
Równolegle z ostrą krytyką polskiego systemu i polskich polityków, Paweł Kukiz równie zapamiętale piętnuje środki masowego przekazu. „Wolne media? Wolne żarty” – przekonuje na swoich spotkaniach. Dziennikarzy nazywa żołnierzami obcej armii albo straszy procesami sądowymi, bo o byłym kandydacie na prezydenta można mówić albo dobrze, albo wcale.
"Tubą systemu" były już różne przekaźniki: telewizja – TVN24, prasa – Gazeta Wyborcza, Internet – NaTemat, przyszedł czas również i na radio. Na celowniku Kukiza pojawiła się popularna „Zetka”, która udostępniła na swojej stronie „medialną przepychankę” między byłym kandydatem, a Tomaszem Lisem. Autorzy tekstu zacytowali wpis Kukiza z jego Facebooka, ale nie załączyli linku do felietonu w "Do Rzeczy", będącego – jego zdaniem – najważniejszym elementem polemiki.
„Tak ma teraz wyglądać wolność słowa?” – pytają w komentarzach internauci i sugerują, że nowy społeczny lider chciałby wprowadzić w naszym systemie cenzurę prewencyjną. Wolność prasy i innych środków masowego przekazu jest w Polsce zapewniona przez Art. 14 Konstytucji. Paweł Kukiz – mimo swoich 20 proc. w wyborach prezydenckich oraz ponad 50 proc. w rankingach zaufania – musi się z tym pogodzić.
To nie pierwsza tego typu interwencja. Podczas kampanii Paweł Kukiz pozwał w trybie wyborczym dziennikarza TVN24 Tomasza Sianeckiego i żądał przeprosin za słowa, jakoby ten wycofał się z udziału w wyborach prezydenckich (Kukiz jedynie zawiesił swoją kampanię na pewien czasu ze względów rodzinnych).
Ostatnie dni kampanii to był już popis TVN24 i tym podobnych reżimowych mediów. Osiągnęliście mistrzostwo propagandy. Przebiliście swoje wcześniejsze wzory. Przebiliście komunistów. Jesteście mistrzami manipulacji.
Jakie wolne media? Gdzie? Według tych wolnych mediów ja powinienem teraz przyjechać półprzytomny z pijaństwa, z torbą narkotyków, opleciony różańcem, z portretem Kaczyńskiego i ojca Rydzyka i kopać homoseksualistę... Czytaj więcej
Stanowczą retoryką o „niemieckich mediach” lub „ruskich agentach” Paweł Kukiz może sobie zaszkodzić. Ubiegając się o miejsca w parlamencie potrzebni mu będą nie tylko skrajni prawicowcy, lecz także elektorat centrowy, których agresywne ataki mogą zwyczajnie wystraszyć.
Napisz do autora: karolina.wisniewska@natemat.pl
