityka, którą przyłapano na kradzieży w sklepie.
Decydujący jest wiek polityka - ma już 72 lata - i gigantyczne zmęczenie psychiczne po kampanii do Parlamentu Europejskiego. Widać doskonale, że Korwin nie jest już w takiej formie jak dawniej: w debatach telewizyjnych brakuje mu refleksu i cierpliwości, zdarza się, że nie rozumie pytań.
