– To zakała polskiego wymiaru sprawiedliwości. Najsłabsze ogniwo. Poziom większości biegłych w Polsce jest poniżej wszelkiej krytyki. Tragedia – Janusz Popiel, szef stowarzyszenia Alter-Ego nie przebiera w słowach. Każdego dnia trafiają do niego ludzie, którzy próbują podważać nierzetelne opinie wydane przez biegłych. Zna dwóch niewinnych, którzy już siedzą w więzieniu.
Janusz Popiel zajmuje się podobnymi sprawami od 18 lat. Pracował też przy projekcie ustawy o biegłych, która jeszcze nie ujrzała światła dziennego.
– Swoją ignorancją i kompletnym brakiem wiedzy codziennie niszczą ludzkie życie. Duża grupa, nawet 40 proc., to emeryci, którzy już dawno zapomnieli, czego uczyli się w szkole średniej. Tak manipulują danymi, że ofiara staje się sprawcą, a sprawca ofiarą. Nie znają praw fizyki, nie są w żaden sposób weryfikowani. Osób poszkodowanych przez ich opinie są setki, tysiące – mówi wzburzony.
W artykule pt. „Nie mam już sił udowadniać, że jestem niewinny. Nie ja spowodowałem wypadek” opisaliśmy jedną z takich historii. Z powodu opinii biegłego Mariuszowi Schmidtowi grozi 8 lat więzienia.
Odzew czytelników był natychmiastowy
– Byłem w takiej samej sytuacji, jak pan Mariusz. Mogę się domyślać co czuje. Koszmar i poczucie że człowiek został wprzęgnięty w jakiś zły sen z którego nie może się obudzić.
Winny był człowiek, który uderzył w mój samochód łamiąc przy tym 3 przepisy: przekroczył prędkość, wyprzedzał na skrzyżowaniu i w dodatku na podwójne ciągłej linii. Po wypadku przeprosił. Policja też nie miała wątpliwości, kto jest winny, gdyż wlepiła mu mandat, który on przyjął – opowiada.
Do zdarzenia doszło na trasie Łódź-Warszawa, w okolicy Jeżowa. Wojciech Netzel próbował skręcić w lewo. – Prawidłowo wykonywałem manewr, tego samochodu nie powinno tam być. Zdecydowałem się oddać sprawę do sądu nie przeciwko sprawcy, choć miałbym podstawy, a przeciw T.U. Warta, które wypłaciło mi połowę odszkodowania – wspomina. Sprawa toczyła się półtora roku. Ku jego zdziwieniu powołany przez sędziego biegły nagle orzekł, że właściwie to on jest sprawcą wypadku. –Dziwię się, że biegły nie boi się podpisywać takich bredni swoim nazwiskiem – mówi pan Wojciech.
Biegłych sądowych w Polsce są tysiące. – Biegły to osoba powołana przez sąd do wydania opinii w ramach jego wiedzy oraz doświadczenia i specjalizacji, którą posiada. Należałoby zatem założyć, że opinia zostanie wydana w sposób właściwy. Nie ma jednak ludzi nieomylnych. W każdym zawodzie mogą zdarzyć się pomyłki. Trzeba dążyć do doskonałości i przede wszystkim nikogo nie skrzywdzić – mówi Leszek Dworski, biegły sądowy i wiceszef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Motoryzacyjnej i Ruchu Drogowego „Auto Consulting”.
Dla sądów pracuje już trzecią, 5-letnią kadencję i nie chce oceniać pracy kolegów po fachu. Sugeruje, że często powodem błędów jest często źle zabezpieczony materiał dowodowy. – Mamy nikłe możliwości jako biegli wykonania aż tak precyzyjnych opinii na podstawie prowadzonych czynności tuż po samym zdarzeniu. Jeżeli były zrobione prawidłowo opinia powinna być w miarę rzetelna. Najważniejsze, by pamiętać o tym, że jak coś wydaje się niepewne, to nie należy przedstawiać tego w formie jednoznacznej – tłumaczy.
Przykłady można mnożyć
Dlaczego zatem tak wielu biegłych przedstawia opinie jednoznacznie? Dlaczego tak łatwo oceniają sytuację stawiając na szali życie innych?
– Teraz mam kilkanaście takich opinii. Brak materiału dowodowego, ale biegły pisze, jak wypadek przebiegał. Zamiast stwierdzić, że materiał był słabo zabezpieczony i nie da się postawić konkretnej opinii, przelewają na papier swoje fantazje – mówi szef Alter-Ego.
Niczym z rękawa sypie przykładami nieudolność biegłych. Skrzyżowanie Domaniewska-Wołoska w Warszawie. Wypadek na przejściu dla pieszych. Dwa samochody zatrzymują się na czerwonym świetle. Trzeci przejeżdża, potrąca pieszą. Biegły twierdzi, że piesza wtargnęła pod nadjeżdżający pojazd. A ona po przejściu przeszła już 8 metrów. Pisze, że przy prędkości 40 km/h długość drogi zatrzymania samochodu to 5920 m...
– W mojej osobistej sprawie o wysokość renty biegły, który miał wyliczyć, ile mógłbym zarabiać, nie widział różnicy między średnią a medianą. Przez dwa lata tłumaczyłem sądowi jaka jest różnica między medianą, czyli środkową wartością w szeregu a przeciętną, która zawsze jest wyższa – opowiada.
Sędziowie wiedzą, którzy lepsi
– Rzeczywiście mamy problem z biegłymi – przyznaje sędzia Barbara Zawisza ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Nie ukrywa, że pocztą pantoflową rozchodzi się, kto jest lepszy, kto gorszy, kto wyda opinię bardziej rzetelną, profesjonalną. Sędziowie, prokuratorzy mają swoich ulubieńców. Jeśli ktoś jest oceniany źle, przestaje dostawać zlecenia.
Sama w swojej karierze miała do czynienia z przypadkami pomyłek. – Kilka razy zdarzyło mi się, że biegli źle oceniali stan psychiczny oskarżonego. Powoływałam innych biegłych i była konfrontacja. Były przypadki, że przyznali, iż popełnili błąd – mówi. Zdarzają się sytuacje, że każdy biegły mówi co innego. – Miałam sprawę, w której trzeba było sprawdzić podpis osoby podejrzanej o przestępstwo. Dwóch biegłych wydało sprzeczne opinie, trzeci nie potrafił ocenić. Zwróciliśmy się do Instytutu Badania Ekspertyz Sądowych i ten wydał jeszcze inną opinię. Sprawa ciągnęła się kilka lat – mówi.
Za mało zarabiają
Gdzie leży problem? – Biegli nie mają atrakcyjnego wynagrodzenia. Dostają 30 zł za godzinę, co dla dobrego lekarza specjalisty nie jest ciekawą ofertą. On w ciągu godziny przyjmie dwóch pacjentów i zarobi więcej – uważa sędzia Barbara Zawisza. Sama przez pół roku szukała biegłego ortopedy w Warszawie. Nie znalazła.
Jak się okazuje stawki nie są jednak wcale takie niskie. Opinia motoryzacyjna może kosztować od 400 zł do nawet 3 tys. zł. Podobno są tacy biegli, którzy w miesiącu sporządzają ich nawet 80. – Nam nie chodzi o zarobek. Dla wielu jest to po prostu ogromny awans i prestiż. Biegły sądowy to tytuł, który ludzie szanują – zapewnia Leszek Dworski.
Czy aby na pewno? – Opinie wielu biegłych to żenada. Tymczasem to wpływają na postrzeganie wymiaru sprawiedliwości. A jeżeli chcemy, by ten wymiar nie był w Polsce nazywany wymiarem niesprawiedliwości to w pierwszej kolejności powinien być rozwiązany problem biegłych. Ustawowo – mówi Janusz Popiel.
Dlatego postuluje, by wreszcie zacząć publiczną debatę na ten temat. Pomysłów jest kilka.
Pomysły ekspertów, czyli co zrobić z biegłymi
Biegli powinni odpowiadać finansowa, ale również karnie za składane opinie
Należy wprowadzić rejestr opinii, które zostały obronione przed sądem i tylko za takie opinie biegli powinni otrzymywać wynagrodzenie. Dziś dostają wynagrodzenie bez względu, czy opinia jest obroniona czy nie, a także za poprawki
Biegli powinni być certyfikowani przez ośrodki badawczo-naukowe, wyższe uczelnie
Powinni być przypisani do ośrodka, który odpowiadałby za poziom ich opinii
Powinni stale aktualizować swoją wiedzy
Leszek Dworecki nie słyszał o żadnym przypadku wykluczenia biegłego z powodu pomyłek zawodowych.
Od tamtej pory wszystko przebiegało jak w powieści Kafki. Z ofiary stałem się winnym. Mój pełnomocnik przepytał biegłego przed sądem i okazało się że ten po pierwsze nie był na miejscu zdarzenia, nie robił żadnych pomiarów, dane wziął z Google Earth, ale miejsce zna dobrze bo jeździ tamtędy do znajomych. Po tej wydawałoby się oczywistej sytuacji na drodze zostałem ze szczuplejszym portfelem o jakieś 8-9 tysięcy złotych i z wyrokiem wskazującym na moją winę. Od tamtej pory uczulam wszystkich – po wypadku róbcie jak najwięcej zdjęć, nawet najdrobniejszych szczegółów. Zdjęcia, zdjęcia i jeszcze raz zdjęcia. Ja zrobiłem dużo, ale potem okazało się, że i tak za mało.
Super Nowości, gazeta w Przemyślu
Jestem zbulwersowany “pracą” biegłych sądowych lekarzy w Przemyślu – mówi 37-letni Janusz spod Lubaczowa. – Miałem wyznaczone terminy badań przez czterech lekarzy i za każdym razem nie było jakiegoś. A to kardiologa, a to dla odmiany ortopedy! […] A w opinii wyczytałem, że niby miałem jakąś ranę ramienia, a ja miałem nogę złamaną.
Salon24
W sprawie dotyczącej wypadku drogowego, w którym zginęły trzy osoby, a pięć odniosło obrażenia, biegły usytuował pojazdy na skrzyżowaniu inaczej, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Ani sędzia, ani prokurator nie dostrzegli pomyłki, mogącej doprowadzić do skazania niewinnego kierowcy karetki pogotowia, uczestniczącego w katastrofie