Jan Pospieszalski został zawieszony za pełen manipulacji program o rzekomych związkach Bronisława Komorowskiego z WSI. W momencie podpisania decyzji TVP zaczęło się robienie z autora programu "Bliżej" męczennika. To dobrze sprawdzony mechanizm: jesteś z prawicy i twój program się nie ogląda? Doprowadź do zwolnienia, a my zrobimy z ciebie gwiazdę wśród miłośników niepokornej twórczości.
"Walczmy o wolność", "cenzura", "cisza wyborcza już od czwartku" – to tylko kilka reakcji internetowych komentatorów na zawieszenie Jana Pospieszalskiego. Władze TVP zdecydowały się na taki krok po odcinku programu "Bliżej", który poświęcono rzekomym związkom "jednego z kandydatów" z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Oczywiste, że nie chodziło o Andrzeja Dudę.
Pacta sunt servanta
TVP zawiesiło Pospieszalskiego, zarzucając mu złamanie warunków umowy, która zakłada akceptowanie przez władze kanału. Autor miał zgłosić, że program będzie traktował o elektoracie antysystemowym, a gośćmi będą dwaj eksperci. – Ponad 2/3 Polaków opowiedziało się przeciwko obozowi władzy czy przeciwko systemowi. Czym jest ten system, kto go tworzy, kto go popiera, a kto chce go obalić? – zaczął z groźną miną program.
Ale już po minucie i 30 sekundach, w pierwszym pytaniu Pospieszalskiego pojawiają się służby specjalne. Wtedy też na ekranie pojawia się słynna już sonda z pytaniem, czy widzowie "zagłosują na kandydata popieranego przez WSI?". Dyskusja w studiu szybko zeszła na potok krytyki wobec Bronisława Komorowskiego. Wykorzystano do tego rodzinę Krzysztofa Olewnika.
Prawicowa logika
Zaraz po komunikacie TVP zaczęła się krucjata obrony Pospieszalskiego. Prawicowe media zaczynają pisać o "cenzurze" i o "panice władzy". Szybko dorobiono do tego ideologię. Przede wszystkim Pospieszalski dał popisowy pokaz prawicowej logiki, która jest w stanie udowodnić dosłownie wszystko.
Otóż w przeczytanym przez Piotra Kraśkę oświadczeniu wprost powiedziano, że program był atakiem na Bronisława Komorowskiego. Autor "Bliżej" przekonuje, że on przecież nie wymieniał nikogo z nazwiska, a więc Kraśko mimochodem potwierdził, że Komorowski ma związki z WSI. Można? Można. Czekam teraz, aż Pospieszalski udowodni, że Ziemia jest płaska. Jestem przekonany, że gdyby tylko chciał, mógłby to zrobić.
Od zera do bohatera
Na nieco ponad dobę przed ciszą wyborczą gościem programu miał być Paweł Kukiz a także uczestnik Marszu Niepodległości, którego oskarżono o podpalenie budki pod rosyjską ambasadą. Według prawicy ten program miałby wstrząsnąć opinią publiczną i zmienić bieg wyborów.
Drugi gość to pokłosie okładki tygodnika "Do Rzeczy", który bez cienia wątpliwości przekonuje, że to Bartłomiej Sienkiewicz kazał podpalić strażnicę. Jedynym dowodem jest jedno zdanie relacji z trzeciej ręki, wypowiedziane podczas rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika i wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej.
Niebezpieczne związki Sumlińskiego
Trudno zrozumieć też dlaczego ktokolwiek miałby cenzurować Pawła Kukiza, który przecież często pojawiał się i pojawia w mediach, a jego posty na Facebooku są szybko podchwytywane przez wszystkie telewizje. Poza tym program, który ogląda niecałe 380 tys. widzów ma raczej ograniczony wpływ na opinię publiczną. Tym bardziej, że twórczość Pospieszalskiego śledzą tylko przekonani, albo ci, którzy robią to dla beki. Nie wiem co Kukiz musiałby powiedzieć, a Pospieszalski pokazać, aby treść programu przebiła się przez szum informacyjny wywołany wieczorną debatą prezydencką.
Jednym z bohaterów programu był Wojciech Sumliński, autor prawicowego bestsellera przedstawiającego Komorowskiego jako człowieka WSI. Przez kilka minut opowiada on o treści swojej książki. O książce więcej pisał w naTemat Michał Gąsior. Książka stała się takim bestsellerem, że nakład się wyczerpał.
Resortowi męczennicy
Jak zareagowała prawica? W mediach społecznościowych lotem błyskawicy zaczęły się roznosić informacje o tajemniczym wycofaniu książki z sieci Empik. Sumliński przekonywał w zaprzyjaźnionych mediach, że to efekt nacisków otoczenia Komorowskiego, bo jego książka mogłaby być języczkiem u wagi. Ale to znowu dobudowywanie teorii, bo rewelacje o związkach Komorowskiego z WSI kupują ci, którzy już i tak w nie wierzą. I to pomimo marnej wiarygodności Sumlińskiego.
(Kliknij na zdjęcie aby powiększyć)
Męczennikami stali się też autorzy "Resortowych dzieci", którzy byli zmuszeni do zawarcia ugód i wystosowania przeprosin wobec bohaterów swojej książki. Tacy dziennikarze jak Jacek Żakowski czy Monika Olejnik dowiedli nadużyć i uchybień dziennikarskiej rzetelności. Jednak prawica widziała to inaczej: cenzura. Podbijanie tego bębenka miało prosty efekt: wzrost sprzedaży. Wszak reklama dźwignią handlu. A to była reklama właściwie bezkosztowa.
Męczennik Ziemkiewicz
Miano męczennika za prawdę przylgnęło też do znanego rolnika z Piaseczna Rafała Ziemkiewicza, który w niedzielne przedpołudnia miał swój program w TVP INFO. Gdy telewizja zrezygnowała z jego programu, dziennikarz szybko przeniósł się do internetowej telewizji dziennika "Rzeczpospolita". – Pokażemy, że wolnej i odważnej publicystyki nie uda się zlikwidować – mówił ówczesny naczelny Paweł Lisicki. Z anteny spadł wtedy także program Jacka Żakowskiego, ale tutaj jakoś nikt nie rozdzierał szat. Inaczej było z programem Ziemkiewicza.
Tworzenie wrażenia oblężonej twierdzy to przez lata doprowadzona do perfekcji metoda prawicowego marketingu. Przedstawianie się jako ostatnia i jedyna ostoja prawdy powoduje, że odbiorcy nie szukają jej gdzie indziej. Wrażenie zwalczania przez system jeszcze ten efekt potęguje. A nawet jeśli on przeminie, to przelewy, które spłynęły na konto zostaną. I o to chodzi.
ANTYSALON Rafała Ziemkiewicza był odtrudką na te wszystkie nieznośne nudziarstwa. Pół godziny w niedzielne przedpołudnie, i w pigułce miało się podane wszystko co było warto wiedzieć, i właśnie zapewne TO było przyczyną likwidacji programu!Czytaj więcej