To prawica ustala ramówki kanałów informacyjnych, to prawica decyduje o tym, co pojawia się w "Faktach TVN" czy "Wiadomościach", to prawica decyduje o czym pisze "Gazeta Wyborcza" i naTemat. Jak? Jest najsilniejszą grupą w mediach społecznościowych. Do tego bardzo zdyscyplinowaną i przez internetowe awantury wokół swoich tematów powoduje, że wchodzą one do mainstreamu.
We wtorek Bronisław Komorowski odwiedził budowę obwodnicy Inowrocławia. Absolutnie nikt nie zainteresował się tym mało ciekawym punktem prezydenckiego dnia. Tym bardziej, że kilka godzin później głowa państwa ogłaszała decyzję w sprawie przetargu na tarczę antyrakietową i śmigłowce. Dzień później o budowie pisali i mówili wszyscy.
Wydawcy cudzych mediów
To pokazuje, jak duża jest siła prawicy. Bo to w mediach społecznościowych, głównie na Twitterze, zaczęły się pojawiać informacje o tym, że budowa obwodnicy rozpoczęła się dzień przed przyjazdem Komorowskiego. To oni nagłośnili podaną przez lokalne medium informacje, która zapewne przebiłaby się tylko w Inowrocławiu i okolicach. Za sprawą prawicy stała się ogólnopolskim tematem.
Prawica każdego dnia próbuje wydawać mainstreamowe gazety, portale i telewizje. Poświęcają na to więcej czasu i energii niż własnym portalom i telewizjom. Może stąd wynika przepaść w wynikach oglądalności między prawicą a mainstreamem? Na Twitterze Samuel Pereira, Łukasz Warzecha czy Cezary Gmyz regularnie strofują dziennikarzy "Faktów", "Wyborczej" czy RMF, że o czymś nie powiedzieli, o coś nie spytali lub byli zbyt łagodni dla rozmówcy.
Wywiady o historii
Mają przy tym bardzo szeroki horyzont czasowy: Komorowskiego każą pytać o pożyczkę sprzed ćwierć wieku, Sikorskiego o zarzynanie (hasło rzucone w 2007 r.), a Ewę Kopacz o "przekopywanie ziemi metr wgłąb". I nie przeszkadza im, że politycy ci wielokrotnie komentowali te sprawy, a nie pojawiły się w nich żadne nowe fakty. Gdyby chcieć zadać przygotowaną przez prawicę listę pytań, wywiady musiałyby trwać po trzy godziny albo nie dotyczyć w ogóle spraw bieżących, tylko tematów sprzed lat.
Do stałego repertuaru prawicy należy też narzekanie, że rządzący nie organizują konferencji prasowych. Marzy im się kolejne polowanie z nagonką. Politycy powinni częściej spotykać się z mediami, nawet jeśli to bolesne zderzenia. Ale kiedy już Komorowski czy Kopacz odpowiadają na pytania, dziennikarzy niepokornych tam nie ma. Co robią w tym czasie? Utyskują na Twitterze, że znowu nie zadano trudnych pytań. Może boją się kompromitacji, tak jak Samuel Pereira, przez niektórych nazywany jedynym polskim dziennikarzem zaoranym przez Ewę Kopacz (nagranie tutaj).
Rzucić błotem, przyklei się
To prawica nieustannie mówi o rzekomych problemach zdrowotnych głowy państwa. Wśród tzw. niepokornych mnożą się teorie czy Komorowski cierpi na cukrzycę albo na nadciśnienie. Zresztą takie sugestie pojawiają się od lat. Już w 2011 r. temat po "Gazecie Polskiej" podchwyciło np. Polskie Radio. W kampanii wyborczej temat powrócił ze zdwojoną siłą. Pisaliśmy o tym w naTemat, sprawą zajęły się też tabloidy, czyli gazety o największej sprzedaży w kraju.
Prawicowy internet staje się też rezerwuarem kosmicznych teorii dla polityków PiS i okolic, którzy przenoszą je na grunt mainstreamowych mediów. Tak było na przykład z kolportowanym na prawicy pomysłem, że wygrana Francuzów w przetargu na śmigłowce dla wojska była ceną za posadę dla Donalda Tuska. Duda bez przedstawienia dowodów podchwycił ją i wykorzystał na briefingu w Mielcu. Po raz kolejny prawica narzuciła temat mainstreamowi.
#wygaszone
Chyba największym sukcesem prawicy jest akcja #wygaszone. Samuel Pereira z "Gazety Polskiej Codziennie" zaczął publikować zdjęcia zamkniętych zakładów, by pokazać co oznacza "wygaszanie", o którym politycy PO mówili w kontekście nierentownych kopalń. Szybko do akcji dołączyli politycy prawicy i dziennikarze wspierających PiS mediów. Twitter został zalany zdjęciami zamkniętych fabryk.
Platforma próbowała odpowiedzieć wrzucając do sieci nowych inwestycji drogowych i fabryk wybudowanych w ostatnich latach. Mimo wysiłków nie udało im się jednak przebić prawicy. A poza tym po raz kolejny pokazano, że to właśnie zwolennicy PiS narzucają tematy dyskusji – PO zagrała według melodii zagranej przez Pereirę i jego kolegów. Tak samo jak media, które trudno nazwać prawicowymi.
Platforma w odwrocie
Dzisiaj coraz większy udział w tzw. agenda setting (czyli wykuwaniu się głównych tematów dyskusji medialnej) w coraz większym stopniu decyduje Twitter. To tam kłócą się politycy, to tam spierają się dziennikarze. A prawica niepodzielnie dominuje na Twitterze. Najbardziej aktywny użytkownicy to prawicowi publicyści, tacy jak Samuel Pereira, Łukasz Warzecha czy Paweł Rybicki. Do tego grupka polityków PiS. Są w stanie zakrzyczeć każdą dyskusję.
Ze strony Platformy nie ma tak aktywnych propagandystów. Kiedyś zajmowali się tym Adam Jasser i Konrad Niklewicz (pracownicy KPRM), ale po tym jak pierwszy został szefem UOKiK, a drugi wygasił aktywność, nikt nie wypełnił tej luki. Próbują posłanka Ligia Krajewska i publicysta Waldemar Kuczyński, ale daleko im do poprzedników. A jeszcze dalej do prawicy. Trudno stwierdzić, czy to zamierzona strategia PiS, ale na pewno skuteczna. Dziś to prawica rządzi w sieci, a co za tym idzie, w mainstreamie.