Czasem bywa tak, że drugoplanowa rola staje się tą pierwszą. Bywają także epizody, które otwierają drzwi do wielkiego świata kina. Jeżeli wziąć pod uwagę, że dzieję się to za sprawą nie przypadku, a wielkiego talentu, to możemy mówić o narodzinach gwiazd. Po Agacie Trzebuchowskiej oraz Bartoszu Bieleni przyszedł czas na Justynę Suwałę oraz Marcela Borowca.
Justyna Suwała
Idealnie pasowała do roli Olgi. 24-latnia Justyna Suwała, podobnie, jak Agata Trzebuchowska, przed kamerą stanęła pierwszy raz. Tyle jednak wystarczyło, by polski widz się w Justynie po prostu zakochał. W nowym filmie “Body/Ciało” Małgośki Szumowskiej gra u boku najlepszych - Janusza Gajosa oraz Mai Ostaszewskiej. Jednak to na niej widz skupia swoją uwagę. Nikomu absolutnie nieznana, do tego młoda, więc pewnie niedoświadczona. Udźwignęła jednak trudną rolę dziewczyny chorej na anoreksję i sprawiła, że my filmową Olgę po prostu kupiliśmy. Teraz jest ten moment, że o Suwale się chce mówić. Więc mówimy.
Nie jest aktorką, a w filmie Szumowskiej, jak to bywa z naprawdę wielkimi rolami, zagrała przypadkiem. Oczywiście przeszła wszystkie etapy castingów, ale nie wiązała swojej najbliższej przyszłości z kinem. Nie wiem, czy zostanie aktorką, ale gdyby przyszło jej to do głowy, to podpowiadam - rób to!
Suwała to bardzo mocny i jednocześnie dobry debiut w polskim kinie. I trudno się dziwić, bowiem ma talent. Najważniejszą i najbardziej w tych czasach cenioną cechę. Justyna jest bezpiecznym lądem w morzy beztalencia i plastiku. Warto sobie zrobić w pamięci miejsce właśnie na jej nazwisko. Z pewnością będzie o niej jeszcze głośno. Podobnie, jak z Marcel Borowiec.
Marcel Borowiec
Polski film jest najlepszej kondycji od lat. Przechodzi drugą młodość, a wraz z nią pojawiają się nowe twarze. Dominuje oryginalność i wręcz agresywne wyrywanie się schematom. Nic więc dziwnego, że to właśnie Bielenia został najbardziej zauważony z najnowszego filmu “Disco Polo”, choć grał u boku największych rodzimej kinematografii. Drugoplanowa rola była zagrana tak ponadprzeciętnie, że widzowie szybko zauważyli młodego aktora. Nie inaczej będzie z Marcelem Borowcem.
Urodził się w Zielonej Górze, dokładnie 25 lat temu. Ma 186 centymetrów wzrostu. W 2009 roku rozpoczął naukę na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Tyle wiemy, bowiem Marcel to wciąż aktor nieodkryty. Ma jednak talent i urodę, która sprawia, że chłopak rzuca się widzowi dosłownie w oczy. Znak rozpoznawczy - długie, rude włosy. Ogień. Marcelowi powierzno kilka ról i epizodów. Choć małych, to wystarczyły, aby “zagrzało”.
W wspomnianym już filmie Szumowskiej pojawia się na ekranie dosłownie przez minutę. Gra sprzedawcę. Na sali słychać - skądś go znam - mówi młoda dziewczyna siedząca obok mnie. Być może z “Warsaw By Night”, który wszedł do kin miesiąc temu. A także z romantycznej, nazwijmy to “komedii” “Facet nie potrzebny od zaraz”. W każdym razie zaraz o Borowcu będzie głośno, a reżyserzy już się o niego upomnieli. Czekamy na krótkometrażówkę “Larp”, gdzie zagrał główą rolę.