W ostatnich latach piłkarze pokochali media społecznościowe, głównie Twittera oraz Facebooka. Bardzo często piszą tam bez ogródek co im leży na sercu. A przy tym nie wszyscy ograniczają dostęp do swojego konta. Czytanie ich wpisów może być dla dziennikarza świetnym sposobem na znalezienie newsa. Może też być, tym razem już dla każdego, dobrym powodem do śmiechu.
- Wydaje mi się, że sędzia był naćpany. Słów tych nie wypowiedział poddenerwowany kibic ani nawet trener, który nie wytrzymał na konferencji prasowej. Zdanie to napisał na Twitterze piłkarz, Ryan Babel. Na gorąco, zaraz po meczu Bundesligi między Herthą Berlin a Hoffenheim, w którym za dwie żółte kartki wyleciał z boiska.
Pepe, jesteś idiotą
Dla Holendra to swoista twitterowa recydywa. Gdy grał jeszcze w Liverpoolu i jego zespół odpadł w Pucharze Anglii po przegranej 0:1 z Manchesterem United, Babel na Twitterze uczynił fotomontaż. Sędziego Howarda Webba, krytykowanego za popełnione w czasie meczu błędy, umieścił na zdjęciu przebranego w koszulkę United. Potem przyznał się do błędu, musiał zapłacić karę, ale, jak widać, wniosków nie wyciągnął.
Oto twórczość Babela:
Gdy piłkarz jest pełen emocji i siada przed komputerem, robi się niebezpiecznie. Barcelona gra mecz z Realem Madryt, którego zawodnik - Pepe - z premedytacją urządza sobie spacer po dłoni Lionela Messiego. W Anglii mecz ogląda Wayne Rooney i nie wytrzymuje. Na Twitterze nazywa Portugalczyka "idiotą". Z kolei po innym meczu dwóch najlepszych drużyn świata, w którym Barcelona rozbiła Real 5:0, dwaj przegrani piłkarze, Sergio Ramos i Alvaro Arbeloa ostentacyjnie przestali śledzić wpisy kolegi z reprezentacji Gerarda Pique. Piłkarza Barcelony, który wtedy właśnie stał się ich wrogiem. Tego samego, który właśnie za pośrednictwem Twittera pokazał całemu światu, że jest w związku z Shakirą.
Obok niego bym się nie położył
Wpisy na Twitterze mogą też przypiąć piłkarzowi negatywną łatkę a nawet doprowadzić do zwolnienia go z klubu. Gdy homoseksualny rugbysta Gareth Thomas wystąpił w brytyjskim "Big Brotherze", Lee Steele, mało wówczas znany piłkarz Oxford City, napisał na swoim koncie: "Osobiście nie chciałbym leżeć w łóżku obok Garetha Thomasa". Zrobiła się afera, Steele stał się znanym sportowcem - homofobem i musiał szukać sobie innego klubu. Z Newcastle United musiał swego czasu odejść Joey Barton. Między innymi dlatego, że na Twitterze skrytykował politykę klubu. Barton ma zresztą bardzo szerokie zainteresowania, lubi "ćwierkać" o kulturze albo lifestyle'u. Madonnę, występującą przy okazji finału Superbowl, porównał do starej baby.
Konto na Twitterze na początku tego roku skasował Wojtek Szczęsny. Jak sam stwierdził, nadszedł czas, żeby wydoroślał. Polski bramkarz ma bowiem specyficzne poczucie humoru, które nie wszystkim pasuje - Wyglądasz na tym zdjęciu jak pedofil - skomentował kiedyś fotkę kolegi z zespołu Aarona Ramseya. Zresztą Arsenal w ogóle jest specyficznym klubem. Jeden żart na Twitterze goni kolejny. Konto Wojtka, gdy jeszcze istniało, a tam taki wpis: "Jestem gejem, a Jack Wilshere to najlepszy piłkarz Arsenalu". Jak łatwo się domyśleć, na konto Polaka wkradł się, któżby inny, Wilshere. Sam Szczęsny zapewne stęsknił się za twittowaniem. W kwietniu na koncie młodego kolegi z zespołu, Conora Hendersona, napisał: "Jestem szczęśliwy, że mogłem poznać Wojtka Szczęsnego. To najlepszy bramkarz w Europie i w dodatku dobrze wygląda. Szkoda, że nie mogę być nim".
Tak wyglądała polemika Szczęsnego z Wilshere'm:
To jak zakazać oddychać
Dzwonię do Łukasza Maślanki, specjalisty ds. e-PR, dziennikarza serwisu tuwroclaw.com. Pytam, co sądzi o piłkarzach w mediach społecznościowych. - Ja wychodzę z założenia, że w dzisiejszych czasach zakazać zawodnikom korzystania z nich to mniej więcej tak jak zabronić tym ludziom oddychać. Teraz klub traktowany jest jak normalne przedsiębiorstwo, w którym konieczna jest polityka komunikacji i kreowania wizerunku tak zawodnika, jak i całego klubu także w "społecznościówkach". A social media się do tego celu idealnie nadają - tłumaczy Maślanka.
Co osiągają piłkarze przez regularne pisanie na Twitterze oraz Facebooku? Przede wszystkim stają się rozpoznawalni. - Taki Wojtek Szczęsny pisał bardzo barwnie, pamiętam jak po jakimś meczu, gdzie ktoś nie wykorzystał karnego, zasugerował we wpisie, że pewnie mierzył w piąty rząd trybun. W lidze polskiej z kolei dobrym przykładem jest Kuba Rzeźniczak. Ma teraz profil prywatny, dla swoich znajomych i profil publiczny. I stał się taką marką. Z tego co wiem ten pierwszy zamierza niedługo zlikwidować i skoncentrować się na swoim fanpage'u. To dobry krok, pewne otwarcie w stronę mediów i kibiców właśnie przez social media, co w polskim sporcie nie jest często spotykanym zjawiskiem - mówi Maślanka.
To była mordercza impreza
Za granicą dominuje Twitter, wśród polskich piłkarzy - Facebook. A tam najczęściej popełniany przez nich błąd to nieograniczanie dostępu do konta. Wielu naszych graczy umieszcza swoje prywatne, nieco krępujące zdjęcia, pisze coś szczerego, a przecież są takie serwisy jak chociażby Weszlo.com, które bazują na wyciąganiu przeróżnych kwiatków. Przykłady znajdziemy tam różne. "Ja już Wojtuś mam wolne, nasz pan od WF nie korzysta z moich usług" - napisał do kolegi tuż przed ostatnim meczem w lidze Piotr Ćwielong ze Śląska Wrocław. Pan od WF to rzecz jasna trener, Orest Lenczyk.
Nie tak dawno zastanawiano się, co robi odsunięty od drużyny Polonii Warszawa pomocnik Janusz Gancarczyk. Odpowiedź przyniósł Facebook, na którym dziennikarze Weszlo odnaleźli kilka jego nowych zdjęć. Impreza, piłkarz jest w bluzie z kapturem, wyraźnie w stanie wskazującym. Patrzy gdzieś w dal, obejmując kolegę, tamten jest podpisany jako Jimmy Pif Paf. I komentarze pod zdjęciem. "Reszta fotek nie nadaje się do publikacji", "Przyznam, ja się zamordowałem".
Wspomniane zdjęcie, Gancarczyk po lewej:
Wkur... tatuś, wyczekujący synek
Jakub Kosecki, dziś grający w Lechii Gdańsk, umieszczał na "Fejsie" informacje o odbytych i planowanych baletach. A w zakładce "ulubieni sportowcy" można u niego znaleźć jednego. Jakuba Koseckiego. Tylko pogratulować skromności. Ale i tak przebił go bramkarz Lechii Sebastian Małkowski, który, gdy dowiedział się, że zagraniczny obóz potrwa trochę dłużej, mocno uderzył w dramatyczne nuty. Fragment jego facebookowego wpisu: "Czy jest mi ktoś w stanie kur… wytłumaczyć jak mam powiedzieć swemu stęsknionemu synkowi który zakreśla w swoim specjalnym kalendarzu z 11 kratkami codziennie jak rano wstanie kółko do powrotu ze wróci tydzień później? Przecież tylko kurwicy można dostać…"
Social media są specyficzne. Wiele dają, ale też trzeba potrafić odpowiednio je wykorzystać. W klubach są ludzie, którzy znają się na technikach takiej komunikacji, jednak mało który piłkarz prosi ich o radę. Większość się na tym nie zna, a jednak się w to bawi. Efekt? - Są jak człowiek na ulicy, który podchodzi do innego z pistoletem na wodę w ręce i psika komuś w twarz - kończy Maślanka.