
Wtedy nikt nie chciał umierać za Gdańsk, obecnie, 77 lat później, wiele mówi się o tym, że Ukrainę trudno będzie wyciągnąć z rosyjskich sideł. Mało kto więc spodziewał się, że brytyjski premier nagle obwieści wysłanie w rejon konfliktu misji wojskowej. Koniec z polityką bierności, która już raz doprowadziła do katastrofy?
To straszne, dziwaczne, niesamowite, że mielibyśmy kopać rowy i zakładać maski gazowe z powodu kłótni w jakimś dalekim kraju, między ludźmi, o których nic nie wiemy.
Aż dziw, że 29 września 1938 roku w stolicy Bawarii, Chamberlain, francuski premier Edouard Daladier i faszystowski duce Benito Mussolini przystali na warunki Adolfa Hitlera, który przekonywał: "to już ten ostatni raz". I przekonał polityków europejskich potęg do tego stopnia, że wracający z rozmów szef brytyjskiego rządu na londyńskim lotnisku z dumą oświadczył: "Przywożę wam pokój".
I gdy wydawało się, że Zachód jest już całkowicie bezsilny, bo wszyscy przekonali się, ile warte są obietnice Putina, Cameron podjął istotną decyzję. Gest, który nie oznacza posłania na Ukrainę brytyjskich czołgów, ale gest odważny i wymowny. Pokazujący, że jednym z wyzwań Wielkiej Brytanii jest powstrzymanie Rosji przed dalszą destabilizacją Europy. Ukraiński scenariusz - tłumaczą w Londynie - mógłby bowiem powtórzyć się w krajach bałtyckich lub Mołdawii. Na to nie ma zgody Camerona.
Dla Polski słowa premiera Wielkiej Brytanii powinny być znamienne. Bo już raz politycy tego kraju "handlowali" kartą polską. Nie zamierzali umierać za Gdańsk, w większości zamieszkany przez ludność niemiecką. Pamiętali, że już w 1919 roku przeciwny oddaniu Polsce miasta był premier David Lloyd George.
Do roku 1939 byliśmy oczywiście w stanie sami rozbić Polskę. Ale nigdy – ani w roku 1938, ani w 1939 – nie zdołalibyśmy naprawdę sprostać skoncentrowanemu wspólnemu atakowi tych państw [Wielkiej Brytanii, Francji, Polski]. I jeśli nie doznaliśmy klęski już w roku 1939, należy to przypisać jedynie faktowi, że podczas kampanii polskiej około 110 dywizji francuskich i brytyjskich pozostało kompletnie biernych wobec 23 dywizji niemieckich.
Nasz sojusznik, jak dowodzi polityka aliansów z lat 1938-1939, za wszelką cenę chciał uniknąć kolejnego konfliktu na wielką skalę. Kolejnego, bo Wielka Brytania - podobnie jak Francja - wykrwawiła się już w latach 1914-1918, a takie nazwy jak Somma (wielomiesięczna bitwa nad rzeką Sommą, która pochłonęła setki tysięcy brytyjskich ofiar; pierwszego dnia walk poległo 20 tys. Brytyjczyków) są tam symbolami bezsensu wojny. Trudno się dziwić, że po tych doświadczeniach Brytyjczycy postawili na defensywę.
