
Na budowie nowych Bulwarów Wiślanych od dawna musiało dziać się źle. Choć dziś wiemy, że miasto wstrzymało prace, a wykonawca miał ogłosić upadłość, do wczoraj jeszcze byliśmy zapewniani, że inwestycja zakończy się latem.
Budowanie nad brzegiem nieuregulowanej rzeki jaką jest Wisła zawsze obarczone jest dużym ryzykiem. Wysoki poziom wody oraz jego wahania utrudniają prace wykonawcy. Duże znaczenie miały też trudne warunki hydrologiczne. Przy tego typu realizacjach bardzo często zdarza się, że dokumentacja będąca po stronie Zamawiającego – Urzędu Miasta nie jest wystarczająco dokładna, brak aktualnych map infrastruktury podziemnej, badań hydrologicznych, powoduje problemy przy wielu inwestycjach np. II linii metra czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w rejonie Pałacu Kultury.
Co ciekawe, gdy sytuacja stawała się napięta i wszyscy zastanawiali się, kiedy naprawdę zostaną zakończone roboty związane z budową bulwarów warszawskich, wykonawca inwestycji, czyli Hydrobudowa Gdańsk, nie miał zamiaru się nad niczym zastanawiać. Na stronie firmy widniała bowiem data zakończenia prac. I nie była to wiosna, jak chciałby ratusz, ale... lipiec. Hydrobudowa wiedziała od dawna, że inwestycja będzie miała opóźnienia. Dokładnie - chciała oddać obiekt rok po terminie.
