Kadr ze spotu „Obietnica" z udziałem warszawskich kleryków
Kadr ze spotu „Obietnica" z udziałem warszawskich kleryków YouTube

Klerycy z Archidiecezji Warszawskiej mogą zacierać ręce z radości. W ciągu trzech dni ich spot reklamowy obejrzało już ponad 34 tysiące ludzi. Pytanie, ilu z nich to przyszli potencjalni kandydaci na księdza. Czy takie spoty w ogóle przyciągają do Kościoła?

REKLAMA
Film trwa niewiele ponad minutę. Fachowcy pewnie powiedzieliby „majstersztyk”. Dynamiczny, dobrze zmontowany, fajna muzyka. I oni – młodzi klerycy. W sutannie i bez. Jeden w bluzie z kapturem na głowie skacze przez mur na Starym Mieście. Inny siedzi na podłodze w bibliotece. Jeszcze inny gra w piłkę. Kolejny wbija łopatę w ziemię. Inny leży na trawie z rękami pod głową.
Szturm na stronę archidiecezji
Wszyscy mają nie więcej niż 25 lat. I otwarcie mówią o Bogu. – Przyjdzie ci zmagać się z wieloma trudnościami, ale nigdy w tej walce nie pozostaniesz sam – to ostatnia sekwencja. Film kończy się napisem: „Czy przyszła Ci kiedyś do głowy myśl, by zostać księdzem?”.
– Zainteresowanie nim przerosło nasze oczekiwania. Wynik na YouTube jest imponujący. Gwałtownie wzrosła też liczba osób subskrybujących kanał Archidiecezji Warszawskiej na YouTube – z zaledwie 16 do ponad 100 – przyznaje ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji i pomysłodawca spotu. To małe liczby, ale chodzi o skalę wzrostu.
logo
Kadr z filmu YouTube
Najpierw miał być tylko plakat
Zaczęło się od tego, że klerycy z Wyższego Metropolitarnego Seminarium w Warszawie wpadli na pomysł, by zrobić plakat albo... prezentację w Power Poincie. O spadku powołań dużo się przecież w Polsce ostatnio mówiło
ks. Przemysław Śliwiński

Wtedy rzuciłem hasło: Zróbmy spot. Może zainteresujemy innych. Podchwycili. Wyszło bardzo autentycznie. Od początku chodziło o to, by chłopaki mówili takim językiem, jak mówią ich rówieśnicy. By byli szczerzy i autentyczni. By przekaz - choć trudny, bo to "trudna obietnica" - miał atrakcyjną formę dla młodego człowieka. To nie jest chwyt marketingowy. Chcieliśmy tylko pokazać autentycznych chłopaków z seminarium, którzy są inteligentni, mają coś do powiedzenia, czasem są szaleni, a wybierają kapłaństwo

Wcześniej swoje spoty zamieszczali w internecie klerycy z innych polskich seminariów. Na początku roku furorę robił film z Wrocławia - w ciągu kilku dni również obejrzało go kilkadziesiąt osób. – Jak na treści katolickie to bardzo dużo – uważają duchowni.
Byle nie werbować ludzi
– To jest nowoczesna reklama, która ma szansę dotrzeć do młodego człowieka. Dawniej chodzono po parafiach i rozmawiano z młodzieżą, ale dziś jest to niemożliwe, gdyż młodzież siedzi na Facebooku. Ważne jednak, by takie spoty nie miały charakteru reklamowego i werbunkowego. By nie stwarzały wrażenia łapanki czy polowania na ludzi. To byłoby wówczas szkodliwe – uważa dominikanin o. Maciej Zięba.
Jego zdaniem takie filmy mogą też pomóc zmienić wizerunek seminariów duchownych.
o. Maciej Zięba

Jako miejsca ponurego, pasywnego, gdzie są grzeczni chłopcy, pobożni, lizusowaci, mający trochę anachroniczne zainteresowania. To jest nieprawda. Seminaria potrafią tętnić życiem. Jest w nich bardzo wiele barwnych postaci.

Kilka dni temu wrocławskie seminarium pierwszy raz w swojej historii zorganizowało dni otwarte. Każdy mógł przyjść i obejrzeć, jak żyją przyszli księża. Przewodnikami byli sami klerycy.
Powołań jak na lekarstwo
W całej Europie liczba powołań spadła o ok. 7 procent. Księża biją na alarm. W Polsce w 2009 roku w seminariach diecezjalnych było 3732 kleryków. We wrześniu 2014 roku – już tylko 2851. W ubiegłym roku do święceń kapłańskich przygotowywało się 586 kleryków. Trzy lata temu było ich blisko 700.
logo
Powołań jest coraz mniej, ale kościoły w Polsce wciąż są pełne ludzi Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
– Mamy do czynienia z ogólnym kryzysem Europy, która obrosła w sadełko, stała się ospała, leniwa. Mamy kryzys polityczny, ekonomiczny, demograficzny, duchowy. Kościół też na to choruje. Ale nie oznacza to, że Pan Bóg nie sypie powołaniami. I to nie jest tak, że raz sypie w Polsce, raz we Włoszech czy Irlandii. To kwestia gleby. Ziarno pada, ale jeśli gleba jest skalista, to się nie przyjmie – mówi o. Zięba. Przyznaje, że stereotypy dotyczące seminariów i Kościoła tym bardziej w Polsce nie pomagają. A nowoczesne spoty mogą dotrzeć do wielu ludzi.
Chcą działać dalej
Czy spoty kleryków przyciągną nowe powołania do Kościoła? Ks. Śliwiński nie ma złudzeń. – Nie przyciągną – przyznaje otwarcie. Jako przykład podaje jedną z podobnych w temacie reklam amerykańskich. – Włożyli ogromne środki, zaangażowali dużo ludzi. Zrobili świetny spot w prawdziwie hollywoodzkim stylu. Tylko w statystykach powołań ani drgnęło. Bo to nie spot, a Bóg powołuje – mówi. Jest jednak dobrej myśli: – Reakcja na nasz spot pokazała, że tą samą drogą możemy teraz uderzyć do młodych ludzi. Tym razem z hasłem „Wiara”.

napisz do autorki: katarzyna.zuchowicz@natemat.pl