
Dlaczego Polacy wyjeżdżają za granicę? Między innymi przez takie postawy, jaką zaprezentował nastolatek rozmawiający z Bronisławem Komorowskim. Jest młody, więc ma prawo błądzić, zwłaszcza, że najprawdopodobniej ktoś go podpuścił do zrobienia z siebie "ofiary systemu". Niestety, wiele osób myśli podobnie jak on i zamiast działać, oczekuje od państwa gotowych rozwiązań. Lub wyjeżdża.
"Przypadkowy przechodzień" zapytał również Komorowskiego, jak jego siostra ma kupić mieszkanie? W końcu szukała pracy przez trzy lata, a teraz zarabia 2 tys. zł. Aż trudno mi sobie wyobrazić, aby kogokolwiek było w Polsce stać na to, aby szukać pracy przez trzy lata. Mnie nie stać.
Gdy swego czasu pracowałem w Szwecji, moimi współpracownikami byli Szwedzi po wyższych studiach - dziennikarz i socjolog. Zajmowaliśmy się sprzątaniem szpitali. W ich branży nie było wtedy pracy, ale było im wstyd w ogóle nie pracować. Byliśmy sprzątaczami z wyższym wykształceniem, ale nie chcieliśmy być na garnuszku.
O to, co zrobić, aby kupić mieszkanie zapytałem swoją koleżankę, która niedawno wzięła kredyt na mieszkanie. – Niestety, rada prezydenta jest jak najbardziej na miejscu. Urodziliśmy się w trochę innych czasach niż nasi rodzice i płyną z tego zarówno korzyści jak i wady – zauważa. I radzi, by nie obrażać się na prezydenta, ani żadnego innego polityka, tylko jak jej koledzy i koleżanki - wziąć się do roboty.
Oczywiście, mogę mówić tylko o swojej sytuacji, ale wśród moich znajomych nie ma ani jednego bezrobotnego. A są to zarówno absolwenci studiów, jak i osoby bez wyższego wykształcenia. Wszyscy pracują w Polsce, tracili pracę, zmieniali, ich firmy się likwidowały. Gdy są niezadowoleni z pracy, szukają innej. Gdy mimo to za słabo zarabiają, szukają dodatkowych zajęć. Nikt nie szuka prezydenta, by wypłakać mu się na ramieniu, tylko bierze swoje życie we własne ręce.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl
