
Marine Len Pen od początku chciała, by za te słowa – które wypowiadał już nie raz – został surowo ukarany. Pal sześć rodzinne koneksje. Trzeba ratować „polityczny interes partii”. Konflikt na linii ojciec-córka może przecież zaważyć na przyszłości całej partii.
– Mam wrażenie, że on nie może znieść myśli, iż Front Narodowy nadal istnieje, choć on sam nie stoi już na jego czele. Jest złośliwy wobec mnie i wobec partii. Bardzo mi z tego powodu przykro – mówi otwarcie francuskim mediom.
Marine Le Pen zabrakło słów. – To był akt pogardy wobec mnie – skwitowała.
– Z jednej strony logika podpowiada, że jeśli polityk usuwa się w cień to oddaje władzę w inne ręce. Może zostać mędrcem, który – tak jak w przypadku prezydentów USA – doradza, ale się nie wtrąca. Ale z drugiej strony w tym przypadku mamy do czynienia z bardzo wyrazistymi poglądami i ideologią. Jeśli córka niejako poluzowuje rdzeń tych poglądów, nic dziwnego, że budzi to emocjonalny sprzeciw ojca. Tym bardziej, że Jean Marie Le Pen, mimo poglądów, jest już niejako postacią świecznikową. Działania córki może wręcz uznawać za zdradę.A Marine musiała jakoś wybrnąć z tego, by jej nie przeszkadzał.
Marie Le Pen ma problem z ojcem od 2011 roku, kiedy przejęła po nim przywództwo we Froncie Narodowym, ale w ciągu ostatniego miesiąca konflikt urósł niemal do rangi wojny. Wszystko przez to, że liderka nacjonalistów zamierza startować w wyborach prezydenckich w 2017 roku i – jak pokazują sondaże – ma szanse przejść do drugiej tury. Ma. Gdyby nie ojciec, który co chwila rzuca jej kłody pod nogi.
A ojciec ostatnio znów zaczął wychwalać Philippa Petaina, przywódcę francuskiego rządu, który w czasie II wojny światowej kolaborował z nazistami. W wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że Francja powinna współpracować z Rosją, by ocalić „biały świat". – Na wszystkich szczeblach rządzą nami imigranci i dzieci imigrantów – mówił. Jego sposób na imigrantów to wirus ebola. – Wymiótłby ich w ciągu trzech miesięcy – uważa.
Do tej pory Front Narodowy był tylko partią protestu i nikt z jego członków nie myślał realnie o partycypacji we władzy. Dziś taka perspektywa wydaje się bardziej prawdopodobna niż dotychczas. Nie sądzę jednak, by Front zmienił istotne elementy swojego przesłania politycznego, szczególnie w obszarze europejskim. Ze względu na przemianę partii niezadowolenia w partię z apetytem na władzę będzie się jednak starał zmienię formę ekspresji. Robią to już inne ugrupowania, które niedawno weszły na scenę polityczną, np. Prawdziwi Finowie czy Koalicja Radykalnej Lewicy Alexisa Tsiprasa.
Dziś Front Narodowy ma zaledwie dwóch posłów w parlamencie. Jest o co walczyć. Tym bardziej, że do polityki wchodzi właśnie wnuczka Le Pena – Marion-Marachel Le Pen, która wystartuje w najbliższych wyborach regionalnych.
napisz do autora: katarzyna.zuchowicz@natemat.pl