"Real Madryt jest zainteresowany pozyskaniem polskiego obrońcy Łukasza Piszczka" - podała wczoraj hiszpańska telewizja La Sexta. Z kolei wtorkowy "AS" donosi, że w tej sprawie prowadzone są już od kilku tygodni negocjacje między obiema stronami. Na wieść o tym z pewnością wielu polskim kibicom piłkarskim mocniej zabiły serca. Ale i pojawiły się wątpliwości. Czy chwalony w Niemczech Polak nadaje się do zespołu Jose Mourinho? A może to tylko kolejna "kaczka dziennikarska"? Sprawdźmy, na ile transfer Piszczka do Madrytu jest prawdopodobny.
Spójrzmy prawdzie w oczy - może wreszcie doczekamy się polskiego piłkarza w wielkim europejskim klubie piłkarskim. Po Zbigniewie Bońku próżno było takiego znaleźć. Pytanie tylko, kto będzie szybszy - czy Robert Lewandowski czy Łukasz Piszczek. O pierwszego walczą podobno angielscy potentaci z Manchesteru. Z pewnością "Najlepszy piłkarz sezonu w Bundeslidze" - bo taki tytuł przyznano mu ostatnio, otrzyma ciekawe propozycje. Po Euro, przed Euro, zobaczymy. I śmiem twierdzić, że może ostatecznie trafi nawet do Anglii.
Uwielbienie dla Lewandowskiego, jakie obserwujemy w narodzie (swoją drogą słuszne) sprawia jednak, że zapominamy trochę o innym wielkim piłkarzu Borussii - Łukaszu Piszczku. A ten, zdaniem hiszpańskiej prasy, znalazł się w orbicie zainteresowań nowego mistrza Hiszpanii - Realu Madryt.
Czyżby wreszcie miał się spełnić długo oczekiwany sen polskiego kibica o biało-czerwonym graczu w wielkiej europejskiej ekipie? Co prawda, od kilku lat mówi się o "polskiej szkole bramkarskiej", podając przykłady Wojciecha Szczęsnego, Tomasza Kuszczaka, czy Łukasza Fabiańskiego, którzy w Anglii są faktycznie doceniani. Jest też m.in Artur Boruc w Fiorentinie czy Przemysław Tytoń w PSV.
Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Marzymy o Polaku grającym w polu, który jednocześnie będzie reprezentował najwybitniejszy klub. Który może zaliczyć asystę w Gran Derbi albo w "Bitwie o Anglię". Może w takim wielkim meczu pokona bramkarza rywali.
Postać Łukasza Piszczka daje takie nadzieje. W tym sezonie w lidze niemieckiej strzelił cztery bramki, miał osiem asyst. Statystyki, jak na prawego obrońcę, znakomite. Wraz z Lewandowskim został wybrany do jedenastki sezonu przez "Bilda". A że liga niemiecka to nie to samo, co hiszpańśka? Prawda, ale ostatnie lata pokazują, że piłkarze przechodzący z Bundesligi do La Liga, z powodzeniem mogą sobie radzić w Hiszpanii. A Bayern jednak ograł Real niedawno w półfinale Ligi Mistrzów.
- Piszczek to zdecydowanie najlepszy polski prawy obrońca, jeden z czołowych w niemieckiej lidze. A "Królewscy" ostatnimi czasy chętnie sięgają go zawodników występujących w tym kraju. W tej chwili na Bernabeu są Hamit Altintop, Nuri Sahin, Mesut Oezil i Sami Khedira - wszyscy kupieni z Bundesligi. To pokazuje, że tamtejszy rynek jest pilnie obserowany przez Hiszpanów - przekonuje Bartłomiej Rabij ze Sportklubu.
Piszczek trafił na świetny okres w międzynarodowym futbolu. A także w samym Realu. Choć nowym mistrzem Primera Division, który wreszcie zdetronizował Barcelonę, zachwycają się wszyscy, nie na każdej pozycji w Madrycie biegają piłkarze pokroju Cristiano Ronaldo. A traf chciał, że prawa obrona, na której występuje Polak, to u "Królewskich" najsłabszy punkt.
Nie znaczy, że słaby - bo Alvaro Arbeloa, to zawodnik dobry. Pewnie pojedzie z hiszpańską kadrą na Euro. Ale nie doskonały. I z całą pewnością Polak nie jest od niego gorszy. Arbeloa ponadto praktycznie nie ma zmiennika, odkąd Sergio Ramos zaczął występować z powodzeniem na środku obrony. Mourinho z pewnością nie będzie psuł tego, co tak dobrze funkcjonuje - czyli rozdzielać pary Ramos - Pepe.
Porównując Piszczka z Arbeloą, ten pierwszy wypada zdecydowanie korzystniej. Strzela więcej, asystuje więcej. - Polak, chętniej niż Hiszpan, idzie do przodu, ma naturalne inklinacje do gry ofensywnej. Ponadto, gdy jest pod presją, nie gubi się, nie bije piłki po autach. A Arbeloa nie zawsze jest najmocniejszym punktem defensywy zespołu - zauważa Rabij.
Ponadto obrońca Borussii, grający od kilku sezonów w Niemczech, nabył pewnych cech, które charakteryzują wielkich piłkarzy. Szczególnie w oczach Jose Mourinho. - Real za czasów Portugalczyka prezentuje futbol dużo bardziej siłowy. To taka "niehiszpańska piłka". A Piszczek, po latach gry w Niemczech, zna smak twardy pojedynków - podkreśla Rabij.
Reprezentant Polski jest także niezwykle nieustępliwy. To cecha piłkarzy grających właśnie w takich ligach jak niemiecka czy angielska. - Nawet jeśli popełnią błąd, to nie załamują rąk, tylko za wszelką cenę chcą go naprawić. I to jak najszybciej. Jeśli ich drużyna straci bramkę, to przez resztę meczu będą zasuwali po boisku ze zdwojoną mocą. Taki jest także Łukasz - zauważa Rabij.
Szczęście Polaka polega również na tym, iż obecnie nie ma wcale aż tak wielu piłkarzy, których ściągnięciem na swoją prawą obronę mógłby być Real Madryt zainteresowany. - Jeśli Ramos nie wróci na swoją wcześniejszą pozycję, to na prawej flance w Madrycie praktycznie nie ma rywalizacji. Więc Mourinho będzie poszukiwał odpowiedniego zawodnika, może właśnie Piszczka - uważa Paweł Machitko z portalu Transfery.info.
Bo jeśli nie Piszczek, to kto? Zapanowała taka ciekawa sytuacja, iż w Europie nie jest tak łatwo znaleźć piłkarza godnego ekipy Mourinho, a występującego na prawej stronie defensywy. Takiego, który byłby perspektywiczny, a jednocześnie ograny. Który byłby przed 30-stką,a jego transfer był możliwy do zrealizowania.
- Prawda jest taka, iż rzeczywiście jest pewna "posucha" na tej pozycji. Może do Realu pasowałby Gregory van der Wiel lub Maicon? Tego pierwszego Ajax chciałby sprzedać, a do niedawna była nim zainteresowana Valencia. Jednak nie była w stanie spełnić wymagań finansowych Holendrów. O transferze tego drugiego z kolei, mówiło się już kiedyś. Z jednej strony niedługo kończy mu się kontrakt, a z drugiej ma 31 lat, o cztery więcej od Piszczka - zauważa Rabij.
Zgadza się z nim Machitko. - Maicon jest z pewnością za stary. A Van der Wiel raczej pójdzie do ligi angielskiej, w której będzie się czuł lepiej aniżeli w Primera division. Tym bardziej, że w Madrycie nie mają ostatnio dobrych wspomnień związanych z Holendrami. Rzeczywiście nie ma specjalnego wyboru na tę stronę obrony. W samej Hiszpanii także próżno szukać zawodnika, który nadawałby się do ekipy "Mou" - przekonuje nasz rozmówca.
Większość klasowych prawych obrońców jest nie do ruszenia. Choćby Dani Alves z Barcelony, Philip Lahm z Bayernu, Bacary Sagna z Arsenalu. Ewentualnie Branislav Ivanović, choć i jego zakup nie należałby do najłatwiejszych. A czy prezentuje odpowiedni poziom?
-Niewątpliwie coś w tym temacie się dzieje. Bundesliga to jedna z 5 najsilniejszych lig w Europie i jeśli dany zawodnik w takich rozgrywkach drugi raz z rzędu we wszystkich poważnych konkursach czy typowaniach wygrywa rywalizację o miano najlepszego na swojej pozycji, to nie jest już anonimowy i wręcz musi pojawiać się w spekulacjach odnośnie transferów do drużyn z pierwszej europejskiej półki. A jako że Real faktycznie myśli nad wzmocnieniem tej pozycji, to Łukasz jest jakby naturalną "alternatywą" - przekonuje Jarosław Chomczyk z serwisu Realmadrid.pl
Co prawda, hiszpańskie media często lubią plotkować, w kontekście Realu czy Barcelony pisać o wielu piłkarzach. Z tych, którzy mieli przejść do "Królewskich" czy Katalonii, można by pewnie zbudować nie jeden "dream team". Jednak to nie polscy, a zagraniczni eksperci od kilku miesięcy regularnie pieją na temat formy Piszczka. "Drugi po Alvesie w Europie", "Najwyższa półka światowa", "Weltklasse".
- Wieści na temat zainteresowania Piszczkiem trzeba traktować z przymrużeniem oka ze względu na źródło. Ale już patrząc na jego dokonania, to jest to prawdopodobne - podkreśla Machitko.
Informacje o ewentualnym transferze Polaka do klubu z Santiago Bernabeu podała telewizja La Sextia. Zatem, choć to wciąż hiszpańska stacja, to jednak nie jest to "Marca" czy "As", które często po prostu zmyślają swoje informacje.
- Tamtejszym mediom nie można do końca ufać. Aczkolwiek, nie zdziwiłby się, gdyby rzeczywiście coś było na rzeczy. Piszczek mógłby spokojnie wygryźć ze składu Arbeloę, jest lepszy od Altintopa. Z kolei serwis Transfermarkt wycenia Polaka na 9 milionów euro. Ale przecież nie jest to cena, której Real nie byłby w stanie udźwignąć - podkreśla Rabij.
Z drugiej strony nie jest pewne, czy Borussia tak chętnie pozbyłaby się obrońcy. Piszczek to jeden z kluczowych graczy Mistrza Niemiec, a 9 czy 10 mln euro w kontekście gry w Lidze Mistrzów i sprzedaży Kagawy do Manchesteru United nie jest aż tak kuszące. Tym bardziej, że Dortmundczycy mają zapewniony udział w przyszłej edycji Ligi Mistrzów. Zatem kolejne źródło gotówki już czeka.
Sam Polak podkreśla, że świetnie czuje się w Niemczech. W lipcu zeszłego roku przedłużył kontakt z klubem. - Ale Real, to Real. Takim klubom zwykło się nie odmawiać. Piszczek na pewno nie chciałby zmarnować takiej szansy - zauważa Rabij.
Hiszpańscy kibice zespołu Mourinho nie są aż tak pozytywnie nastawieni do ewentualnego transferu Polaka. - Prawdopodobnie to tylko zasłona dymna. Mówimy o Piszczku, tak naprawdę wezmą kogoś innego - przekonują internauci. Jak będzie, zobaczymy. Pytany o doniesienia telewizji La Sextia Bartłomiej Bolek, manager piłkarza, wyznał krótko: "Bez komentarza. To wszystko, co mam do powiedzenia."
-Transfer Piszczka do Realu na tę pozycję to niewiadoma z dwóch powodów. Pierwszy, aklimatyzacja. Nawet Benzema przez pierwsze 1,5 roku po prostu cierpiał, bo nie umiał się dostosować do kraju i wolno uczył się języka. Dopiero kiedy poczuł się swobodnie, to zaczął grać w piłkę na swoim poziomie i w tym sezonie był jednym z liderów drużyny, która zdobyła tytuł mistrzowski. Drugi aspekt to sam Arbeloa. Jest wielu kibiców Realu, bardzo wielu, którzy nie lubią jego gry, krytykują go, ale moim zdaniem to człowiek, który rzadko schodzi poniżej pewnego poziomu - zauważa Chomczyk.
Na razie to tylko plotki, a Real wcale nie musi być zainteresowany pozyskaniem Piszczka. Jednak mając w pamięci braki w składzie "Królewskich" na prawej obronie w oraz trudności z pozyskaniem piłkarzy na tę pozycję, przejście Polaka do Madrytu nie jest niemożliwe. Skoro potrafi sobie poradzić w obronie z Ribery'm czy Robbenem, to może niedługo będzie mógł toczyć ligowe pojedynki z samym Leo Messim.