
Niby pochodzą z jednego kraju, niby grają w jednej lidze. Nawet nazywają się podobnie do siebie. A jednak są tak od siebie różni. W środowym finale Ligi Europy Athletic Bilbao zmierzy się z Atletico Madryt. Dwa zespoły i zarazem dwie zupełnie różne filozofie budowania klubu. I dwóch trenerów, którzy, choć pochodzą z jednego kraju i osobiście się znają, kompletnie inaczej ustawiają na boisku piłkarzy.
REKLAMA
Bilbao to rewelacja tego sezonu. W poprzednich fazach rozgrywek potrafili wyeliminować niemieckie Schalke 04 i wielki Manchester United. Anglików na wyjeździe, w jaskimi lwa, potrafili po wielkim meczu pokonać 3:2. A przecież oni od lat stawiają na wychowanków i piłkarzy z regionu. Generalnie od dawna nie wydają na piłkarzy wielkich pieniędzy. Przed obecnym sezonem i tak jak na siebie byli nadzwyczaj hojni, bo za 7,5 milionów euro kupili Andera Herrerę. To jedyny piłkarz, za którego coś zapłacili. Pozostali przyszli za darmo.
Ruch jak na Marszałkowskiej
Atletico jest na przeciwstawnym biegunie. Tam ruch transferowy jest jak na Marszałkowskiej. Cały trend zapoczątkował charyzmatyczny prezydent klubu, Jesus Gil, który przez 16 lat pełnienia swojej funkcji (1987-2003) trenerów wymieniał aż 26 razy. Podobnie jest z piłkarzami. Wielu przychodzi, wielu odchodzi. Najczęściej za duże pieniądze. Przez obecnymi rozgrywkami Atletico wydało prawie dziesięć razy więcej od swojego środowego rywala. 69,5 miliona euro. Jeden jedyny piłkarz, kolumbijski napastnik Radamel Falcao, kosztował 40 milionów. Za Turka Ardę Turana zapłacili dwanaście.
Atletico jest na przeciwstawnym biegunie. Tam ruch transferowy jest jak na Marszałkowskiej. Cały trend zapoczątkował charyzmatyczny prezydent klubu, Jesus Gil, który przez 16 lat pełnienia swojej funkcji (1987-2003) trenerów wymieniał aż 26 razy. Podobnie jest z piłkarzami. Wielu przychodzi, wielu odchodzi. Najczęściej za duże pieniądze. Przez obecnymi rozgrywkami Atletico wydało prawie dziesięć razy więcej od swojego środowego rywala. 69,5 miliona euro. Jeden jedyny piłkarz, kolumbijski napastnik Radamel Falcao, kosztował 40 milionów. Za Turka Ardę Turana zapłacili dwanaście.
Fragment tekstu ze sport.pl:
Oba kluby są jak ogień i woda. W Bilbao są sami swoi. Po boisku biegają dzieciaki własne, brata, siostry, kuzyna, sąsiada czy choćby kumpla z ulicy. Każdy zna każdego
- Dla mnie Atletico to taki uśpiony hiszpański gigant. Oni od lat są w cieniu "Królewskich", w cieniu Realu Madryt i próbują osiągnąć sukces, posługując się podobnymi metodami. Tyle że w ich przypadku to nie do końca wychodzi. A Bilbao? U nich zachowana jest ciągłość, stałość składu. Niewielu ludzi się sprowadza, ale też zauważ, że mało piłkarzy odchodzi - analizuje Paweł Machitko, redaktor naczelny portalu transfery.info.
Liczy się tylko atak
Rok 2002, mistrzostwa świata w Korei i Japonii, kadra Argentyny. Na murawie, na pozycji defensywnego pomocnika, gra Diego Simeone. Na ławce trenerskiej poczynaniami jego i jego kolegów dyryguje Marcelo Bielsa. Trener, mający przydomek "El loco", czyli "szaleniec", zresztą całkiem zasłużenie. Mija 10 lat, z Azji przenosimy się do Bukaresztu i panowie staną przeciwko sobie. Tym razem już obaj jako szkoleniowcy. Bielsa prowadzi Bilbao, a Simeone Atletico.
Rok 2002, mistrzostwa świata w Korei i Japonii, kadra Argentyny. Na murawie, na pozycji defensywnego pomocnika, gra Diego Simeone. Na ławce trenerskiej poczynaniami jego i jego kolegów dyryguje Marcelo Bielsa. Trener, mający przydomek "El loco", czyli "szaleniec", zresztą całkiem zasłużenie. Mija 10 lat, z Azji przenosimy się do Bukaresztu i panowie staną przeciwko sobie. Tym razem już obaj jako szkoleniowcy. Bielsa prowadzi Bilbao, a Simeone Atletico.
Tak Bilbao ogrywało na wyjeździe Manchester United:
Choć wiele ich łączy, okazuje się, że hołdują zupełnie innej taktyce. Dzwonię do Michała Borowego, specjalisty od piłki argentyńskiej, mającego bloga, którego znajdziecie tutaj - Dla mnie Marcelo Bielsa jest największym orędownikiem gry ofensywnej na całym świecie. On przyzwyczaił nas do grania trójką obrońców i bardzo często też trójką piłkarzy z przodu a to w dzisiejszych czasach jest prawdziwy rarytas. Bielsa mówi piłkarzom przed meczem: "Hej, grajcie ultraofensywnie". A wiesz, co mówi Simeone? Pewnie coś w stylu: "Przede wszystkim pamiętajcie, by nie stracić gola". Simeone był defensywnym pomocnikiem, jako piłkarza uczono go taktyki i organizacji gry i teraz to wszystko przekłada na pracę trenerską - tłumaczy Borowy.
Szanse są wyrównane
Obaj, jako Argentyńczycy, mają we krwi taką nutkę szaleństwa. Tyle tylko, że ten młodszy tłumi ją w sobie, udaje człowieka opanowanego, nie przesadzającego w reakcjach. Ten starszy przy ławce trenerskiej jest jak strateg, generał. Bardzo często można zaobserwować, jak zamyślony klęka przy linii bocznej i w pełni skupiony patrzy biegającymi oczami na to, co dzieje się na murawie. - Ja go obserwowałem, gdy na mundialu w RPA prowadził reprezentację Chile. On nawet gdy grano hymn państwowy nie potrafił się opanować, był bardzo żywiołowy, podnosił się na stopach, nie mógł usiedzieć w miejscu. Cały Bielsa, cała jego ekpresja - mówi Borowy.
Obaj, jako Argentyńczycy, mają we krwi taką nutkę szaleństwa. Tyle tylko, że ten młodszy tłumi ją w sobie, udaje człowieka opanowanego, nie przesadzającego w reakcjach. Ten starszy przy ławce trenerskiej jest jak strateg, generał. Bardzo często można zaobserwować, jak zamyślony klęka przy linii bocznej i w pełni skupiony patrzy biegającymi oczami na to, co dzieje się na murawie. - Ja go obserwowałem, gdy na mundialu w RPA prowadził reprezentację Chile. On nawet gdy grano hymn państwowy nie potrafił się opanować, był bardzo żywiołowy, podnosił się na stopach, nie mógł usiedzieć w miejscu. Cały Bielsa, cała jego ekpresja - mówi Borowy.
Kto ma większe szanse, by podnieść w górę trofeum? Zdania moich rozmówców są nieco podzielone. Machitko wyraźnego faworyta nie widzi. - Na pewno Bilbao gra efektowniej i ładniej dla oka, ale z drugiej strony Atletico to zespół, który jak mało kto potrafi się zmobilizować na najważniejsze mecze. Borowy z kolei stawia na piłkarzy z Kraju Basków. - Analizuję ostatnie mecze i widzę wyraźnie, że oni wszystkie siły kierują na Ligę Europy, że to jest w tej chwili priorytet tego klubu. W lidze może się coś nie udać, mogą jakiś mecz przegrać, ale tutaj jest pełna koncentracja na tym, by wygrać dla klubu trofeum - mówi mi w słuchawce.
