70 serbskich żołnierzy, w tym dwie kobiety, są już w Moskwie. Przez najbliższe dni będą intensywnie ćwiczyć, by 9 maja wziąć udział w defiladzie na Placu Czerwonym. Serbia to jedyny kraj europejski, którego wojsko pojawi się na paradzie. I jedyny, o który ostatnio tak bardzo zabiega Rosja.
Na lotnisku w Belgradzie żołnierzy osobiście żegnał ambasador Rosji Aleksandr Czepurin. Był bardzo zadowolony, co dziennikarze natychmiast zauważyli. – We wszystkich wojnach Rosjanie i Serbowie walczyli po tej samej stronie i razem wygrywali. Byłoby dziwne, gdyby serbskich żołnierzy zabrakło podczas tej historycznej parady – mówił.
Pomijając polityczny kontekst wyjazdu, dla Serbii udział w paradzie to w pewnym sensie również historyczne wydarzenie. Jeszcze nigdy w historii żaden serbski żołnierz nie maszerował przed publicznością poza granicami swojego kraju. A tu będzie maszerował w asyście 15 tysięcy Rosjan i 1300 kolegów z innych krajów. Np. z Indii, Kazachstanu, Chin, Tadżykistanu i Armenii.
Telebim na ambasadzie
Podobno Władimirowi Putinowi tak bardzo zależało na serbskiej delegacji, że obiecał pokryć wszystkie koszty jej wyjazdu do Moskwy oraz udziału w uroczystościach. Tak twierdzi serbski portal Telegraf.rs powołując się na swoje źródła w Ministerstwie Obrony. Według jego informacji, Putin miał nawet wysłać specjalny samolot po żołnierzy, a także nakazał zgotować im wyjątkowe powitanie w Moskwie.
Takie powitanie Rosja ma też zgotować prezydentowi Tomislavowi Nikoliciowi, który przybędzie do Moskwy 9 maja. Jak piszą serbskie media, ma być witamy ze wszystkimi najwyższymi państwowymi honorami.
By Serbowie byli świadomi w jak ważnym wydarzeniu uczestniczy ich prezydent oraz elitarna jednostka wojska, 9 maja na gmachu rosyjskiej ambasady w Belgradzie ma pojawić się olbrzymi telebim, na którym będzie można obejrzeć transmisję.
Fiaty do Rosji
Choć Rosja i Serbia od zawsze są ze sobą blisko związane, ostatnio ta bliskość wydaje się być niezwykle i wyjątkowo zażyła. Widać to na zdjęciach sprzed kilku dni, kiedy przywódcy Rosji i Serbii uczestniczyli w obchodach rocznicy masakry Ormian w Erewaniu. Siedzą obok siebie, ramię w ramię. Oczywiście natychmiast zauważają to serbskie media.
Dlatego Serbia nie dołączyła do unijnych sankcji przeciwko Rosji. Dlatego w połowie roku fiaty produkowane w serbskich Kragujevacu pojadą do Rosji. Dlatego Serbia czeka na rosyjskie inwestycje. Dlatego bliskość widać też na linii premierów – Dmitrij Medwiediew zaprosił do Moskwy swojego serbskiego kolegę Aleksandra Vučica. A także na linii stolic – Moskwa i Belgrad właśnie ogłosiły, że zamierzają ze sobą bliżej współpracować.
– Naszym celem jest wzmocnienie współpracy między miastami na przestrzeni najbliższych lat – deklarowali urzędnicy z Moskwy i Belgradu . Współpraca ma dotyczyć transportu, budownictwa, kultury, zdrowia, nowych technologii. A na wyższym szczeblu również wojska.
Śmigłowce z Rosji
Podczas niedawnego spotkania wojskowych z obu krajów mówiono m.in. o szkoleniu grupy serbskich żołnierzy w rosyjskich akademiach wojskowych a także o zakupie przez Serbię dwóch rosyjskich śmigłowców. Rosyjski ambasador w Belgradzie jest również zdania, że Serbia powinna wzmocnić swoją współpracę z Organizacją Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, do którego należy Rosja, Białoruś, Kazachstan i kilka innych państw byłego WNP.
Sam minister obrony Serbii stwierdził niedawno, że tak naprawdę Serbia nie dąży do pełnego członkostwa w NATO. Ivica Dacić powiedział to w Moskwie, podczas konferencji o bezpieczeństwie międzynarodowym.
Dziś poparcie dla sojuszu waha się w granicach 10 procent.
Jak reaguje na to szef NATO? Jens Stoltenberg twierdzi, że szanuje decyzję Belgradu, ale jego zdaniem współpraca z Serbią układa się doskonale.
Chcą czy nie chcą do UE
Jednak Serbia od lat dąży do członkostwa w UE. Choć, jak pisze ostatnio niemiecki „Die Welt”, więcej Serbów popiera Rosję niż integrację z Unią, a najpopularniejszym politykiem jawi się Władimir Putin.
Coraz częściej pojawiają się też komentarze o tym, że same władze w Belgradzie trochę są już Unią znudzone. Rozmowy się przeciągają, efektu nie widać. Formalnie rozmowy zaczęły się rok temu, ale do dziś nie otwarto żadnego rozdziału negocjacji.
Po niedawnej wspólnej konferencji przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska i premiera Serbii unijny portal euinside.eu napisał tak:
Łatwo było zauważyć różnicę między obu politykami. Tusk, mówił ważne rzeczy o tym, że przyszłość Serbii jest w UE, był przyjazny i uśmiechał się. Vučić był albo bardzo zmęczony albo bardzo znudzony.