
Zdarta skóra na brodzie, popękane i spuchnięte usta, zaczerwienione, podrażnione policzki. To skutki namiętności z mężczyzną o twardym zaroście. Jak im zaradzić?
REKLAMA
Najprostsza odpowiedź: namówić mężczyznę, żeby zaczął się golić...
Nadchodzące święto miłości i wiosna, którą od dziś czuć w powietrzu to okazja do randkowania i spędzania czasu z ukochanym. Dla wielu z nas namiętność równa się podrażnionej skórze - wiem o czym mówię bo sama kilka razy w życiu chodziłam w kominie naciągniętym na pół twarzy i przykryta włosami i na pewno wówczas nie promieniałam, ani nie wyglądałam świetnie, jak zakochana, ale jak porządnie zadrapana. Komentarze koleżanek - były co najmniej złośliwe.
A tak naprawdę przemawiała przez nie zazdrość. Bo powiedzmy sobie szczerze: ślady pocałunków ukochanego na szyi czy jego zarostu na podbródku, to nie obciach, ale powód do radości! Pod warunkiem, że nie masz właśnie ważnej prezentacji dla klienta czy rocznej rozmowy z szefem. Tłumaczenie się wówczas, że zdarłaś brodę spadając z roweru i zahaczyłaś kierownicą o szyję - jest trochę absurdalne.
Dobra wiadomość: takie rzeczy jak podrażniony naskórek dzieją się zwykle na początku związku. Kiedy to zarost twego wybranka wydaje się być w kontakcie ze skórą niemal jak papier ścierny. Z czasem i Ty i Twoja skóra się przyzwyczaicie i pod warunkiem, że nie będziecie uprawiać seksu jak z "50 twarzy Greya", zachowacie twarz. I to w całości. A jeśli nie, to znamy kilka patentów, jak radzić sobie z podrażnioną skórą.
Zdarta broda
Kto przez kilka godzin całował się bez opamiętania z facetem z dwu- lub trzydniowym zarostem, ten wie o czym mówię. Przy bardzo delikatnej, nieprzyzwyczajonej skórze taki szał pocałunków może skończyć się nawet strupem na brodzie. Tak, nie przesadzam, bo sama doświadczyłam takich miłosnych stygmatów. Na drugi dzień broda (ale niestety nie ta, która należy do brodacza) piecze, swędzi, a w kontakcie z kosmetykami - szczypie. Nakładanie na nią warstwy korektora kończy się tym, że w połowie dnia "tapeta" odpada i efekt jest odwrotny od zamierzonego.
Kto przez kilka godzin całował się bez opamiętania z facetem z dwu- lub trzydniowym zarostem, ten wie o czym mówię. Przy bardzo delikatnej, nieprzyzwyczajonej skórze taki szał pocałunków może skończyć się nawet strupem na brodzie. Tak, nie przesadzam, bo sama doświadczyłam takich miłosnych stygmatów. Na drugi dzień broda (ale niestety nie ta, która należy do brodacza) piecze, swędzi, a w kontakcie z kosmetykami - szczypie. Nakładanie na nią warstwy korektora kończy się tym, że w połowie dnia "tapeta" odpada i efekt jest odwrotny od zamierzonego.
Rozwiązanie: krem ratunkowy, który regeneruje skórę (jak ten na zdjęciu oraz Tolerance Extreme Avene, Atoderm Bioderma, Krem Trójaktywny Emolium czy innych marek aptecznych). Wklep go w podrażnioną skórę na brodzie (lub w innych miejscach w potrzebie), następnie wymieszaj kroplę takiego kremu z podkładem lub korektorem (byleby nie matującym, wówczas rana się wysuszy i będzie nieestetycznie się "obierać). Świetne są też regenerujące maski w płatku, ale ważniejsze niż nawilżenie jest regeneracja i natłuszczenie. Pomaga też (oczywiście na dłuższą metę) regularne złuszczanie pilingiem (raz na tydzień lub dwa) i dobre nawilżanie skóry na co dzień.
Pokrzywka kontaktowa
Zdarza się tym najwrażliwszym. Wywołuje ją podrażnienie skóry lub kontakt z kosmetykami: wodą po goleniu czy perfumami lubego. Poza wypiciem wapna (niektórzy twierdzą, że nie pomaga, ale ja wiem po sobie, że łagodzi świąd) lub połknięciem leku antyhistaminowego, polecam posmarować podrażnione miejsce tłustym kremem. Może być z tej samej listy, co przy podrażnieniu brody.
Zdarza się tym najwrażliwszym. Wywołuje ją podrażnienie skóry lub kontakt z kosmetykami: wodą po goleniu czy perfumami lubego. Poza wypiciem wapna (niektórzy twierdzą, że nie pomaga, ale ja wiem po sobie, że łagodzi świąd) lub połknięciem leku antyhistaminowego, polecam posmarować podrażnione miejsce tłustym kremem. Może być z tej samej listy, co przy podrażnieniu brody.
Popękane usta
Scałowane, rozpieszczone usta są pełniejsze i wyglądają niezwykle seksownie. Pod warunkiem, że zarost ukochanego nie poranił ich do tego stopnia, że sączy się z nich krew - u osób całuśnych to częsta historia... O tym, jak dbać o spierzchnięte usta, mogliście ostatnio przeczytać w moim artykule. Natomiast niezależnie od wszystkiego, po nocy z ukochanym najlepsze są balsamy do ust typu: Carmex, Blisstex czy kultowy polski produkt Tisane z kiosku (kosztuje kilka złotych). Dzień po randce zapominamy o pomadkach i błyszczykach i stawiamy na pielęgnację.
Scałowane, rozpieszczone usta są pełniejsze i wyglądają niezwykle seksownie. Pod warunkiem, że zarost ukochanego nie poranił ich do tego stopnia, że sączy się z nich krew - u osób całuśnych to częsta historia... O tym, jak dbać o spierzchnięte usta, mogliście ostatnio przeczytać w moim artykule. Natomiast niezależnie od wszystkiego, po nocy z ukochanym najlepsze są balsamy do ust typu: Carmex, Blisstex czy kultowy polski produkt Tisane z kiosku (kosztuje kilka złotych). Dzień po randce zapominamy o pomadkach i błyszczykach i stawiamy na pielęgnację.
"Malinka" na szyi
O kamuflażu pisałam w artykule pod tym linkiem, w którym makijażysta marki Dior polecał nam swoje triki na ukrycie mankamentów urody. "Malinka" czyli krwiak wywołany namiętnym całowaniem jest fioletowa, a fiolety najlepiej neutralizuje kolor żółty. Aczkolwiek dzień po randce jest to niemal nie do zrobienia, żeby była niewidoczna, chyba, że jesteś charakteryzatorem filmowym. Jeśli macie problem z tym, że krwiak skupia uwagę wszystkich, najlepiej zakryć go ubraniem (golfy, kominy, apaszki, szale). A jeśli nie da rady bo jest na środku czoła lub nosa (zdarza się najlepszym), zainwestujcie w dobry korektor. Nakładajcie go wklepując cierpliwie, a nie rozcierając jak podkład. Wówczas siniak będzie mniej widoczny, a wy - będziecie czuć się bardziej komfortowo.
O kamuflażu pisałam w artykule pod tym linkiem, w którym makijażysta marki Dior polecał nam swoje triki na ukrycie mankamentów urody. "Malinka" czyli krwiak wywołany namiętnym całowaniem jest fioletowa, a fiolety najlepiej neutralizuje kolor żółty. Aczkolwiek dzień po randce jest to niemal nie do zrobienia, żeby była niewidoczna, chyba, że jesteś charakteryzatorem filmowym. Jeśli macie problem z tym, że krwiak skupia uwagę wszystkich, najlepiej zakryć go ubraniem (golfy, kominy, apaszki, szale). A jeśli nie da rady bo jest na środku czoła lub nosa (zdarza się najlepszym), zainwestujcie w dobry korektor. Nakładajcie go wklepując cierpliwie, a nie rozcierając jak podkład. Wówczas siniak będzie mniej widoczny, a wy - będziecie czuć się bardziej komfortowo.
A jeśli pomimo wszelkich prób po kilku randkach Wasz ukochany brodacz, nadal drapie Was zarostem do czerwoności, polecam wysłać go do golibrody, albo do Rostowski Barber Shop. Tam albo może skorzystać z golenia na gładko brzytwą, albo zapuścić brodę drwala, ale dbać o to, żeby była bardziej miękka. Dziś w sklepach z artykułami do pielęgnacji twarzy dla facetów jest masa kremów i olejków zmiękczających zarost. I szczerze mówiąc dłuższy zarost jest znacznie milszy w dotyku niż kilkudniowa "szczecina". Ale z drugiej strony przystojny facet musi mieć zarost, bo tak zwana baby face jest skrajnie niemęska. Choć o gustach się nie dyskutuje...
