
Władimir Putin, choć hołduje idei imperialnej Rosji, wcale nie chce odtworzyć ZSRR. Ubolewa jednak z powodu osłabienia Rosji, co było efektem rozpadu Związku, stanowiącego dla przywódcy Kremla ramy dla "tysiącletniej Rosji" – mówi niemiecki historyk Gerd Koenen w wywiadzie dla "Deutsche Welle".
REKLAMA
W jego opinii rosyjski prezydent dąży do uczynienia ze swej ojczyzny kraju silnego, ale jest to w znacznej mierze iluzja, mrzonka. Chodzi o stworzenie wrażenia na Zachodzie, jakoby Rosja chciała realizować dalekosiężne cele polityki zagranicznej. "Pomaga" w tym postrzeganie ZSRR jako "naturalnych ram imperialnych" – podkreśla badacz.
Sporą rolę w planach i działaniach Kremla odgrywa oczywiście propaganda. Nie tylko jednak chodzi w tym wypadku o zastraszenie mieszkańców państw zachodnich, ale i Rosjan. – Jeśli Kreml rozpowszechnia teraz opinie, że we Wschodniej Ukrainie stoi się twarzą w twarz z oddziałami NATO, to jest to przykład na wyszydzanie oraz podjudzanie własnych obywateli – tłumaczy Koenen.
Historyk odniósł się także do narracji historycznej, jaka dominuje w państwie rządzonym przez Putina. Jak podkreśla –"cała potworna, tragiczna historia Rosji XX wieku zamienia się w jakąś ojczyźnianą, kiczowato-bohaterską historię". W związku z tym – wyjaśnia Koenen – powstaje podłoże dla bezgranicznego schlebiania sobie, "podczas gdy Rosja kroczy jakoby od zwycięstwa do zwycięstwa, otoczona przez świat wrogów, którym wciąż heroicznie stawia opór".
Świadoma polityka manipulacji, charakterystyczna dla Putina i jego podwładnych, prowadzi do zwiększenia niepokoju w społeczeństwach państw ościennych. Sporo mówi się o obawach Polski, ale o swój byt drżą głównie państwa bałtyckie, gdzie znajduje się spora rosyjska mniejszość. Ostatnio litewski parlament w trybie nadzwyczajnym przywrócił obowiązek zasadniczej służby wojskowej. Rząd ma najpóźniej do 1 maja przygotować odpowiednie projekty ustaw, a pierwsi poborowi zostaną powołani do służby najdalej we wrześniu.
Jak dodaje Koenen, tworzeniu atmosfery konfrontacji Rosji z Zachodem sprzyja oczywiście fakt, że Unia Europejska jest ostatnio pogrążona we własnych problemach. Jak pisaliśmy dwa tygodnie temu, zamierza ona jednak walczyć z rosyjską machiną propagandową poprzez utworzenie zespołu do spraw komunikacji, który będzie szybko reagował na każde kłamstwo mediów koncesjonowanych przez Kreml.
– Chodziło o to, aby prostować kłamstwa, które pojawiają się w nierosyjskojęzycznych mediach, które są pod wpływem Rosji. Chodziło o to, jak prostować w Berlinie, Paryżu, Londynie to, co mówi Russia Today czy inne media, po to, by rosyjska propaganda nie zatruwała europejskich umysłów – tłumaczył szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Jak dodał, każda propaganda zasadza się na kłamstwie, dlatego nie jest brane pod uwagę m.in. stworzenie własnej, wewnątrzunijnej telewizji.
Źródło: "Deutsche Welle"
Źródło: "Deutsche Welle"
