Jedna z łódzkich podstawówek nie chciała wydać świadectw, dopóki dzieci nie wykupiły cegiełki na rzecz organizacji pozarządowej. Po tym, jak opisaliśmy sprawę, z redakcją skontaktował się Rzecznik Praw Dziecka. Zapowiedział interwencję, bo - jego zdaniem - niewydanie świadectwa może być dla najmłodszych formą poniżenia. Warto o tym pamiętać, zanim w tym roku dzieci pójdą po cenzurki.
Znaczek, cegiełka, dobrowolna składka w zamian za wydanie świadectwa. Wydawało się, że to relikt minionego systemu, ale okazuje się, że szkoły wciąż starają się w ten sposób zebrać dodatkowe środki. O takim przypadku w jednej z łódzkich podstawówek poinformował nas czytelnik.
O tym, że niewydanie świadectwa jest nielegalne zapewniało nas Ministerstwo Edukacji Narodowej. Po tym, jak sprawę opisaliśmy w naTemat, zbadanie sprawy zapowiedziało Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, na którego rzecz szkoła zbierała pieniądze. Dziś do redakcji zadzwonili pracownicy biura Rzecznika Praw Dziecka. Zapowiedzieli interwencję w łódzkiej podstawówce, która sprzedawała znaczki.
- Corocznie dzwonią do mnie rodzice, przysyłają e-maile sygnalizujące, że są szkoły, które zapowiadają niewydanie świadectw tym uczniom, którzy nie wpłacą ustalonych składek na radę rodziców, na znaczek dla organizacji pozarządowej. A to jest niezgodne z prawem - mówi Marek Michalak, RPD. Jak przyznaje, pojawił się także sygnał, że świadectwa zostaną wydane, jeżeli dziecko przedstawi „obiegówkę”, czyli rozliczenie wobec zobowiązań wobec szkoły.
- Nie kwestionuję gromadzenia przez szkoły zadeklarowanych dobrowolnie środków na działalność statutową szkoły, ale nie mogą być naruszane przepisy prawa - uważa Michalak. - Dziecko nie może być poniżane, przez to że nie otrzyma świadectwa, bo jego rodzice są np. biedni.