
Andrzej Duda niczym kamelon zmienia poglądy od radykała do umiarkowanego polityka centrum. W wyborach do europarlamentu jego strategia okazała się skuteczna, zdobył miejsce w Brukseli. Czy w wyborach ta metoda pomoże mu przekonać do siebie wyborców? Kandydat PiS najwyraźniej liczy, że niewiele osób będzie pamiętało iż jeszcze niedawno wierzył w wybuch w tupolewie, a teraz już nie jest przekonany do tej teorii…
To jest sztuczny człowiek. Nawet czytając tweety hejterów na swój temat wypadł w sposób niewyraźny. Trudno go z czymś skojarzyć. Trochę przypomina Magdę Ogórek, jest tylko znacznie skuteczniejszą kreacją.
Andrzej Duda publicznie rozpoznawalny stał się dopiero 10 kwietnia 2010 roku. Zasłynął tym, że nie zgadzał się na to, aby ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski dosłownie dwie godziny po katastrofie smoleńskiej zastąpił tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego.
Najbardziej znanym epizodem w karierze śledczej Andrzej Dudy był występ we wrześniu 2012 roku w kanale informacyjnym Superstacja. Tam, powołując się na to, co obejrzał w serialu pod tytułem „Katastrofy w przestworzach”, dowodził, że polskie śledztwo w sprawie przyczyn tragedii z 10 kwietnia jest prowadzone niewłaściwie.
Na czas wyborów do Parlamentu Europejskiego Andrzej Duda zaczął się radykalizować. W kwietniu 2014 osiągnął apogeum tego stanu. W Programie Trzecim Polskiego Radia oświadczył, że na podstawie informacji, które usłyszał od ekspertów uczestniczących w tak zwanej „konferencji smoleńskiej” oraz posiedzeniach zespołu Macierewicza, katastrofa Tupolewa była spowodowana eksplozją.
Każda przyczyna jest możliwa, są ekspertyzy, które wskazują na różne przyczyny tego zdarzenia. Sprawa musi być rzetelnie zbadana, choćby to miało trwać wiele lat. Dopóki nie przedstawi się wiarygodnych badań i wyliczeń, nie można wykluczyć i zamachu.