Konsumenckie protesty  przeciw podatkowej ucieczce LPP nie wiele dają. Reserved, Mohito, Cropp zanotowały rekordowe zyski.
Konsumenckie protesty przeciw podatkowej ucieczce LPP nie wiele dają. Reserved, Mohito, Cropp zanotowały rekordowe zyski. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta

Opłacało się przyjąć na twarz te kilka obraźliwych epitetów o „podatkowych oszustach”, „braku patriotyzmu”, „Polska to dojna krowa takich biznesmenów” itd. W zamian Marek Piechocki i Jerzy Lubianiec osobiście przyjmą wkrótce po kilka milionów złotych wypłaty z zysku firmy wynikających z optymalizacji podatkowej.

REKLAMA
Podsumowując zyski za ubiegły rok, producent odzieży LPP odkrył także karty w sprawie wielkiej afery medialnej sprzed roku. Przekazując znaki towarowe spółce ulokowanej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a potem do firmy na Cyprze, na korzystnych rozliczeniach podatkowych zyskał 107 mln złotych.
Kwota ta powiększyła zysk netto firmy, który za rok 2014 wyniósł rekordowe 482 mln złotych. Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP zapowiedział dziennikarzom i inwestorom, że część zysku spółka wypłaci akcjonariuszom, zaś reszta sfinansuje dalszy rozwój zagranicznej sieci sprzedaży polskich marek.
Nagroda dla zapobiegliwych
Na podatkowych oszczędnościach skorzystają też sami założyciele spółki. Planowana dywidenda to ok. 91 zł na akcję. Marek Piechocki, prezes otrzymałby 16 mln, a Jerzy Lubianiec nieznacznie mniej, bo 15,9 mln złotych (to kwota brutto, od której zapłacą podatek). Faktycznie jednak ich zysk może być znacznie większy. W 2010 roku obaj wnieśli część akcji swojej firmy do cypryjskiej spółki Monistor. Nie znane są w niej szczegóły zasad rozliczeń. Jeśli jednak zgodnie z praktyką cypryjski fiskus nie pobierze podatku dochodowego od dywidendy, zyskają dodatkowo – Piechocki 13,5 mln, a Lubianiec 4,6 mln zł.
Doliczając już skromne milionowe pensje i premie, obaj przedsiębiorcy znajdą się czubie najlepiej wynagradzanych menedżerów w Polsce. Choć pewnie mało kto będzie w stanie pobić rekord Michała Sołowowa z ubiegłego roku. Jako akcjonariusz chemicznej firmy Synthos wypłacił sobie prawie 250 mln zysku. Tyle że Sołowow to zadeklarowany podatkowy patriota i uczestnik konferencji biznesowych na ten temat – tylko z tej jednej wypłaty odpalił fiskusowi 47 mln.
logo
LPP tłumaczy: zapłacimy mniej podatku w Polsce, ale będziemy mieli z czego sfinansować rozwój sieci sprzedaży za granicą. Na zdjęciu sklep w Niemczech materiały prasowe
Podatki wrócą do Polski
Nie jest tak, że LPP w ogóle nie płaci podatków. Według sprawozdania, podatek dochodowy uiszczony w Polsce wyniósł 91 mln zł – co tylko dowodzi, jak bardzo przy wielkich spółkach opłaca się wprowadzać „optymalizacje podatkowe”.
Marta Chlewicka rzecznik LPP wyjaśniła nam, że kwota 107 mln, która powiększyła zysk netto to jednorazowy wpływ podatku odroczonego na wynik netto. Takie rozliczenie podatków jest jednym z elementów całościowego procesu, który zakłada przeniesienie wszystkich praw do znaków towarowych: Reserved, Cropp, House, Mohito na polską spółkę LPP SA. - Zdecydowana większość podatków wypracowana dzięki funkcjonowaniu kilkunastu spółek zagranicznych Grupy Kapitałowej LPP SA będzie odprowadzana w Polsce - zapowiedziała przedstawicielka LPP.
Wygląda więc na to, że o fali krytyki wywołanej ujawnieniem tych praktyk, cześć kapitału wraca do Polski. Na przykład Dariusz Miłek, założyciel i akcjonariusz CCC, największego producenta i sprzedawcy butów w Polsce, zdecydował o przeniesieniu znaków handlowych ze Szwajcarii do Polski, nie korzysta już z luksemburskiej spółki dysponującej przez lata jego akcjami. – Teraz, gdy tyle się mówi o płaceniu podatków w Polsce postanowiłem ściągnąć wszystko do kraju – powiedział naTemat prezes CCC. Tłumaczył, że przed laty skorzystał z porady ekspertów, którzy przedstawili to jako korzystne rozwiązanie. Nie zastanawiał się nad konsekwencjami.
Szefowie widmo
Zwolennicy optymalizacji podatkowych przekonują zazwyczaj, że gdańscy biznesmeni mają prawo do nagrody. W końcu stworzyli od podstaw największą firmę odzieżową w Europie Środkowej. Zaczynali w roku 1990 od drobnego handlu i indywidualnego importu odzieży. Dziś mają 1500 sklepów, chcą zdobyć rynki w Niemczech i krajach arabskich.
Nawet gdyby ktoś chciałby napiętnować Piechockiego i Lubiańca, to nie wiadomo nawet jak wyglądają. Lata temu zadbali o prywatność, żadna z agencji prasowych nie dysponuje ich współczesnym zdjęciem. Przedstawiciele spółki odkupili też prawa autorskie do wcześniej zrobionych zdjęć. Zderzakiem od starć z mediami uczynili wiceprezesa. Natomiast z magazynami "Wprost" oraz "Forbes" wynegocjowali, by nie umieszczano ich w rankingach najbogatszych Polaków.