B. Węglarczyk widział już film National Geographic o katastrofie smoleńskiej: Nie ma brzozy ani wątków spiskowych
Michał Mańkowski
22 stycznia 2013, 13:16·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 stycznia 2013, 13:16
Zbliża się trzecia rocznica katastrofy smoleńskiej, ale dyskusja o niej wciąż budzi jedne z największych emocji w Polsce. Trudno, żeby było inaczej skoro opinia publiczna jest w tej sprawie podzielona, a światło dzienne co jakiś czas oglądają nowe, nieznane dotychczas fakty. Teraz temat może wrócić na czołówki, bo w niedzielę 27 stycznia będzie miał premierę 45-minutowy film dokumentalny National Geographic o katastrofie smoleńskiej. Produkcję widział już dziennikarz Bartosz Węglarczyk, który w rozmowie z naTemat dzieli się wrażeniami tuż po projekcji filmu.
Muszę przyznać, że naprawdę bardzo fajne. Wydaje mi się, że film jest zrobiony w naprawdę solidny, taki typowy dla National Geographic sposób. Produkcję oparto o raporty z polsko-rosyjskiego śledztwa. Momenty związane z katastrofą od technicznego punktu widzenia są przeplatane fabularnymi wątkami z aktorami.
Jest dużo scen z kokpitu samolotu, pokazano kapitana Protasiuka i całą załogę. Twórcy chcieli zobrazować moment schodzenia do lądowania i rozmowy towarzyszące załodze. Jest też prezydent Kaczyński z małżonką. Pojawia się także generał Błasik i dyrektor protokołu dyplomatycznego Mariusz Kazana. Trzeba zaznaczyć, że są to aktorzy kompletnie nieznani. Nie są nawet specjalnie podobni do odgrywanych postaci, może troszeczkę ucharakteryzowani. Autorzy skupili się bardziej na pokazaniu katastrofy, a to miało jedynie wzbogacić produkcję i zobrazować wydarzenia. W filmie występują także osobiście m.in. były minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller lub Maciej Lasek z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Ze strony rosyjskiej jest natomiast np. dziennikarz i członek komisji MAK.
Na jakich wątkach katastrofy smoleńskiej skupia się film? Jest np. brzoza lub mgła?
Nie, brzoza nie pojawia się w tym filmie. Przeanalizowano najważniejsze przyczyny katastrofy, czyli: załoga samolotu podjęła ryzykowną decyzję o podejściu do lądowania w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych i być może nie powinna tego robić, bo było to zbyt niebezpieczne. A z drugiej strony jest wątek rosyjski: nieprzygotowane lotnisko, które w ogóle nie powinno zostać otwarte i przyjmować samolotów.
Film w jakiś sposób wyrokuje, co było przyczyną katastrofy, czy jedynie zbiera fakty?
Wydaje mi się, że jak ktoś nie słyszał wcześniej o katastrofie smoleńskiej, to po obejrzeniu filmu będzie miał wrażenie, że przyczyną była suma polskich i rosyjskich błędnych decyzji. Jest załoga tupolewa, która była pod pośrednim naciskiem VIP-ów znajdujących się na pokładzie oraz Rosjanie, którzy nie powinni byli otwierać tego lotniska i dopuszczać do próby lądowania.
A jak mogą odbierać go Polacy, którzy o katastrofie smoleńskiej słyszeli aż za dużo?
Moim zdaniem to nie jest film zrobiony dla Polaków, ale raczej dla zachodniej publiczności. My się nic nowego z niego nie dowiemy, nie ma tam żadnych odkrywczych, nieznanych wcześniej teorii. Wszystkie przedstawione fakty są nam doskonale znane i z naszego punktu widzenia film je po prostu w jakiś sposób porządkuje. Nie wniesie absolutnie nic nowego w dyskusję dotyczącą katastrofy smoleńskiej.
Film skupia się tylko na katastrofie czy porusza również tematy poboczne np. stosunki polsko rosyjskie lub „wojnę polsko-polską”? Mówi się w ogóle cokolwiek o zamachu?
Tak, oczywiście. Jest wspomniane o Katyniu, historii polsko-rosyjskiej i tym, że prezydent Lech Kaczyński nie był wtedy najpopularniejszym politykiem w Rosji. Mówi się także o tym, że w Polsce bardzo dużo osób wierzy w zamach i to, że prezydent został zamordowany. Ale nie ma tam analiz tych wariantów, a jedynie nakreślono nastroje towarzyszące katastrofie.
Czy po obejrzeniu filmu można mieć wrażenie, że coś na sto procent było przyczyną katastrofy?
Nie ma takiego wydźwięku. Nikt po obejrzeniu nie będzie miał wrażenia, że winni są tylko Rosjanie lub tylko załoga tupolewa. Film jest bardzo stonowany, za jego produkcję odpowiadały osoby, które nakręciły już kilkadziesiąt podobnych produkcji i bardzo wyraźnie zaznaczają, że nigdy nie ma jednej przyczyny katastrofy. Składa się na nią wiele czynników i tak było też tym razem. Warto też zaznaczyć, że to nie jest film tylko i wyłącznie o katastrofie smoleńskiej. To tylko jeden odcinek całej serii National Geographic o katastrofach lotniczych. Twórcy naturalnie wzięli na warsztat katastrofę smoleńską, bo jest to jedna z najgłośniejszych tragedii w ostatnich latach.
Bardzo. Tak jak mówiłem, to solidna produkcja w dobrym stylu. Podobne wrażenie będą mieli ci, którzy nie wierzą w żadne teorie spiskowe związane z katastrofą smoleńską. Natomiast film może nie spodobać się tym, którzy wierzą, że w Smoleńsku doszło do zamachu.
Premiera filmu na National Geographic Channel w niedzielę 27 stycznia.