LPP przeniosło swoje znaki towarowe na Cypr, co wyjątkowo oburzyło internautów. Ci apelują, by ubrań firmy, która jest właścicielem popularnych marek Reserved, House czy Cropp, w ogóle nie kupować. Problem w tym, że swoje za granicę wyprowadzają nie tylko najwięksi. I nie ma w tym nic dziwnego: coraz więcej osób przenosi swój biznes np. do Wielkiej Brytanii .
"Popieram - każdy przedsiębiorca ma prawo do decydowania gdzie będzie płaciła jego firma podatki. Dlaczego mają dokładać do tonącego statku? Polska powoli nie ma już co zaoferować przedsiębiorcy i zwykłym ludziom, dlatego każdy stąd ucieka!" - napisał w komentarzu do sprawy LPP pan Paweł. To jedna z wielu osób, które rozumieją i akceptują optymalizację podatkową, jaką zastosowało LPP.
Czemu Cypr jest rajem
Czy można jednoznacznie skrytykować LPP? To zależy od poglądów. Warto bowiem zaznaczyć, że polska firma nie zrobiła czegoś, co jest nielegalne. Dokonała tzw. optymalizacji podatkowej, legalnej również w Polsce. LPP, wbrew temu, co myśli wiele osób, nie przestało płacić podatków w Polsce. Przeniosło jednak - ujmując sprawę w skrócie - prawa do swoich znaków towarowych. Co to oznacza? Spółka, stworzona na Cyprze, będzie udzielać licencji do znaków towarowych polskiemu LPP. Czemu akurat tam?
- Dwa lata temu Cypr wprowadził preferencyjne stawki podatków dla spółek zarządzających znakami towarowymi. Dzięki tym zmianom można doprowadzić do sytuacji, w której cypryjska firma przez pierwszych 5 lat w ogóle nie płaci podatku, a potem płaci 2 proc. - wyjaśnia Michał Musielak, doradca podatkowy z firmy Arena Tax.
Cypr też dla Ciebie?
Komu może opłacać się takie działanie? Wbrew pozorom nie trzeba prowadzić firmy zarabiającej setki milionów dolarów, by skorzystać na takiej optymalizacji podatkowej. - To zależy od poziomu dochodu (nie przychodu! - przyp. red.). Od miliona złotych dochodu rocznie można już pomyśleć o przeniesieniu znaków towarowych na Cypr - ocenia Musielak.
Oczywiście trudno zrobić taką operację samemu, nawet mając dużą firmę. Tutaj z pomocą przychodzą właśnie doradcy podatkowi. Za kompleksową usługę takiej optymalizacji - włącznie z wszystkimi formalnościami i obsługą firmy przez rok - trzeba zapłacić od kilku do kilkunastu tysięcy euro rocznie. Taka operacja to kwestia około tygodnia pracy.
Kto z najbogatszych uciekł z podatkami?
Jan Kulczyk twierdzi, że rozlicza podatki tam, gdzie zarabiają jego firmy. Czyli w Luksemburgu i Szwajcarii.
Zygmunt Solorz-Żak rozlicza się na Cyprze - to tam ulokowana jest spółka, która jest właścicielem jego biznesów.
Michał Sołowow - trzeci na liście najbogatszych wg. "Wprost". Sołowow swoją wartą 3,5 miliarda spółkę ma w Luksemburgu i tam płaci podatki.
Leszek Czarnecki spółkę posiadającą jego Open Finance i Getin Bank założył w Holandii. Tam też się rozlicza.
Józef Wojciechowski, właściciel J.W. Construction, tak jak jego koledzy z listy najbogatszych też rozlicza się w Luksemburgu.
W Emiratach też tanio
Innym miejscem, do którego przenoszą część swojej działalności polskie firmy, są Zjednoczone Emiraty Arabskie. Tam, jak wskazuje Michał Musielak, istnieją rodzaje spółek całkowicie zwolnionych od podatku dochodowego. Do tego istnieje możliwość, by polscy członkowie zarządu takiej spółki, zarejestrowanej w ZEA, nie płacili podatku od tego, co wypłaca im firma. W efekcie może nawet dojść do sytuacji, gdy firma zarabia xxx milionów, które nie są opodatkowane od dochodu, a potem wypłaca większą część zarządowi. W ten sposób nikt (ani firma, ani członkowie zarządu) nie płaci podatku dochodowego.
Musielak zaznacza jednak, że już niedługo skończy się optymalna podatkowo możliwość „wyprowadzania” firm do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.- Ministerstwo Finansów około 3 tygodnie temu podpisało z władzami ZEA protokół do umowy międzynarodowej, który usuwa możliwość takiej optymalizacji. Przepisy te wejdą w życie za rok lub dwa lata - podkreśla Musielak.
Wielka Brytania – raj dla polskiej firmy?
Całkiem popularne staje się też przenoszenie firm do Irlandii. Powód: niższy podatek dla przedsiębiorców CIT - tam wynosi 12,5 proc., podczas gdy w Polsce to 19 proc. Do tego istnieje pułap - dwadzieścia parę tysięcy euro rocznie - do którego nie płaci się podatku dochodowego od osób fizycznych. Nie ma także podatku od wypłacanych dywidend.
Zdecydowanie bardziej popularna niż ZEA czy Cypr, jest też Anglia. Tam Polacy coraz częściej zakładają firmy, by unikać wysokiego, polskiego ZUS-u. Jak w każdym przypadku, przeniesienie działalności do UK wymaga pomocy specjalistów i wbrew pozorom proste nie jest, a także ma w sobie kilka pułapek.
Co może na tym zyskać przedsiębiorca? Przede wszystkim, nie płacimy polskiego ZUS-u, a w Anglii nie ma oddzielnych składek na ubezpieczenie czy emerytalnych. Do tego są inne podatki od osób fizycznych i nieco inne zasady dotyczące podatków od osób prawnych. - W zasadzie od samego początku, na samych podatkach i opłatach możemy zaoszczędzić do 45 tysięcy złotych rocznie – mówi nam Michał Cencek, specjalista z firmy Virego.
UK – dla kogo?
Opłacalność przeniesienia tam firmy zależy głównie od tego, ile zarabiamy. Jeśli na tyle dużo, by pokryć koszty "ucieczki" - około 6 tysiący zł rocznie, w tym obsługa biura, wszelkie formalności, obsługa księgowa i wsparcie specjalistów - to już możemy się nad tym zastanawiać. Przeniesienie firmy do UK może być bowiem sensowne nawet wtedy, gdy nie zarabiamy milionów, wielu drobnych przedsiębiorców dokonuje takiej zmiany. Dotyczy to jednak głównie firm, które nie wykonują stacjonarnej pracy, jak np. właściciele salonów fryzjerskich.
Michał Cencek zaznacza przy tym, by uważać na wybór firmy. W Virego w 6 tysiącach rocznie mieści się cała obsługa i wszelkie niezbędne czynności, które musi wykonywać nasza firma w UK, również księgowość. Do tego należy zwrócić uwagę, czy np. taka firma, która ma nas obsługiwać, jest ubezpieczona. - W przypadku błędu księgowego nasza firma pokrywa koszty takiego błędu - podkreśla Cencek.
Jeśli firma ma obrót rzędu 50 tysięcy złotych rocznie, to spokojnie można założyć, że "ucieczka" do UK się opłaci. Gwarantowana emerytura, do tego dochodzi możliwość takiego zoptymalizowania podatków – nawet będąc samozatrudnionym! - że w efekcie nie zapłacimy prawie żadnego podatku dochodowego. - Najważniejsze w zasadzie jest to, żeby nie mieć na koniec ujemnego bilansu rocznego - podkreśla Cencek z Virego.
Podatkowy patriotyzm
Trzeba jednak podkreślić, że jeśli poważnie myślimy o przeniesieniu biznesu, należy porzucić specjalistę-Google i po prostu zapłacić renomowanej firmie za zrobienie tego dla nas. Popularność tego zjawiska sprawiła bowiem, że pojawiło się wielu oszustów-naciągaczy, którzy po prostu się na tym nie znają. A prawnych niuansów w tej kwestii jest sporo i do każdego biznesu będzie się podchodzić inaczej.
To wszystko, oczywiście, w pełni legalnie. Ale czy słusznie i patriotycznie? W tej kwestii podzieleni są nawet najbogatsi. Nasz bloger i biznesmen Rafał Bauer twierdzi, że choć pieniądz nie ma narodowości, to powinniśmy go lokować we własnym kraju. Z kolei Leszek Czarnecki uważa, że "płacenie podatków ma niewiele wspólnego z patriotyzmem". A o bojkocie LPP i tak większość z nas za kilka miesięcy zapomni.
"Polacy nauczyli się traktować Polskę jako dojną krowę, ciągną z niej ile się da, ale uważają że nie mają wobec niej żadnych obowiązków, nie płacą podatków i solidaryzują się z firmami które starają się ominąć polskie prawo podatkow".
Michał
Nie ma co się dziwić - podatki są niestety w PL niemałe. Każda rozsądna firma najpierw myśli o swoim zysku, względy społeczne i sentyment są na dalszym miejscu.
Tomasz
obłuda. ludzie samie krecą lody jak by tu tylko się wykrecic od płacenia podatkow