Beata Szydło i inni szefowie sztabów to jedne z najważniejszych osób w kampanii wyborczej.
Beata Szydło i inni szefowie sztabów to jedne z najważniejszych osób w kampanii wyborczej. Fot Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

W cieniu kandydatów na prezydenta będą chodzili najważniejsi ludzie w tej kampanii: szefowie sztabów. To oni będą oczami i uszami kandydatów, to oni będą musieli wypełniać wszystkie braki tych, którzy w imieniu ich partii walczą o Belweder.

REKLAMA
Konwencja wyborcza Andrzeja Dudy. Emocje rosną, kolejne przemówienia to czas odliczania do wystąpienia kandydata. Po Jerzym Zelniku, Lucjuszu Nadbereżnym, Zofii Romaszewskiej i Januszu Rewińskim na scenę wchodzi Beata Szydło. To zaskoczenie, bo Szydło sama przyznaje, że nie jest dobrym mówcą. Ale wszystko ma swoją logikę.
Strażnik partyjnego skarbca
Przed głównym wystąpieniem powinien wystąpić mówca przeciętny, by na jego tle gwiazda imprezy błyszczała jeszcze jaśniej. Beata Szydło zrobiła to zgrabnie i z dużą dozą autoironii. Ale jej wystąpienie to nie tylko zabieg socjotechniczny, ale przede wszystkim wyraz jej rosnącej roli w Prawie i Sprawiedliwości. Formalnie od 2010 roku Szydło jest wiceprezesem ugrupowania.
Prawdziwym wyrazem zaufania wobec posłanki z Małopolski było powierzenie jej kontroli nad partyjnymi finansami. O jej poprzedniku Stanisławie Kostrzewskim pisano, że to jeden z najpotężniejszych ludzi w partii, bo mógł zablokować wiele pomysłów uzasadniając to brakiem pieniędzy. Teraz schedę po nim przejęła Szydło, która teraz jest także szefową sztabu Andrzeja Dudy i jeśli uda im się doprowadzić do drugiej tury, zapewne pokieruje też kampanią parlamentarną.
Rosnąca gwiazda mediów
Początkowo planowano, by sztabem prezydenckim pokierowała przebojowa kandydatka na prezydenta Wrocławia Mirosława Stachowiak-Różecka. Jednak, jak opisywały media, zasłużeni działacze PiS odwiedli prezesa od tego pomysłu, bo radna z Wrocławia zaczęła zbyt mocno rozpychać się i rozstawiać wszystkich po kątach. Szydło na tym skorzystała, trafiła do pierwszego szeregu.
Dotychczas, pomimo bycia w zarządzie partii, nie była na pierwszym froncie medialnym. Znacznie bardziej aktywni niż ona byli rzecznicy partii, szef klubu Mariusz Błaszczak czy szef Komitetu Wykonawczego Joachim Brudziński. Także media nie zabiegały przesadnie o jej obecność, bo Szydło mówi wolno, monotonnie i niezbyt barwnym językiem.
Ekonomiczny niewypał
Teraz Szydło nie unika mediów, występuje obok albo w imieniu Andrzeja Dudy. To też efekt pracy, jaką wykonała nad sobą Szydło. Kiedy wróci się do jej wystąpień z pierwszej kadencji (została posłanką w 2005 roku), czy nawet sprzed kilku lat, różnica jest gigantyczna.
Szydło jest też twarzą ekonomiczną partii, ale trudno wskazać jej sukcesy na tym polu. Bo z wykształcenia nie jest ekonomistą, tylko etnografem (skończyła też podyplomowo zarządzanie kulturą i zarządzanie terytorialne). Przyznaje, że lubi grać w gry komputerowe, ale jej wielka pasja to piłka ręczna (sama kiedyś trenowała).
Muzyk Komorowskiego
Nie będzie więc pojedynku sportowego szefów dwóch największych sztabów, bo kampanię Bronisława Komorowskiego poprowadzi oddany fan piłki, ale nożnej. Robert Tyszkiewicz, szef podlaskiej PO w wolnych chwilach gra na gitarze, poprowadził nawet audycję muzyczną w regionalnym Radiu Białystok. Ale teraz zarówno Tyszkiewicz, jak i Szydło nie będą mieli ani chwili wolnego czasu.
Polityk PO wie na co się pisał, bo już kierował kampanią samorządową PO. Doceniono wtedy jego pracowitość i otwartość na media. Krytycy zarzucają, że kampania była zaledwie poprawna, aktywność Ewy Kopacz słabo przebijała się do mediów, a wszystkiemu brakowało świeżości i polotu. Ostatecznie jednak partia rządząca minimalnie przegrała z PiS i utrzymała władzę w 15 województwach.
Ukraina na pierwszym planie
Powierzenie Tyszkiewiczowi kampanii to też efekt równoważenia sił w PO. Szef Komisji spraw zagranicznych to bliski współpracownik ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny. Od początku kadencji był jego zastępcą w komisji, po awansie kolegi do MSZ zajął jego miejsce. Tyszkiewicz studiował filologię polską, ale jest specjalistą od Wschodu, szczególnie intensywnie zajmuje się Białorusią i pomocą tamtejszej opozycji.
W kampanii wyborczej Ukraina będzie nieustannie przewijała się przez agendę, dlatego Tyszkiewicz ze swoją wiedzą i doświadczeniem będzie cennym wsparciem dla Bronisława Komorowskiego. Być może pomagał będzie mu także Michał Kamiński, nowy szef CIR, choć zapewnia, że nie będzie miał nic wspólnego z kampanią Komorowskiego. Politycy PO, a przede wszystkim otoczenie prezydenta, dbają o rozdzielenie porządków rządowego i prezydenckiego.
Debiutant u debiutantki
Taki sam rozdział wprowadził SLD - partia niemal całkowicie odseparowała się od sztabu Magdaleny Ogórek. Pisałem już o tym w naTemat wskazując, że jego szef Leszek Aleksandrzak nie ma doświadczenia w prowadzeniu dużej ogólnopolskiej kampanii. Od dwóch kadencji jest w Sejmie, wcześniej był m.in. nauczycielem i urzędnikiem PZPR. Ten brak doświadczenia w połączeniu z brakiem środków na kampanię nie wróży dobrze.
Groszem nie śmierdzi też Janusz Palikot. Jego kampanią pokieruje Karol Jene, szef biura Twojego Ruchu w Sejmie, jeden z najbliższych współpracowników lidera. W przeciwieństwie do konkurentów raczej nie należy oczekiwać, że Jene będzie bronił programu swojego szefa w mediach. Nawet na Radzie Służby Cywilnej, w której zasiada z ramienia Sejmu praktycznie się nie odzywał. Dlatego medialne ataki odpiera Michał Kabaciński, młody poseł z Lublina.
Szef sztabu jest niemal tak samo ważny jak sam kandydat. Ma masę obowiązków, dlatego dla tych kilku osób to będą wyczerpujące trzy miesiące. Sukces, jak i porażka ich kandydata będzie także ich porażką. A nawet w większym stopniu niż kandydata.